Dwa lata wojny w Ukrainie. Największe niespodzianki na froncie

Drugi rok wojny okazał się dla Ukraińców trudniejszy niż pierwszy, ale żołnierze po raz kolejny otrzymali sporo kluczowej i ciężkiej broni, pochodzącej z państw Zachodu. Wśród sprzętu wysłanego w 2023 r. znalazły się nowe zestawy zmieniające reguły gry na niektórych odcinkach frontu.

SCALP-EG / Storm Shadow pod skrzydłem samolotu Su-24
SCALP-EG / Storm Shadow pod skrzydłem samolotu Su-24
Źródło zdjęć: © X, @clashreport
Przemysław Juraszek

Pierwszy rok konfliktu w Ukrainie osławił tureckie drony Bayraktar TB2 i systemy HIMARS, które skutecznie zwalczały całe kolumny Rosjan. Z czasem warunki frontowe ulegały zmianie, co zwiększyło znaczenie innych rodzajów broni.

W 2023 r. Kijów otrzymał sporo nowoczesnego sprzętu, w tym m.in. czołgi Challenger 2, Leopard 2 oraz M1A1 Abrams. Jednak największym zaskoczeniem były pociski manewrujące Storm Shadow, dostarczone przez Wielką Brytanię oraz nowoczesna amunicja artyleryjska Vulcano GLR kal. 155 mm, dostarczona przez Niemcy.

Z drugiej strony mieliśmy też dostawy starszego sprzętu, na przykład bojowych wozów piechoty M2A2 Bradley czy Marder, które pamiętają jeszcze czasy zimnej wojny. Sporym zaskoczeniem dla wielu obserwatorów była informacja o dostarczeniu czołgów Leopard 1, które można dziś podziwiać w muzeach. Pojazdy te, w wersji A5, są jednak znacznie bardziej użyteczne niż ich odpowiedniki po stronie rosyjskiej, takie jak czołgi z rodziny T-54/55T-62.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Storm Shadow: broń, która zmieniała zasady gry

Pociski Storm Shadow są konstrukcją wykonaną w technologii stealth i przeznaczoną do odpalania z samolotów. Wprowadzono je do służby na początku XXI wieku. Pocisk waży 1,3 tony, z czego 450 kg przypada na głowicę bojową BROACH (Bomb Royal Ordnance Augmented CHarge). Umożliwiają atakowanie celów na dystansie 300-500 km.

Rosjanie przekonali się boleśnie o skuteczności tych pocisków. Za ich pomocą Ukraińcy wysadzali wiele składów amunicji i paliwa na Krymie oraz zniszczyli okręt podwodny "Rostów nad Donem".

Storm Shadow są konstrukcją wykonaną w technologii stealth i przeznaczoną do odpalania z samolotów. Wprowadzono je do służby na początku XXI wieku. Pocisk waży 1,3 tony, z czego 450 kg przypada na głowicę bojową BROACH (Bomb Royal Ordnance Augmented CHarge). Broń umożliwia atakowanie celów na dystansie 300-500 km.

  • Pocisk manewrujacy SCALP / Storm Shadow podczepiony pod Rafale.
  • Pocisk Storm Shadow wraz z pylonem od Panavia Tornado podwieszony pod ukraińskiego Su-24.
  • Ukraiński Su-24 z parą pocisków Storm Shadow podczas misji bojowej.
  • A SCALP EG / STORM SHADOW na wystawie MBDA podczas International Paris Air Show 2023 .
[1/4] Pocisk manewrujacy SCALP / Storm Shadow podczepiony pod Rafale.Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | © MBDA / Thierry Wurtz / 2004

Ogromnym atutem pocisków jest bardzo zaawansowany system naprowadzania, który - poza standardowym tandemem nawigacji inercyjnej i satelitarnej - obejmuje również głowicę optoelektroniczną z sensorem IR czwartej generacji (IIR). Służy ona do mapowania rzeźby terenu porównywalnej z wcześniej wgraną mapą i precyzyjnego naprowadzania pocisku w ostatniej fazie lotu. To wszystko zapewnia maksymalną precyzję trafienia, nawet w przypadku zakłócania przez wroga sygnału GPS.

Głowica Storm Shadow zapewnia w praktyce stuprocentową gwarancję eliminacji celu. Ukraińcy wykorzystują do przenoszenia tych pocisków zmodyfikowane samoloty Su-24.

Nowoczesna amunicja artyleryjska z Europy

Ukraina otrzymała także sporo pocisków artyleryjskich kal. 155 mm. Umożliwiają one punktowe rażenie celów na dystansie nawet do 80 km. Są w stanie niszczyć samobieżne systemy artyleryjskie oraz czołgi T-90 nazywane przez Putina "najlepszymi na świecie".

Do Ukrainy dotarły m.in. szwedzkie Bonusy i niemieckie SMArt 155. Są to pociski zawierające dwa podpociski, mogące samodzielnie manewrować.

W Bonusie podpociski są wyposażone w głowicę optoelektroniczną z sensorem typu IIR i lidarem wykorzystującym światło do mierzenia odległości do obiektu. Opadają one nad wykryte cele. Następnie detonują głowicę typu EFP (Explosively Formed Projectile), tworzącą kinetyczny penetrator, który porusza się z prędkością ponad 2 tys. m/s i jest zdolny do przebicia 140 mm stali pancernej. Przed jego działaniem nie chronią słynne "wieże" i "daszki", które można obserwować na rosyjskich czołgach.

Pociski Bonus charakteryzują się zasięgiem do 35 km w przypadku wystrzelenia z systemów typu CAESAR. Niemieckie SMArt 155 mają w podobnych warunkach zasięg do 28 km.

  • Podkalibrowy pocisk Vulcano GLR kal. 155 mm.
  • Rodzina amunicji Vulcano prezentowana przez Leonardo podczas targów MSPO (po prawej jest wariant kal. 155 mm).
  • Przeciwpancerny podpocisk z pocisku artyleryjskiego Bonus.
  • Podpocisk z pocisku artyleryjskiego Bonus.
  • Przekrój siejącego grozę w Ukrainie pocisku artyleryjskiego Bonus.
  • Podpocisk z pocisku artyleryjskiego Bonus.
  • Zbliżenie na sensory podpocisku z pocisku artyleryjskiego Bonus.
  • Podpocisk z pocisku artyleryjskiego Bonus.
  • Przekrój siejącego grozę w Ukrainie pocisku artyleryjskiego Bonus.
  • Ukraiński PzH 2000 z pociskami SMArt 155.
[1/10] Podkalibrowy pocisk Vulcano GLR kal. 155 mm.Źródło zdjęć: © materiały własne | Przemysław Juraszek

Niezwykle skuteczne na froncie okazały się też kierowane pociski podkalibrowe Vulcano GLR. Charakteryzują się one średnicą mniejszą niż kaliber lufy, z której są wystrzeliwane. Pociski są umieszczone w specjalnej osłonie, zwanej sabotem, który odpada tuż po strzale. Taka konstrukcja pozwala na osiągnięcie wyższej prędkości wylotowej oraz lepszego współczynnika balistycznego w porównaniu do tradycyjnych pocisków kal. 155 mm. Pociski są w stanie razić cele z odległości 70-80 km.

Precyzję trafienia, wynoszącą 5 metrów, zapewnia tutaj tandem nawigacji GPS i INS. W przypadku zagłuszania przez przeciwnika nawigacji satelitarnej istnieje możliwość wykorzystania głowicy naprowadzającej SAL (Semi Active Laser). Vulcano GLR są produkcją małoseryjną, stąd do Ukrainy trafiło ich zaledwie kilkaset lub kilka tysięcy sztuk.

Tarcza przeciwko pociskom balistycznym

Państwa Zachodu dostarczyły obrońcom trzy baterie systemów Patriot i jedną SAMP/T, aby wzmocnić jej możliwości ochrony przed trudnymi celami. Ukraińskie zapasy rakiet do poradzieckich systemów S-300PS-300W są na krytycznie niskim poziomie lub zostały całkowicie wyczerpane, stąd zachodnie systemy są obecnie kluczowe na froncie. Kompleksy Patriot i SAMP/T umożliwiają zwalczanie wysoko lecących samolotów na odległościach ponad 100 km lub pocisków balistycznych na dystansie 30-40 km.

Dostarczone Ukrainie Patrioty to wersje z lat 80. XX wieku. Mają one pewną wadę: sektorowy radar AN/MPQ-65 o kącie wykrywania 120 stopni. Z tego względu do idealnego zapewnienia ochrony w zakresie 360 stopni potrzebne są trzy radary. Tego problemu nie ma system SAMP/T, który wszedł do służby w 2011 r. Stosowany w nim podstawowy radar "Arabel" o zasięgu ponad 100 km bez problemu działa w zakresie 360 stopni.

Leopard 1A5 - zabytek, który wciąż może być użyteczny

Informacja o dostarczeniu Ukrainie czołgów Leopard 1 została przyjęta z dość chłodnym entuzjazmem, ponieważ jest to dziś archaiczna konstrukcja. Warto jednak pamiętać, że otrzymane przez Kijów warianty to modernizacje z lat 90. XX wieku. Wyposażono je w system kierowania ogniem EMES 18, bazujący na EMES 15, stosowany w pierwszych wersjach Leopardów 2. Wspomniany system posiada celownik termowizyjny, umożliwiający łatwiejsze wykrywanie, identyfikację i namierzanie celów.

Umożliwia on Leopardowi 1A5 oddanie strzału, zanim zrobi to przeciwnik. Dzięki temu może eliminować czołgi T-62T-72, które są wprawdzie lepiej opancerzone, ale posiadają archaiczny i pozbawiony termowizji system kierowania ogniem. Na froncie Leopardy 1A5 są jednak głównie wykorzystywane do wspierania piechoty oraz nowszych czołgów.

Czołg w tej wersji posiada niestety iluzoryczny pancerz chroniący czteroosobową załogę wyłącznie przed odłamkami artyleryjskimi oraz ostrzałem z armat automatycznych. Dużym atutem tej maszyny jest natomiast bardzo dobra mobilność w trudnym terenie.

W drugim roku wojny widać przede wszystkim duże zaangażowanie Europy we wspieraniu Ukrainy. To właśnie kraje Starego Kontynentu zaopatrzyły obrońców w sprzęt, który odgrywa niebagatelną rolę na wielu odcinkach frontu.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariawojna w Ukrainieczołgi
Wybrane dla Ciebie