M1 Abrams w Ukrainie. To może być pierwsze takie zdjęcie
W mediach społecznościowych opublikowano zdjęcie, które ma przedstawiać czołg M1 Abrams w Ukrainie. Jak podkreśla The War Zone, amerykański serwis zajmujący się tematyką wojskową, to pierwsza fotografia z frontu, która przedstawia wspomniany pojazd. Wyjaśniamy, jakie możliwości mogą zapewnić czołgi Abrams podczas walk w Ukrainie.
Redakcja serwisu The War Zone skontaktowała się z amerykańskim ekspertem, który zgodził się skomentować zdjęcie pod warunkiem zachowania anonimowości. Jego zdaniem fotografia opublikowana w mediach społecznościowych pokazuje czołg M1 Abrams nieznajdujący się na pozycji bojowej. Świadczy o tym m.in. pozycja jego kadłuba oraz wieży. Ekspert zauważył również, że maszyna umiejscowiona jest w głębokim okopie, najprawdopodobniej pełniącym rolę kryjówki czołgu. Jak wyjaśnił: "to dlatego, że M1 Abrams jest takim celem nagrodą, który Rosjanie mają zniszczyć i byłoby to ogromne zwycięstwo propagandowe, gdyby udało im się go obrać za cel, Ukraińcy o tym wiedzą".
Nie wiadomo, gdzie i kiedy zdjęcie zostało wykonane. Widać jednak na nim istotny szczegół, który zdaniem The War Zone może zdradzać nieco informacji o rozmieszczeniu Abramsów. Chodzi o klamrę paska, którą trzyma widoczny na fotografii ukraiński żołnierz. Według serwisu przypomina ona symbol Brygady Szybkiego Reagowania Ukraińskiej Gwardii Narodowej, walczącej w pobliżu Bachmutu. The War Zone próbował się z nią skontaktować, aby dowiedzieć się nieco więcej o potencjalnym wykorzystaniu czołgów M1 Abrams. Na razie serwis nie otrzymał żadnej odpowiedzi.
M1 Abrmas dla Ukrainy
Departament Obrony USA ogłosił w styczniu, że na Ukrainę trafi 31 czołgów M1A2 Abrams. Pierwotnie Stany Zjednoczone planowały zakup nowych czołgów M1A2 Abrams w ramach środków pochodzących z Inicjatywy Pomocy Bezpieczeństwa Ukrainy. W marcu Pentagon zdecydował jednak, że dostawy obejmą wyremontowane czołgi M1A1 Abrams, który znajdują się na wyposażeniu USA, co znacznie skróci czas dostaw. Sekretarz prasowy Pentagonu, bryg. Gen. Pat Ryder zapewniał wówczas, że wariant M1A1, który otrzyma Kijów, będzie miał "bardzo podobne możliwości" do M1A2.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
ZOBACZ TAKŻE: Czy warto kupić hulajnogę elektryczną Sharp KS4-CEU?
M1A1 Abrams to najstarszy wariant Abramsów użytkowany przez armię Stanów Zjednoczonych. Jest ulepszoną wersją czołgu podstawowego M1 Abrams. Pierwszy egzemplarz M1A1 General Dynamics Land Systems (GDLS) wyprodukował w 1985 r. Czołg różnił się od swojego poprzednika m.in. ulepszonym zawieszeniem, zmodyfikowaną skrzynią biegów, lepszym pancerzem, a także przeprojektowanym mocowaniem wieży. Według serwisu Army Recognition łącznie zbudowano 4796 czołgów M1A1 dla armii amerykańskiej, 221 dla amerykańskiej piechoty morskiej i 880 w koprodukcji z Egiptem.
Znaczna część z tych maszyn została poddana modyfikacjom, które zwiększają ich możliwości bojowe. Jak już pisał dziennikarz WP Tech, Łukasz Michalik, na uwagę zasługują m.in.:
- Firepower Enhancement Program - pakiet uwzględniający ulepszoną termowizję, zmiany w systemie kierowania ogniem, moduł nawigacyjny i laserowy dalmierz, a także systemy diagnostyczne.
- Abrams Integrated Display And Targeting System - pakiet uwzględniający udoskonalenie kopuły obserwacyjnej dowódcy czołgu (SCWS - Stabilised Commander Weapon Station).
- Improved Side Armor - pakiet modernizacyjny uwzględniający wzmocnienie bocznego opancerzenia czołgu, które zostały wzmocnione dodatkowymi modułami (dotyczy to tylko wybranych M1A1).
Warto również wspomnieć, że czołgi M1A1 Abrams, które trafiły do Ukrainy, zostały pozbawione modułów zawierających zubożony uran. Zamiast nich wstawiono inne moduły z wkładami wolframowymi. Decyzja miała związek z przepisami obowiązującymi w USA. Zabraniają one eksportu m.in. zubożonego uranu, na co na początku roku zwracał uwagę serwis Politico. Zaznaczył również, że czołgi Abrams w znacznym stopniu przewyższają możliwości czołgów z czasów sowieckich, eksploatowanych obecnie przez Ukraińców. Chodzi m.in. o siłę ognia, celność, a także ochronę, jaką zapewniają załodze. Z drugiej strony są jednak droższe w utrzymaniu i wymagają od obsługujących je osób doświadczenia.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski