Pierwsze czołgi T‑72 w Ukrainie. Rosja wysłała do walki Urale

Rosyjski żołnierz na tle swojego zmodernizowanego zabytkowego czołgu T-72 Ural.
Rosyjski żołnierz na tle swojego zmodernizowanego zabytkowego czołgu T-72 Ural.
Źródło zdjęć: © Twitter | Ukrainian Front
Przemysław Juraszek

02.07.2023 12:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W sieci pojawiło się zdjęcie przedstawiające rosyjskiego żołnierza na tle swojego czołgu, którym jest T-72 Ural, czyli pierwszy wariant czołgu z tej rodziny. Wyjaśniamy, czy ten zabytek do czegoś się nadaje.

Rzeczony czołg T-72 Ural nie jest jednak egzemplarzem fabrycznym, ponieważ rosyjska załoga dodała tutaj słynną klatkę na wieży oraz dość gęsto obłożyła pancerz zasadniczy kostkami pancerza reaktywnego Kontakt-1.

Mimo to jest to czołg przestarzały i nienadający się na nowoczesne pole walki, ale z drugiej strony jest to lepsza konstrukcja niż bazowe modele czołgów T-62 bądź nawet T-54/55. Jest to jednak wybór na zasadzie lepsze to niż nic.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

T-72 Ural — pierwszy przedstawiciel rodziny czołgów T-72

Czołg T-72 został zaprojektowany jako uproszczony i tańszy w masowej produkcji wariant czołgu T-64. Ostatecznie produkcja wariantu T-72 Ural skąd Ural pochodzi o nazwy zakładów Uralwagonzawod w Niżnym Tagile ruszyła w 1972 roku. Był to pierwszy wariant testowy produkowany do 1979 roku dysponujący jeszcze w większości stalowym pancerzem.

W tym modelu cała wieża czołu była stalowym odlewem, nie licząc modeli z końca produkcji, które miały już na wieży miejsce na wkład piaskowy. Lepiej było z kadłubem, którego przedni pancerz poza płytami stalowymi zawierał już warstwę pancerza ceramicznego.

Rewolucją było za to zastosowanie automatu ładowania redukującego liczebność załogi do trzech żołnierzy powstałego w wyniku nuklearnego eksperymentu przeprowadzonego przez ZSRR, o którym pisał Łukasz Michalik. Jednakże ze względu na swoją konstrukcję automat ładowania jest kluczową wadą wszystkich czołgów z tej rodziny, uwzględniając nawet najnowsze T-90M. Sprawia on, że amunicja nie jest odseparowana od załogi (dwóch z trzech członków załogi na niej siedzi) i w przypadku jakiegokolwiek przebicia pancerza może dojść do potężnej eksplozji połączonej z urwaniem wieży.

Jednakże z tego powodu Rosjanom udało się zaprojektować lekki i bardzo dobrze opancerzony jak na tamtejsze czasy czołg o masie około 40 ton z niską sylwetką i potężną armatą kal. 125 mm.

Jednakże ta sama konstrukcja stosowana już 50 lat później jest już ślepą pancerną trumną. Ten czołg nie dysponuje nawet i tak już przestarzałym systemem kierowania ogniem z T-72A, a co tu mówić o termowizji. Ochrona zapewniana przez Urala także jest dzisiaj niewystarczająca, a dodanie kostek pancerza reaktywnego Kontakt-1 z lat 80. XX wieku pomoże co najwyżej w przypadku trafienia jednogłowicowego pocisku lub granatu kumulacyjnego.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski