Tajemnicze drony nad Krymem. Później nadleciały pociski Storm Shadow
Ukraińcy z powodzeniem wykorzystują pociski manewrujące Storm Shadow do paraliżowania rosyjskiej logistyki. Nawet na Krymie znajdującym się kilkaset km od linii frontu. Wyjaśniamy, jak przeprowadzono ten atak.
Rosjanie mają ogromny problem z dostarczonymi przez Wielką Brytanię i Francję pociskami Storm Shadow, które paraliżują rosyjską logistykę i eliminują kluczowe cele nawet chronione przez systemy obrony punktowej Pancyr-S1.
Tym razem doszło do ataku na rosyjski skład amunicji i bazę remontową. Obiekty zlokalizowane na Krymie.
- Atak był poprzedzony nietypową aktywnością dronów, które najpewniej Ukraińcy wysłali do sprawdzenia ścieżki ataku pod kątem obecności systemów obrony przeciwlotniczej - wskazuje rosyjski bloger Rybar.
Drony miały pokonać dystans ponad 500 km. Pokrywałoby się to z deklarowanym zasięgiem pocisków Storm Shadow wyprodukowanych dla Francji i Wielkiej Brytanii. Warto zaznaczyć, że sztuki dla innych państw miały zasięg zmniejszony do 300 km ze względu na zapisy Reżimu Kontroli Technologii Rakietowych.
Zasięg około 500 km pozwala na zaprogramowanie lotu pocisku po bardzo nietypowej trasie, sprawiając, że ten może nadlecieć nad cel nawet od tyłu. Taki zasięg w połączeniu z faktem odpalania pocisków Storm Shadow z samolotów, mógłby teoretycznie wystarczyć do rażenia celów w okolicy Moskwy, ale najpewniej ukraińskie porozumienie z darczyńcami zabrania takiego wykorzystania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Storm Shadow — kluczowa broń Ukrainy z Europy
Podczas gdy USA wciąż waha się w sprawie przekazania Ukrainie pocisków balistycznych krótkiego zasięgu MGM-140 ATACMS, to za ich bardzo skuteczny substytut służą pociski manewrujące Storm Shadow, których produkcja ruszyła dwie dekady temu.
Są to pociski zaprojektowanie zaprojektowane przez koncern MBDA na mocy współpracy brytyjsko-francuskiej, której efektem jest pocisk manewrujący o zasięgu około 500 km wykonany w technologii stealth zdolny do ataków na głębokim zapleczu przeciwnika z punktową precyzją w każdych warunkach.
Pocisk o masie 1,3 tony jest odpalany z samolotów takich jak. m.in. Eurofighter, Rafale czy Panavia Tornado, ale kreatywna inżynieria umożliwiła też ich odpalanie z ukraińskich Su-24.
Pocisk zawiera bardzo interesującą głowicę bojową BROACH (Bomb Royal Ordnance Augmented CHarge) o masie 450 kg mogącą działać w trzech trybach.
- W pierwszym mamy klasyczną detonację przy uderzeniu,
- w drugim detonację w powietrzu zasypującą teren gradem odłamków,
- a ostatnim trybem jest detonacja z opóźnieniem.
Do naprowadzania służy bardzo zaawansowany system obejmujący, poza podatnym na zagłuszenie tandemem nawigacji inercyjnej i satelitarnej, także sensor działający w podczerwieni widzący termiczny obraz celu tzw. IIR. Ten nie tylko zapewnia punktowo precyzję w ostatniej fazie lotu, ale jest także używany do mapowania rzeźby terenu, która następnie jest porównywana z wgraną mapą, co zapewnia precyzję podobną do nawigacji satelitarnej.
To wszystko sprawia, że europejski dar dla Ukrainy jest drugim po amerykańskich pociskach GMLRS i amunicji kasetowej kluczowym narzędziem niezbędnym do wypędzenia Rosjan z okupowanych terenów.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski