Ataki dronów w Ukrainie i na Moskwę. Oto dlaczego są skuteczne

Drony stały się kluczowym środkiem wojny rosyjsko-ukraińskiej. Wyjaśniamy, dlaczego bezzałogowce są tak skuteczne w Ukrainie oraz jak - pomimo obrony przeciwlotniczej - są zdolne atakować cele w stolicy Rosji.

Gotowa partia uzbrojonych dronów FPV nazywanych też "latającymi granatnikami przeciwpancernymi".
Gotowa partia uzbrojonych dronów FPV nazywanych też "latającymi granatnikami przeciwpancernymi".
Źródło zdjęć: © Twitter | Special Kherson Cat
Przemysław Juraszek

24.07.2023 | aktual.: 24.07.2023 15:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W poniedziałek rano w Moskwie doszło do dwóch eksplozji wywołanych atakiem dronów - jeden z nich uderzył w budynek zajmowany przez GRU (rosyjski wywiad wojskowy), a drugi w sklep Leroy Merlin. Rosjanie twierdzili, że bezzałogowce zostały porażone przez systemy walki elektronicznej, możliwe więc, iż przynajmniej drugi z nich zmienił przez to kurs.

Znaczenie dronów na wojnie

W Ukrainie drony są wykorzystywane do bardzo szerokiego spektrum zadań. Podstawową jest rozpoznanie dla oddziałów piechoty lub czołgów oraz koordynacja ognia artyleryjskiego. Obie strony używają do tego zarówno rozwiązań wojskowych, jak i komercyjnych. W przypadku tych pierwszych Ukraińcy dysponują np. dronami FlyEye bądź Black Hornet, podczas gdy Rosjanie mają Orłany. Z kolei wśród komercyjnych rozwiązań bardzo popularne są drony z rodziny Mavic lub Matrice.

Tego typu drony Ukraińcy wykorzystują też do niszczenia porzuconego przez Rosjan sprzętu na ziemi niczyjej, czyli terenie pomiędzy pozycjami obu wojsk, a także do dostarczania pomocy medycznej rannym. Poza tym obie strony używają maszyn z odpowiednio dużym udźwigiem do zrzucania na przeciwnika granatów czy pocisków moździerzowych. Zaobserwowano także między innymi wykorzystanie dronów do rozminowywania terenu bądź do stawiania min.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To jednak nie wszystko, ponieważ jest jeszcze kategoria dronów typu FPV, których nazwa odnosi się do widoku z pierwszej osoby - operator widzi podgląd tak, jakby siedział w dronie. Te maszyny są najczęściej wykorzystywane w charakterze improwizowanej amunicji krążącej, która - mimo ograniczeń, o których za chwilę - spełnia podobną rolę jak wojskowe drony Switchblade lub Warmate po stronie Ukraińców lub Lancet-3 w przypadku Rosjan.

Drony wojskowe a drony improwizowane (komercyjne)

W przypadku wojskowych konstrukcji priorytetem jest polowanie na kluczowe cele, np. radary artyleryjskie, punkty dowodzenia, magazyny amunicji czy sprzętu zachodniego (w przypadku Rosjan). Niestety, drony Lancet-3 zniszczyły już kilka polskich armatohaubic Krab.

Z kolei improwizowane rozwiązania o zasięgu zazwyczaj do około 1 km, przenoszące bomblety z amunicji kasetowej lub granaty przeciwpancerne, są wykorzystywane do rażenia wszystkiego na linii frontu i jej zapleczu, począwszy od pojedynczych żołnierzy, po bojowe wozy piechotyczołgi.

Obrona przed dronami — najpierw trzeba je wykryć

Drony, mimo swojej bardzo delikatnej budowy, są bardzo trudnym przeciwnikiem do zwalczania. Małe maszyny mają sygnaturę radiolokacyjną zbliżoną do ptaków. To sprawia, że nie widzi ich większość starszych radarów wykrywania systemów przeciwlotniczych. Oprogramowanie traktuje je jako szum i nie pokazuje operatorowi na wyświetlaczu.

W przypadku nowszych systemów jest już lepiej, ponieważ zaczęto stosować algorytmy pozwalające odróżnić ptaki od dronów po charakterystyce lotu, ale problemem pozostaje zasięg wykrywania. Jeśli dron leci nisko nad ziemią, może on wynosić zaledwie kilka kilometrów, co powoduje, że nie da się tanio stworzyć szczelnej bariery.

Z drugiej strony systemy oparte na podczerwieni wsparte dalmierzem laserowym (służącym do mierzenia odległości) też nie są idealnym rozwiązaniem, ponieważ dron zbudowany z kompozytów słabo oddających ciepło i zasilany często silnikiem elektrycznym "świeci" się w termowizji nieporównywalnie słabiej od pocisku rakietowego.

W teorii najlepiej byłoby wyposażyć każdy pojazd we własny system obrony aktywnej typu Trophy, który zestrzeliwałby wykryte cele na końcowym odcinku lotu. Jednakże koszt takiego rozwiązania były ogromny i wręcz niemożliwy do udźwignięcia przez większość budżetów obronnych państw świata. Tańszym rozwiązaniem byłoby przypisanie przynajmniej jednego wyspecjalizowanego pojazdu przeciwlotniczego do np. każdego batalionu.

Trzecią możliwością jest wykorzystanie systemów walki elektronicznej, które dzięki nasłuchowi częstotliwości mogą nie tylko wykryć obecność wrogich bezzałogowców w regionie, ale także określić ich lokalizację. W ten sposób Rosjanie byli w stanie w początkowym stadium wojny bombardować miejsca startu i lądowań dronów.

Zakłócenie nie zawsze wystarczy

Po wykryciu celu pozostaje kwestia jego eliminacji np. przez zakłócenie drona poprzez system walki elektronicznej. W zależności od możliwości może on np. zmusić drona do lądowania bądź nawet przejąć nad nim kontrolę. Dotyczy to głównie komercyjnych dronów, które potrzebują do działania sieci GSM i sygnału GPS.

Nie jest to jednak rozwiązanie idealne, ponieważ z czasem przeciwnik może rozpracować częstotliwości pracy systemu i przestawić swoje drony na zakres nieobsługiwany przez system walki elektronicznej. Trwa więc odwieczna walka twórców systemów zagłuszania oraz producentów dronów i nigdy nie ma gwarancji, że dany system wystarczy. Ukraińcy np. uodpornili swoje komercyjne drony "kamikadze" na chińskie systemy zagłuszania masowo stosowane przez rosyjskich żołnierzy.

W przypadku wojskowych konstrukcji cała komunikacja jest szyfrowana, a same drony mają szeroki poziom autonomii. Nie potrzebują one do precyzyjnej nawigacji GPS jako wsparcia dla mniej precyzyjnej nawigacji inercyjnej, ponieważ wykorzystują np. śledzenie rzeźby terenu i porównanie danych z wgraną wcześniej cyfrową mapą.

Obecnie trwają też prace nad dronami autonomicznymi, które będą atakować cele wojskowe na danym obszarze bez potrzeby łączności z jednostką kontrolną. Nie jest to nowość, ponieważ pociski artyleryjskie Bonus czy pociski Brimstone mają taką możliwość w oparciu o własne sensory i algorytmy rozróżniające np. samochody cywilne od BTR-a.

Fizyczna eliminacja — jedyne pewne rozwiązanie

Z tego względu jedynym sposobem na niektóre cele jest ich zniszczenie, ale wspomniane systemy walki elektronicznej mogą pomóc naprowadzić na nie broń kinetyczną. W Ukrainie widzimy np. przypadki strzelania do dronów z ręcznych wyrzutni MANPADS typu FIM-92 Stinger czy PPZR Piorun lub większych systemów, do których jeden pocisk kosztuje przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy dolarów.

Nie jest to korzystna relacja ceny do rezultatu, dlatego też dobrym rozwiązaniem jest wykorzystanie kombinacji tanich w produkcji pocisków kierowanych laserem typu APKWS i systemów artyleryjskich pokroju Skynexa z amunicją programowalną. Dzięki temu jednostkowy koszt zestrzelenia jest znacznie niższy.

Z kolei w przypadku indywidualnej ochrony dla żołnierza coraz większe zainteresowanie budzi izraelski system SMASH umożliwiający zwalczanie z ręcznej broni strzeleckiej dronów na dystansie paruset metrów.

Dostarczenie Ukrainie systemów tego typu może pomóc jej zmniejszyć straty spowodowane przez rosyjskie drony.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski