Ukraińskie ciężarówki śmierci 2.0. Brytyjczycy dostarczyli Brimstone 2
Ukraińcy z dużym powodzeniem wykorzystują pociski Brimstone. Niedawno zauważono dostawy znacznie nowszego modelu Brimstone 2 z lepszym naprowadzaniem i o zwiększonym zasięgu.
21.11.2022 | aktual.: 22.11.2022 08:37
Pociski Brimstone pierwszych serii produkcyjnych trafiły do Ukrainy w maju i jak się okazało, były odpalane z testowej wyrzutni producenta zintegrowanej z samochodem dostawczym, o czym pisała Karolina Modzelewska. Efekt, mimo iż wygląda kuriozalnie jest śmiercionośny, ponieważ jedna wyrzutnia zamontowana na pace pozwala oddać salwę trzech pocisków do różnych celów.
Teraz Brytyjczycy zdecydowali się dostarczyć najnowszy wariant produkowany dopiero od 2014 roku. Ta wersja charakteryzuje się zastosowaniem podwójnego systemu naprowadzania oraz zwiększonym zasięgiem.
Brimstone 2 - najnowsza ewolucja brytyjskiego inteligentnego łowcy czołgów
Brimstone 2 to najnowsza wersja pocisku Brimstone wprowadzona do służby w 2016 roku, dwa lata po rozpoczęciu produkcji. Różni się od produkowanego od 1996 roku wariantu Brimstone większym zasięgiem i zastosowaniem dwóch systemów naprowadzania wspartych nawigacją inercyjną, z czego jeden opiera się na wykorzystaniu wiązki lasera zapewniającej kontrolę operatora nad lotem pocisku, bądź pozwalającą na ataki na cele z bardzo małą sygnaturą radiolokacyjną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei drugi obejmuje głowicę radiolokacyjną samodzielnie wyszukującą i identyfikującą cele na danym obszarze. Sprawia ona, że Brimstone 2 jest pociskiem przeciwpancernym typu "odpal i zapomnij" i jest w stanie odróżnić np. samochody cywilne od czołgów i pojazdów opancerzonych. Radar ponadto idealne nadaje się do zwalczania szybko poruszających się obiektów.
Brimstone 2 to stosunkowo lekki pocisk. Jego masa wynosi 52,7 kg, a długość 1,8 m. Zasięg to 40 km. Tandemowa głowica kumulacyjna jest w stanie, według MBDA, pokonać każdy pancerz czołgowy chroniony pancerzem reaktywnym. Brytyjczycy na targach pokroju MSPO chwalą się lepszymi osiągami niż w przypadku AGM-114 Hellfire, więc będzie tutaj zapewne więcej niż 700/800 mm, ale konkretów niestety brak.
W skrócie, operator może odpalić salwę pocisków w kierunku np. ostatniej znanej pozycji rosyjskich czołgów, a pociski już same sobie znajdą cele. Jest to koszmar rosyjskich czołgistów wykorzystujących nawet najnowsze coraz rzadsze czołgi pokroju T-90M czy T-80BWM. Warto też zaznaczyć, że te pociski będą także efektorem polskiego niszczyciela czołgów pozyskiwanego w ramach programu Ottokar Brzoza, o którym pisał Łukasz Michalik.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski