Test Philips Party Machine FWP3200D - i ty możesz zostać DJ‑em

Aby zostać Dj-em z prawdziwego zdarzenia trzeba poświęcić sporo pieniędzy na profesjonalny sprzęt oraz jeszcze więcej czasu na naukę jego obsługi. Jeśli nie masz żadnej z tych rzeczy, a jednak pomimo to chciałbyś zostać władcą muzyki na domowych imprezach, to Philips przygotował dla ciebie rozwiązanie. Party Machine pozwala płynnie łączyć kolejne kawałki w prosty sposób, a do tego nie musisz inwestować w płyty winylowe ani rozwiązania w stylu Serato - sprzęt Philipsa pozwala miksować piosenki wprost ze smartfonów czy pamięci przenośnych. Tylko czy oferuje wystarczająco dużo, aby usprawiedliwić sugerowaną cenę blisko 1500 złotych?

Test Philips Party Machine FWP3200D - i ty możesz zostać DJ-em
Źródło zdjęć: © WP.PL

25.06.2013 | aktual.: 11.07.2013 14:04

Chociaż pliki muzyczne można do Philips Party Machine dostarczać także przy pomocy pamięci przenośnych USB oraz dzięki analogowemu wejściu 3,5 mm, to jednak nie trudno zauważyć, że sprzęt ten skierowany jest głównie do posiadaczy sprzętu Apple. Główne sloty urządzenia przystosowane są do podłączania iPodów i iPhone'ów, na nie także przeznaczona jest dedykowana, płatna aplikacja. Jeśli więc nie posiadasz tych urządzeń, nie wykorzystasz Party Machine w sposób przewidziany przez producenta.

Budowa
Urządzenie łączy kilka rozwiązań w jednej obudowie, tak więc musi być spore - ponad 7. cm szerokości i 36 cm głębokości sprawia, że nie jest to sprzęt, który da się postawić na każdej półce. Do tego Party Machine waży blisko 15 kilogramów i tylko solidne, dobrze umiejscowione rączki sprawiają, że da się je swobodnie przenosić z miejsca na miejsce.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Chociaż gabaryty i masa mogą sugerować solidną konstrukcję, materiały użyte do wykonania urządzenia sprawiają zupełnie odwrotne wrażenie. O ile płyty MDF są w pełni akceptowalne, tak wątpliwości budzi ilość użytego plastiku, dzięki któremu całość sprawia bardziej wrażenie kruchej zabawki niż solidnego sprzętu. W połączeniu z masą 1. kg pozwala to przypuszczać, że po jednym upadku sprzęt Philips zakończyłby swój żywot. To ryzykowne rozwiązanie konstrukcyjne, biorąc pod uwagę, że Party Machine przeznaczony jest głównie do używania na imprezach, zazwyczaj pełnych osób o dynamicznej i nieprzewidywalnej motoryce ruchowej, dodatkowo osłabionej wyskokowymi napojami.

Przeznaczenie urządzenia podkreśla także odpowiedni design. Składa się na niego połączenie czarnego plastiku ze srebrnymi i złotymi akcentami, a dodatkowo Party Machine oferuje także efekty świetlne. Jak twierdzi producent, migające w takt muzyki obręcze głośników mają dodawać "splendoru" każdej imprezie - trudno było to obiektywnie potwierdzić w czasie testu, zaświadczamy tylko, że głośniki faktycznie świecą. Oczywiście wygląd to kwestia gustu, zaskakuje natomiast, że to czarno-złote, migające we wszystkich kolorach tęczy urządzenie skierowane jest do posiadaczy produktów Apple, charakteryzujących się kompletnie innym, stonowanym i minimalistycznym designem. Widać tu małą niekonsekwencję.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Na górnej części urządzenia znajdują się doki na iPoda, które udawać mają talerze pod płyty winylowe. W tym miejscu trzeba wyraźnie zaznaczyć jedno - nie umożliwiają one scratchowania. Jest to spory zawód, ponieważ patrząc na Party Machine z boku pomyśleć można, że to jest główna atrakcja nietypowej mini wieży Philipsa. Niestety, ale możliwość obracania talerzem przeznaczona jest tylko do zmiany kierunku iPhona. Również i wbudowany ekran może wyświetlać informacje w obu kierunkach - dzięki czemu możemy korzystać z Party Machine, jak ze zwykłej wieży, stojąc przed nią lub znajdując się za nią - jak prawdziwy DJ.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że wieża posiada złącze 30-pinowe, tak więc nie umieścimy w doku nowych urządzeń Apple z 8-pinowym złączem Lighting. Zresztą nie tylko posiadaczy nowego sprzętu spotkać może niemiła niespodzianka - w trakcie testów również i klasyczny iPod odmówił współpracy. Na oficjalnej liście kompatybilnych urządzeń znajduje się iPhone 3G, iPhone 3. S, iPhone 4, iPhone 4S,iPod classic, iPod mini, iPod nano, iPod shuffle oraz iPod touch 2., 3. i 4. generacji. Warto jednak dla pewności sprawdzić w sklepie czy nasz odtwarzacz muzyczny w ogóle zadziała z omawianą wieżą. Podłączając iPhone'a możemy nie tylko korzystać z biblioteki utworów, ale także z różnych aplikacji - dzięki temu Philips Party Machine bez problemu odtwarza np. utwory streamowane np. ze Spotify.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Oprócz urządzeń Apple, podłączyć możemy również pamięć masową, dzięki slotowi USB. W tym wypadku kontrolę nad ustawieniami przejmie panel sterujący umieszczony na doku, a aktualnie grany utwór wyświetlany będzie na centralnie położonym, pomarańczowym wyświetlaczu. Tu też jednak może być różnie z kompatybilnością - o ile różnego rodzaju pendrive'y działały bez problemu, tak już podłączony przez USB Samsung Galaxy S III nie był wykrywany przez urządzenie. Party Machine posiada także wejście audio 3,5 mm, działające analogowo - tzn. wieża Philips pełni wtedy rolę głośników, a kontrolę nad przełączaniem utworów mieć będziemy z poziomu podłączonego urządzenia.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Kolejnym charakterystycznym elementem zaczerpniętym wprost z konsolety DJ'a jest crossfader, służący do zmiany źródła dźwięku, czyli płynnego wyciszania jednego z doków zsynchronizowanego z podłgaśnianiem drugiego. W tylnej części górnego panelu znajdziemy natomiast wejścia na aż dwa mikrofony oraz kontrolę głośności - osobną dla mikrofonu i słuchawek. Trzecie pokrętło natężenia dźwięku umieszczone jest centralnie, na samym środku panelu sterującego, pomiędzy przyciskami odpowiedzialnymi za włączanie funkcji poprawy dźwięku.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Philips Party Machine posiada dwa dwudrożne głośniki, wyposażone w 2-calowy przetwornik wysokotonowy oraz 5,25-calowy przetwornik niskotonowy. Pomiędzy głośnikami zainstalowano wyloty systemu Bass Reflex, które w trakcie grania wyrzucają z siebie mocno wyczuwalne uderzenia powietrza. Jak ten zestaw sprawdza się w praktyce opiszę w dalszej części testu.

Warto zwrócić także uwagę na fakt, że Philips Party Machine pozbawiony jest odtwarzacza płyt CD, który jest standardowym wyposażeniem w mini wieżach. Decydując się na zakup tego sprzętu będziemy więc całkowicie uzależnieni od zewnętrznych urządzeń magazynujących pliki muzyczne w formie cyfrowej. No, może nie do końca - pozostaje jeszcze tuner FM, ale jaki DJ na imprezach puszcza radio?

Obraz
© (fot. WP.PL)

Do urządzenia dołączony jest także pilot, który oprócz standardowych funkcji pozwala także na regulację podświetlenia czy zmienianie źródła pomiędzy prawym, a lewym dokiem. Pilot jest mały i lekki, jednak dobrze by było, jakby wbudowany miał crossfader - wtedy moglibyśmy udawać DJ'a nie wstając z kanapy.

Gramy!
Tak więc jak to właściwie działa? Bardzo prosto. Jeśli już zdobyliśmy dwa urządzenia z nagraną na nie muzyką (na przykład jeden iPhone oraz jeden pendrive) i umieściliśmy je w dokach a i b, możemy przystąpić do miksowania. Pamiętać także musimy, że tę czynność znacznie ułatwią odpowiednie słuchawki, których w zestawie nie uświadczymy, więc powinniśmy doliczyć je do ceny zakupu. Tak samo zresztą jak mikrofon, dzięki któremu można w trakcie grania wznosić zagrzewające do zabawy okrzyki, popularne na dyskotekach w mniejszych miejscowościach.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Umieszczone w obu dokach urządzenia grają muzykę bez przerwy, do nas natomiast należy decyzja, z którego doku dźwięk przekazywany ma być na głośniki. Pozwala na to crossfader, dzięki któremu możemy wyciszać jedna stronę i podnosić głośność drugiego źródła. W słuchawkach słuchać możemy natomiast muzyki z dowolnego slotu, bez względu na to, czy akurat dźwięk z niego kierowany jest do głównych głośników. Dzięki temu możemy podsłuchać w którym miejscu jest niesłyszany przez "publiczność" utwór i w odpowiednim momencie płynnie go włączyć. Dzięki temu możemy tworzyć długie kompozycje, łącząc poszczególne kawałki w spójnego "seta", w którym moment przejścia między utworami jest niezauważalny dla postronnego słuchacza. Jest to jednak czynność która wymaga przygotowania, skupienia i dobrej znajomości utworów, a szczerze wątpię żeby ktoś, kto nie ma profesjonalnego sprzętu obmyślał przed imprezą poszczególne fragmenty kilkugodzinnego koncertu.

Obraz
© (fot. WP.PL)

A jak jest z jakością dźwięku? Jak łatwo się domyślić, urządzenie przeznaczone jest głównie do utworów typowo imprezowych. Co to oznacza w praktyce? Bas. Bardzo dużo basu.

Tony niskie dominują, a całkowita moc urządzenia wynosząca bardzo porządne 30. W RMS sprawia, że Philips Party Machine przy odpowiednim repertuarze mocno zatrzęsie oknami nie tylko u nas, ale także w mieszkaniach sąsiadów. Oznacza to także, że możemy zrobić naprawdę głośną imprezę z dubstepowymi dropami lub tłustymi, hiphopowymi beatami, ale do słuchania muzyki rockowej czy symfonicznej sprzęt nadaje się bardzo słabo. Nie ma co się oszukiwać - Philips Party Machine to nie sprzęt dla audiofilów, tylko nastolatków, którzy lubią głośny, dudniący bas i jako taki się sprawdza.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Urządzenie posiada także szybko zwiększającą moc dźwięku funkcję MAX Sound oraz dynamiczne, trójstopniowe wzmocnienie i tak mocnego już basu. Z kolei tryby cyfrowej korekcji dźwięku pełnią tu raczej funkcję ozdobną - to że wybierzemy w menu profil "rock", nie oznacza, że otrzymamy sprzęt dobry do słuchania gitar.

Warto również wspomnieć, że zestaw można łączyć z dodatkowymi głośnikami (Philips FWP1000/05), uzyskując w ten sposób jeszcze mocniejszy dźwięk. Ich cena to około 60. złotych.

Podsumowanie
Oceniając każdy sprzęt, trzeba wziąć pod uwagę dla kogo jest przeznaczony. Topowy smartfon, pomimo idealnych benchmarków i parametrów składających się na najwyższą ocenę, niekoniecznie jest dobrym wyborem dla osoby starszej. W przypadku Philips Party Machine mamy do czynienia z sytuacją odwrotną - chociaż sprzęt idealnie nadaje się dla młodszych amatorów głośnego imprezowania, trudno wystawić mu wysoką ocenę, biorąc pod uwagę półkę cenową, na której stoi.

Głośno reklamowana funkcja miksowania już na starcie może niemile zaskoczyć przez brak funkcji scratchowania. Z kolei płynne łączenie poszczególnych piosenek wymaga treningu i przygotowania - jeśli ktoś faktycznie załapie bakcyla i zapragnie pobawić się w DJ'a, szybko zainwestuje w profesjonalny sprzęt, a zabawkę Philipsa zostawi w kącie. Jeśli więc tę ciekawą, ale mało praktyczną funkcję pominiemy, to zostaniemy z trochę za dużym, trochę za drogim i faktycznie mocnym sprzętem mini Hi-Fi bez odtwarzacza płyt, który sprawdza się tylko podczas puszczania utworów opartych na basie.

Plusy:

- moc 300 W RMS
- dobry na imprezy
- mocny bas
- ciekawa zabawa w miksowanie

Minusy:

- dobry tylko na imprezy
- miksowanie tylko jako zabawa
- brak możliwości scratchowania
- pełna współpraca tylko ze sprzętem Apple, a i tak nie każdym
- nacisk na niskie tony
- odpustowy design
- brak odtwarzacza płyt
- duży i ciężki
- cena

Ocena: 5/10

PS, WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)