Philips PicoPix 2480 - test małego wielkiego projektora

Philips PicoPix 2480 - test małego wielkiego projektora

Philips PicoPix 2480 - test małego wielkiego projektora
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
11.10.2012 13:30, aktualizacja: 12.10.2012 07:43

W moje ręce wpadł ostatnio “kieszonkowy” projektor marki Philips - model PicoPix (lub PPX) 2480. Od początku byłem do niego dość entuzjastycznie nastawiony i muszę powiedzieć, że mnie nie zawiódł. Co prawda nie mogłem używać go dokładnie w sposób, który sobie wymarzyłem, ale to bardziej kwestia zbyt wygórowanych wymagań, aniżeli wad urządzenia.

Zawartość pudełka

Niewielkie opakowanie kryje w sobie, oprócz samego projektora, szereg dodatków. W zestawie dostajemy niewielkiego, wygodnego pilota, dobrze wykonany pokrowiec, ładowarkę sieciową, instrukcję oraz, co najważniejsze - dużą ilość kabli i przejściówek. Są to: krótki kabel z łączem kompozytowym audio/video, kabel VGA-mini HDMI z dodatkowym łączem mini jack (do przesyłania dźwięku do urządzenia), kabel mini USB-mini HDMI, przejściówka z mini USB męskiego i końcówką USB żeńską. Niestety kabel do podłączenia iPhone’a czy iPada musimy dokupić osobno (próba użycia standardowego kabla zakończy się rozpoczęciem ładowania urządzenia firmy Apple)
.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Wygląd

Dlaczego we wstępie napisałem “kieszonkowy” w cudzysłowie? Ponieważ, tak jak w przypadku większości projektorów w tej klasie, o noszeniu go w kieszeni nie ma nawet mowy. Urządzenie ma wymiary 10,5 x 10,5 x 3,15 cm i waży niecałe 300 gramów. Jest przy tym ładnie wykonane, sprawia wrażenie solidnego i eleganckiego. Zaokrąglone brzegi, gumowe przyciski oraz połączenie czarnego plastiku ze srebrnym wykończeniem wokół szklanej osłony dobrze ze sobą współgrają.

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Złącza i komunikacja

Philips nie oszczędzał na możliwościach komunikacji z projektorem. Mamy tutaj złącze mini HDMI z HDCP, mini USB, czytnik kart SD/SDHC/MMC, wyjście mini jack oraz wejście DC dla wtyku ładowarki. Oprócz tego możemy skorzystać z wewnętrznej pamięci urządzenia, która pomieści do 2 GB danych. Nie jest to wiele, ale z pewnością wystarczy na film/dwa lub sporą ilość zdjęć. Karty SD są w tej chwili tak tanie, że wielokrotne rozszerzenie pamięci nie będzie stanowiło problemu.

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Oprogramowanie

Projektor ma swój wewnętrzny system z dość prostym i intuicyjnym interfejsem. Dzięki temu obsłużymy jego wewnętrzną pamięć, ale także uda nam się włączyć film czy obejrzeć zdjęcia z zewnętrznego nośnika, takiego jak pendrive, smartfon (taki, którego system operacyjny pozwala na przejście w tryb pamięci masowej, np. Android) czy aparat fotograficzny. W wielu sytuacjach unikniemy dzięki temu noszenia ze sobą komputera. System ten wspiera wszystkie popularne formaty multimedialne: AVI, MPEG4. MP4, MKV, MOV, czy nawet SWF, FLV, i inne (dla filmów), MP3 i WAV (dla muzyki), oraz JPEG, BMP, PNG i GIF (dla zdjęć).

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Bateria

Wbudowany akumulator według producenta pozwoli na 2 godziny pracy. Jednak podczas testów ani razu nie zapewnił pełnych 12. minut, choć uzyskał zbliżony wynik. Trzeba zadać sobie w tym miejscu pytanie, czy to wystarczający dla nas czas. Osobiście uważam, że nie. Owszem, niektóre filmy uda nam się obejrzeć bez użycia ładowarki, ale nawet wówczas cały czas będziemy czuli presję, żeby nie robić pauz i psuli sobie przyjemność oglądania myśleniem, że prądu może nam zabraknąć na ostatnie 5-10 minut filmu.

Ponadto należy pamiętać, że podczas gdy projektor jest odłączony od gniazdka, jasność rzucanego światła spada z deklarowanych 8. do 55 lumenów.

Obraz i dźwięk

Omówiliśmy kilka mniej istotnych kwestii - pora przejść do tej, która z pewnością interesuje was najbardziej.

Jeśli liczycie na to, że ten mały projektor zastąpi wam pełnoprawne urządzenie, to... niewiele się pomyliliście. Obraz pod wieloma względami was zaskoczy. Po pierwsze, mimo że jego rozdzielczość to (śmieszne w epoce smartfonów z ekranami 1080p) 854 x 480 pikseli, jest ostry. Oczywiście nie jest to Full HD na plazmie, ale naprawdę nie można na narzekać. Ostrość, w zależności od odległości projektora od ściany, na którą "rzucamy" obraz, ustawiamy specjalnym pokrętłem - rozwiązanie dość prymitywne, ale zdające egzamin. Po drugie, przy dobrze wyciemnionym pomieszczeniu, jasność nie stanowi żadnego problemu - ogląda się przyjemnie, a oczy się nie męczą.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Oczywiście trochę przesadzam z tym zastępowaniem małym PicoPiksem zwykłego sprzętu. Urządzenie ma też wady. Jeśli nie zapewnimy projektorowi chociaż względnych ciemności (o pracy w pełnym słońcu nawet nie wspominam) - będzie nam dość trudno cokolwiek dostrzec. W menu nie znajdziemy niestety opcji ustawienia kątów padania obrazu. Projektor musi więc być zawsze skierowany prosto na ścianę, i to na wysokości, na której chcemy oglądać. Mimo kompaktowych rozmiarów, które zdają się sugerować, że mamy do czynienia ze sprzętem, który będzie działać bezgłośnie - urządzenie niestety większość czasu wydaje z siebie nieprzyjemny szum. To właśnie on powodował, że projektor nie mógł spełnić mojego małego marzenia - aby rzucać obraz na sufit nad moim łóżkiem. Biorąc pod uwagę, że nie możemy w żaden sposób manipulować kątami, pozostaje nam w takiej sytuacji umieścić brzęczące urządzenie tuż obok głowy. Niestety już po chwili czujemy, że to żadna przyjemność.

PPX 2480 wspiera wiele standardów wideo: PAL, SECAM, NTSC i pełną gamę rozdzielczości cyfrowych - od 480p/i do 1080p/i. Nie będzie zatem problemu z obsługą sygnału wejściowego. Za jakość wyświetlania odpowiada kilka właściwości. Omawiana już jasność LED-owego światła (80 lumenów przy podłączeniu do gniazdka, 55 lumenów podczas pracy na baterii) w technologii DLP, niezły kontrast 1000:1 oraz możliwość uzyskania obrazu o długości przekątnej aż do 120 cali (projektor nie może stać dalej niż 5 metrów od ściany) - te cechy naprawdę robią wrażenie.

Niewiele spodziewałem się po dźwięku generowanym przez wbudowany, 1-watowy głośnik. I słusznie - jest on co prawda nadzwyczaj donośny, ale jego jakość pozostawia wiele do życzenia (nie mówiąc o prawie całkowitym braku basów).

Podsumowanie

Jak zwykle przy okazji testu zastanawiałem się, dla kogo zostało stworzone to urządzenie i kto je rzeczywiście kupi. Jego cena (wg porównywarek internetowych dolna granica to ok. 1350 zł) wskazuje, że będzie to ktoś, komu nie zaszkodzi wydać trochę więcej na mały gadżet. Z drugiej strony - w miarę upływu czasu odkrywałem coraz więcej zastosowań dla Philipsa PicoPix 248. i nie zdziwiłbym się, gdyby zdecydował się na zakup np. przedstawiciel handlowy, który mógłby robić prezentacje dla klientów dosłownie w każdym miejscu, posiłkując się materiałami filmowymi i zdjęciami.

Taki projektor jest też genialnym urządzeniem, kiedy wybieramy się gdzieś, gdzie chętnie zrelaksowalibyśmy się przy filmie, a nie chcemy brać ze sobą komputera. Pamiętajmy, że przy odrobinie chęci, możemy zrobić seans nawet w samym środku lasu, mając do dyspozycji ponad 100-calowy wyświetlacz zamknięty w małym pudełeczku. Od biedy nada się on również do zastosowań stacjonarnych, choć szkoda by było marnować jego mobilny potencjał w tak przyziemny sposób.

Ocena: 8/10

Plusy:

  • Obraz
  • Wygodny pilot
  • Bogate wyposażenie
  • Intuicyjne oprogramowanie

Minusy:

- Krótki czas pracy na baterii
- Słaby dźwięk
- Zbyt głośna praca

Jacek Górski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)