Nowy Abrams coraz bliżej. Pentagon przyspiesza budowę czołgu przyszłości
Program budowy amerykańskiego czołgu przyszłości, rozwijanego obecnie pod nazwą M1E3, nabiera tempa. W 2022 roku koncern GDLS pokazał demonstrator technologii o nazwie AbramsX, a harmonogram programu zakłada, że nowy czołg zostanie opracowany w ciągu zaledwie 2,5 roku. Co wiemy na temat tego sprzętu?
Nowy czołg jest rozwijany przez koncern GDLS (General Dynamics Land Systems) pod nazwą M1E3, która – wraz z wejściem pojazdu do służby – zostanie zapewne zmieniona na M1A3. Zachowanie ciągłości oznaczeń (poprzednie wersje Abramsa to M1, M1A1 i M1A2), jak również nazwa demonstratora – AbramsX – sugerują, że nowy sprzęt będzie kolejnym etapem ewolucji już ponad 40-letniego czołgu Abrams.
Jest to mylny wniosek. Choć w nowym czołgu znajdzie się wiele podzespołów Abramsa, zakres zmian jest tak poważny, że – mimo zachowania nazwy – w praktyce będzie to zupełnie nowa konstrukcja. Prace nad nią są realizowane jako modernizacja obecnie eksploatowanego czołgu m.in. z powodu łatwiejszego finansowania tak prowadzonego projektu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tydzień z Huawei Watch Fit 4 oraz Watch Fit 4 Pro
Prace nad nowym czołgiem nie oznaczają jednak – co zauważa serwis Defence 24 - całkowitego porzucenia rozwoju aktualnego wariantu Abramsa, czyli czołgu M1A2SEPv3. Przerwano wprawdzie rozwój wersji M1A2SEPv4, jednak nie zrezygnowano z udoskonaleń, które miała wprowadzić. Są one nadal rozwijane i będą stopniowo trafiać do aktualnie eksploatowanych czołgów w ramach programu modernizacji AUP (Abrams Upgrade Program).
Większość środków przekierowano jednak z ulepszania Abramsa na budowę wozu kolejnej generacji. Jeszcze w 2022 roku GDLS ujawnił demonstrator technologii o nazwie AbramsX, czyli rodzaj wstępnej wizji nowego czołgu i rozwiązań, jakie zostaną w nim zastosowane. W porównaniu z aktualnie eksploatowanymi Abramsami – w tym także z czołgami, które kupuje Polska – zakres zmian jest bardzo poważny.
Czołg M1E3/M1A3 – przyszłości amerykańskiej broni pancernej
Zmianie ulegnie najprawdopodobniej układ konstrukcyjny nowego czołgu. Zgodnie z aktualnymi trendami M1E3 otrzyma bezzałogową wieżę z automatem ładowania. Pozwoli to na zmniejszenie załogi pojazdu z czterech do trzech osób, a jednocześnie zapewni możliwość umieszczenia całej załogi w kadłubie czołgu.
Oznacza to, że przestrzeń przeznaczona dla załogi będzie znacznie mniejsza niż obecnie, a tym samym łatwiejsza do zabezpieczenia pancerzem o zakładanej odporności. Szanse załogi na przeżycie zwiększy także fakt umieszczenia jej nisko, w miejscu mniej narażonym na trafienie, a także całkowita separacja magazynu amunicji (co ma miejsce również i w obecnie eksploatowanych Abramsach).
Czołg otrzyma także nowy napęd. Zamiast typowej dla Abramsów turbiny do M1E3 trafi napęd hybrydowy wykorzystujący opracowany przez firmę Cummins dieslowski silnik ACE (Advanced Combat Engine), oferujący o 50 proc. większą moc z tej samej pojemności, redukcję generowanego ciepła o 20 proc. i o 13 proc. niższe spalanie. Nowy Abrams ma otrzymać najmocniejszy wariant przyszłościowego napędu – ACE1500.
Zostanie on – prawdopodobnie – połączony z napędem elektrycznym i nowym układem odpowiedzialnym za generowanie, magazynowanie i dystrybucję prądu. Rozwiązanie to ma być odpowiedzią na problem, jakim jest coraz większe zapotrzebowanie na energię, niezbędną do działania czołgowej elektroniki i różnych systemów odpowiedzialnych za komunikację, wykrywanie celów czy samoobronę.
Nowy Abrams ze starą armatą
Jako element, który pozostanie wspólny ze "starymi" Abramsami, wymieniana jest armata M256 kalibru 120 mm. Amerykanie nie widzą potrzeby zwiększania kalibru głównego uzbrojenia.
W przeciwieństwie do pracujących nad czołgami Francuzów (plan użycia armaty ASCALON o kalibrze 140 mm), Niemców (130 mm) czy Rosjan (152 mm), Pentagon uznaje powszechny obecnie kaliber 120 mm za całkowicie wystarczające do niszczenia obecnych i przyszłych celów. Nie wyklucza to jednak dalszego zwiększania siły ognia nie przez rosnący kaliber, a poprzez prace nad coraz efektywniejszą amunicją czołgową.
M1E3 na tle innych czołgów przyszłości
Nawiązanie do projektów prowadzonych przez inne kraje jest jednak na miejscu z innego powodu, jakim jest tempo prowadzonych prac. Jako pierwsi swój "czołg przyszłości" zaprezentowali Rosjanie, jednak pokazany w 2014 roku czołg (i cała platforma) T-14 Armata okazał się kompromitującym nieporozumieniem.
Przez dekadę rosyjski przemysł nie był w stanie doprowadzić go do stanu, w którym czołg nadawałby się do walki, z tysięcy zapowiadanych egzemplarzy zamówiono prawdopodobnie nie więcej niż 100 (a wyprodukowano znacznie mniej). Wyzwania techniczne (jak m.in. zbudowanie odpowiedniego silnika) okazały się na tyle poważne, że zakłady Urałwagonzawod zamiast próbować im sprostać, deklarują zamiar budowy zupełnie nowej, przełomowej konstrukcji. Biorąc pod uwagę zdolności rosyjskiego przemysłu, należy uznać tę zapowiedź za mało realną.
Europejski czołg przyszłości, budowany przez Francję i Niemcy w ramach programu MGCS, jest zapowiadany jako przedsięwzięcie bardzo ambitne (ma powstać cała rodzina wozów bojowych), ale zarazem niezwykle odległe. Przez osiem lat prac kooperanci nie zdołali ustalić, czym ma być przyszłościowy czołg z Europy, a wdrożenie nowego sprzętu jest przesuwane w czasie – obecnie na połowę lat 40. XXI wieku.
Na tym tle wyróżnia się tempo Amerykanów. Wstępny harmonogram, zakładający budowę nowego czołgu w ciągu 60 miesięcy został anulowany i zastąpiony znacznie ambitniejszym, który przewiduje, że M1E3 zostanie opracowany w czasie 24-30 miesięcy, czyli nie więcej niż 2,5 roku.
Aby dotrzymać terminu, Pentagon jest gotowy na wiele kompromisów: maksymalnie ograniczono związaną z projektem biurokrację i kwestie proceduralne, a wykonawca, czyli koncern GDLS, otrzymał wolną rękę w doborze kooperantów czy konkretnych rozwiązań.
Jednocześnie w pełni zabezpieczono finansowanie prowadzonych prac. Wojsko dopuszcza także, aby na początku swojej drogi rozwojowej amerykański czołg przyszłości nie spełniał wszystkich założonych wymagań – te mają zostać dopracowane z czasem.
Techniczna rewolucja Pentagonu
Poprzednia rewolucja sprzętowa, znana pod nazwą "wielkiej piątki", miała miejsce w latach 80. Wprowadzono wówczas do służby czołg M1 Abrams, bojowy wóz piechoty M2 Bradley, system przeciwlotniczy Patriot oraz śmigłowce AH-64 Apache i UH-60 Black Hawk.
Równie ambitne zamiary towarzyszą obecnym programom modernizacyjnym. Nowy czołg ma wejść do produkcji już na przełomie dekady, dotrzymując tym samym kroku innym inicjatywom US Army, określanych mianem "Super Big 5".
Zakładają one wprowadzenie do służby nowego czołgu, nowego bojowego wozu piechoty (program XM30 - następca M2 Bradley), śmigłowca transportowego (program FLRAA – następca Black Hawka), systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych (programy M-SHORAD i IFPC Inc 2), a także artylerii nowej generacji (przerwany program XM1299 ERCA).
Pierwsza "wielka piątka" zapewniła amerykańskiej armii na 50 lat techniczną dominację nad resztą świata. Jeśli programy wchodzące w skład "Super Big 5" zostaną z powodzeniem zrealizowane, amerykańską armię czeka techniczna rewolucja na miarę tej sprzed pół wieku. Czołg M1E3, czyli "nowy Abrams" z docelowym oznaczeniem M1A3, będzie jej istotnym elementem.