Pociski M829A4 dla polskich Abramsów. Najskuteczniejsza amunicja świata
Polska kupiła w Stanach Zjednoczonych 366 czołgów Abrams. Ich znaczenie na polu walki zależy nie tylko od odporności pancerza czy skuteczności systemu kierowania ogniem, ale także od użytej amunicji. Tymczasem koncern Northrop Grumman kończy produkcję zamówionej przez armię USA amunicji czołgowej. Co to oznacza dla Polski?
Wraz z zakupem 250 czołgów Abrams M1A2 SEPv3 (kolejnych 116 czołgów to starszy wariant M1A1 FEP) Polska otrzymała od Stanów Zjednoczonych zgodę na zakup amunicji czołgowej, w tym pocisków przeciwpancernych KEW-A1.
Wywołało to wiele kontrowersji, bo KEW-A1 to amunicja 20-letnia, która może nie przebić czołowych pancerzy rosyjskich czołgów, osłoniętych nowoczesnym pancerzem reaktywnym.
Wątpliwości rozwiał dopiero komunikat MON, w którym podkreślono, że KEW-A1 to amunicja pomostowa, a docelowo polskie czołgi mają otrzymać nowoczesną, przeznaczoną dla użytkowników eksportowych amunicję KEW-A4. To amerykańska wersja niemieckich pocisków DM63A1, stosowanych w Leopardach 2PL i 2A5. Jej penetrator jest wykonany z wolframu.
Zobacz także: Czy to sprzęt NATO, czy rosyjski?
W takim kontekście sensacyjnie zabrzmiały późniejsze doniesienia o zgodzie Amerykanów na zakup przez Polskę bardzo dużej liczby amunicji M829A4. Nie jest to amunicja "eksportowa", tylko dokładnie taka sama, jaką stosuje armia USA, a zarazem prawdopodobnie najskuteczniejsza czołgowa amunicja przeciwpancerna na świecie.
Sekretem jej skuteczności jest m.in. bardzo długi penetrator (800-mm) ze zubożonego uranu. Zanim nowoczesna amunicja zdołała dotrzeć do Polski, koncern Northrop Grumman ogłosił koniec jej produkcji.
Pociski M829A4 dla Polski
Wątpliwości co do przyszłego uzbrojenia polskich Abramsów rozwiała cytowana przez Defence 24 Agencja Uzbrojenia.
W praktyce oznacza to, że po zakończeniu produkcji na potrzeby armii USA, na podstawie kolejnej umowy rozpocznie się produkcja kilkudziesięciu tysięcy pocisków zamówionych przez Polskę. Dlaczego – mimo istnienia m.in. niemieckich i południowokoreańskich alternatyw – to właśnie pociski M829A4 mają tak duże znaczenie?
"Srebrna kula", pogromca rosyjskich czołgów
Pocisk M829 pierwszej generacji powstał w latach 80. XX w. jako odpowiedź na poważny problem amerykańskich czołgów. Był nim fakt, że w tamtym czasie zmodernizowany wariant Abramsa z armatą kal. 120 mm (M1A1) ustępował niemieckiemu Leopardowi 2A4 skutecznością ognia przeciwpancernego.
Rozwiązaniem tego problemu okazało się opracowanie przez USA nowego pocisku podkalibrowego (czyli o średnicy mniejszej od kalibru lufy) o nazwie M829. Jego wariant rozwojowy M829A1 przeszedł chrzest bojowy podczas operacji Pustynna Burza.
To właśnie wówczas – za sprawą wysokiej skuteczności (część źródeł wskazuje także na połysk wolframowych penetratorów) – zyskał przydomek "srebrna kula" (silver bullet), nawiązujący do broni, która w legendach skutecznie zabijała różne potwory.
Skuteczność "srebrnej kuli" została potwierdzona, ale tylko wobec sowieckich czołgów starszej generacji, opracowanych do połowy lat 80. Nowsze sowieckie maszyny, którymi nie dysponował Irak, jak T-80U czy T-80UD, wyposażono w lepsze, trudniejsze do przebicia pancerze.
Z myślą o niszczeniu tych maszyn powstał ulepszony wariant pocisku M829A2, który wszedł do służby w 1994 r. Dziewięć lat później Amerykanie certyfikowali kolejną wersję – pocisk M829A3, opracowany z myślą o niszczeniu czołgów osłoniętych pancerzem reaktywnym.
Nowy wariant wyróżniał się zastosowaniem prekursora, uderzającego w cel przed właściwym penetratorem. Miało to zdetonować pancerz reaktywny, torując tym samym drogę uranowemu penetratorowi, którego celem było przebicie odsłoniętego, głównego pancerza.
M829A4 – sposób na ciężkie pancerze reaktywne
Produkcja najnowszej wersji pocisku – M829A4 – rozpoczęła się w 2016 r. Podobnie jak w przypadku poprzedniego wariantu, w pocisku zastosowano dzielony penetrator. Został on zbudowany tak, aby dzięki nieco większemu oporowi aerodynamicznemu jego główny, dłuższy element w czasie lotu pozostał w tyle za szybciej lecącym prekursorem.
Pozwala to niszczyć rosyjskie czołgi osłonięte najnowszymi wersjami "ciężkiego" pancerza reaktywnego, wyposażonymi w stalowe płyty, których zadaniem jest uszkodzenie penetratora pocisku przeciwpancernego. Pancerz reaktywny jest w tym przypadku detonowany przez prekursor, który oczyszcza w ten sposób miejsce, gdzie ułamek sekundy później uderza właściwy, uranowy penetrator.
Ma on długość ok. 800 mm a jego średnica to zaledwie 25 mm (dane dla wersji M829A3). Wyglądem przypomina bełt kuszy. Ze względu na bardzo małą średnicę podczas strzału jest prowadzony przez lufę w odrzucanej obudowie – tzw. sabocie, która po opuszczeniu lufy odpada, a "strzała" kontynuuje lot w kierunku celu.
Cecha ta jest uwzględniona w nazwie typu pocisku: APFSDS (armour-piercing, fin stabilised, discarding sabot, co oznacza "podkalibrowy stabilizowany brzechwowo z odrzucanym sabotem").
Za sprawą bardzo dużej gęstości (dlatego używa się "ciężkiego" wolframu albo uranu) długi penetrator uderzając w pojazd przekazuje swoją energię na bardzo małą powierzchnię, dzięki czemu jest w stanie wybić w pancerzu otwór i porazić wnętrze czołgu.
Czołgi Abrams w Polsce
Wojna w Ukrainie dobitnie pokazuje, jak istotne są własne zdolności w zakresie produkcji oraz serwisowania broni i amunicji. W tym kontekście zakup przez nas czołgów Abrams prezentuje się jako jeden z najbardziej kompleksowych, polskich zakupów uzbrojenia w XXI wieku.
Wynika to z faktu, że kupujemy nie tylko czołgi, ale cały ekosystem, pozwalający na ich skuteczne użycie. Chodzi m.in. o 17 mostów towarzyszących M1074 Joint Assault Bridge, czołgi saperskie M1150 ABV czy 26 wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 Hercules.
Polska pozyskuje też zdolności do napraw i serwisowania kupionego sprzętu, w tym turbin gazowych, elementów układu napędowego i elektroniki. Wiąże się to z powstaniem w Poznaniu centrum serwisowego, obsługującego polskie czołgi, ale także amerykański sprzęt stacjonujący w Europie i – potencjalnie – czołgi naszych sojuszników (54 czołgi Abrams kupiła także Rumunia, a 31 trafiło do Ukrainy).
Elementem tych zdolności jest także rozwinięcie w Polsce produkcji amunicji, o czym w wywiadzie dla Defence 24 wspominała prezeska koncernu Northrop Grumman, Kathy Warden.
Produkcja amunicji w Polsce
Obok najbardziej zaawansowanych pocisków przeciwpancernych M829A4 w grę wchodzi również produkcja innych rodzajów amunicji dla Abramsów. Chodzi m.in. o wspomniane już pociski KEW-A4, a także o nowoczesne, programowalne pociski M1147.
M1147 to pocisk uniwersalny. Jego wyjątkową cechą jest możliwość zaprogramowania przed strzałem momentu wybuchu.
Dzięki temu M1147 pozwala na zwalczanie szerokiego spektrum celów – od odsłoniętej siły żywej (pocisk detonuje nad żołnierzami), poprzez lżej opancerzone pojazdy (pocisk detonuje po uderzeniu), po umocnienia (pocisk detonuje z opóźnieniem, gdy wniknie np. do wnętrza bunkra). Może też zwalczać cele ukryte za przeszkodami (detonacja następuje nad celem, aby porazić go mimo ukrycia).
Ich produkcja w Polsce ma wejść w skład offsetu, pozyskanego wraz z realizacją programu Wisła. Jego elementem jest zakup w USA systemu przeciwlotniczego Patriot i radarów LTAMDS.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski