Hiperczołg Rosji? Moskwa bez broni nowej generacji

Czołg T-14 zbudowany w oparciu o ciężką platformę uniwersalną Armata miał dać armii rosyjskiej przewagę nad konkurencją. Dziś ani T-14, ani owej przewagi nie widać, choć ambicje są niemałe.

The International Military-Technical Forum 'Army-2023' in Russia
epa10802952 The newest Russian tank T-14 Armata fires during a dynamic display of military equipment at the International Military-Technical Forum 'Army-2023' held at the Alabino military training grounds outside Moscow, Russia, 16 August 2023. The International Military-Technical Forum 'Army-2023' is held from 14 to 20 August 2023 at Patriot Expo, Kubinka Air Base and Alabino military training grounds.  EPA/YURI KOCHETKOV 
Dostawca: PAP/EPA.
YURI KOCHETKOVT-14 Armata - zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © PAP | YURI KOCHETKOV
Bartłomiej Kucharski

T-14 debiutował podczas defilady z okazji 70. rocznicy pokonania hitlerowskich Niemiec. W maju 2015 r. rosyjski przemysł i armia zaprezentowały całą gamę przeróżnych prototypów, z czego szczególnie trzy były imponujące: kołowa platforma 8x8 Bumierang (następca rodziny BTR-80), lekka platforma gąsienicowa Kurganiec (następca BMP-3 i innych pojazdów ciężkich formacji zmechanizowanych) i platforma ciężka Armata.

Szczególnie ta ostatnia budziła wiele emocji: w oparciu o jeden zestaw podzespołów miały powstać dwa różne podwozia, z których jedno (z silnikiem z tyłu) miało stanowić bazę dla czołgu, pojazdów wsparcia działań czy armatohaubicy samobieżnej, a drugie (z silnikiem z przodu) dla bojowego wozu piechoty i innych pojazdów.

Idea nie była może nowa (podobne rozważano w USA na początku lat 80., w Niemczech w latach 90. czy nawet pod koniec istnienia ZSRR), ale wydawało się, że to Rosja jako pierwsza podoła ambitnemu zadaniu. Nic bardziej mylnego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rewolucyjny czołg

Skupmy się na samym czołgu T-14. Miał on wprawdzie powielić ogólny klasyczny układ konstrukcyjny czołgu znany z Renault FT (przedział kierowania z przodu, przedział bojowy centralnie i przedział napędowy z tyłu), a jednocześnie był jakże inny.

Po raz pierwszy trzyosobowa załoga miała zajmować miejsce w ciężko opancerzonej kapsule z przodu wozu, w centralnej części pojazdu znaleźć miała się wieża bezzałogowa z umieszczonym w kadłubie karuzelowym automatem ładowania oraz amunicją oddzieloną od załogi, zupełnie nowy miał być układ napędowy. Czołg miał mieć zintegrowane trzy różne aktywne systemy ochrony na czele z Afganitem zdolnym do niszczenia wrogich pocisków.

Nowa 125-milimetrowa armata 2A82 miała dogonić lub nawet prześcignąć znakomite armaty Rheinmetalla, pancerz miał być nie do pokonania dla wrogich pocisków, a załoga miała dysponować najnowocześniejszymi systemami obserwacji, łączności itd. Wreszcie wóz miał być w stanie walczyć bez załogi na pokładzie. Zgodnie z zapowiedziami z 2015 r., do 2020 r. miało powstać aż 2300 takich czołgów. Powstało może kilkadziesiąt.

T-14 Armata
T-14 Armata © Wikimedia Commons | Vitaly V. Kuzmin

Problemy teoretyczne i praktyczne

Tak zaawansowany produkt musiał borykać się z licznymi problemami, nie dziwi więc, że się one pojawiły. Szczególnie często wracały dwa tematy: napędu i wetroniki. Obecnie stosowany silnik w układzie X, A-85-3A, jest duży, paliwożerny i uznany za przestarzały (wywodzi się bowiem w znacznej mierze z W-2 o jeszcze przedwojennym rodowodzie – są to w istocie dwa połączone ze sobą silniki rodziny W-46), a do tego jest awaryjny. Zapewnia mimo tego odpowiednią moc, 1500 KM dla czołgu o oficjalnej masie 48-52 t to znakomity wynik.

Zastąpić go miał innowacyjny silnik 12TW373 mocniejszy o 30 proc., lecz do dziś nie udało się go ukończyć. Co do wetroniki, zwłaszcza system obserwacji dookólnej oraz system kierowania ogniem miał sprawiać problemy. Pojawiły się trudności z obserwacją otoczenia, co wynika z zastosowania wieży bezzałogowej. Oznacza to w praktyce trudności w wykrywaniu celów, naprowadzaniu uzbrojenia czy nawet w kierowaniu czołgiem. Kamery termalne również pozostawiały wiele do życzenia, a sankcje zachodnie wprowadzone w 2022 r. z pewnością nie pomagają w rozwiązaniu problemów.

Sama koncepcja również budzi wątpliwości. Wieża jest lekko opancerzona, co oznacza, że stosunkowo łatwo ją zniszczyć. Oczywiście nikt przy tym nie zginie, ale już pocisk znacznie słabszy od czołgowego może pozbawić załogę T-14 uzbrojenia.

T-14 Armata
T-14 Armata © Lic. CC BY-SA 3.0, Vitaly V. Kuzmin, Wikimedia Commons | Vitaly V. Kuzmin

Zresztą sama koncepcja izolacji amunicji w kadłubie jest dyskusyjna: w razie skutecznego trafienia w centralną część kadłuba magazyn i tak zostanie zniszczony (zapewne wraz z wieżą), co w praktyce oznacza utratę czołgu. Dla porównania, zachodnie prototypy i demonstratory mają magazyny amunicji w niszy wieży. Zapas amunicji jest mniejszy, ale nie stanowi zagrożenia dla załogi i wozu. Nie dziwi więc, że poza prototypami dotychczas – w 2018 r. - zamówiono zaledwie 100 wozów (i 32 inne pojazdy rodziny Armata) i nie wiadomo, czy jakiekolwiek dostarczono.

Następca?

Nie dziwi więc, że niedawno rosyjska spółka Urałwagonzawod, producent czołgów, zapowiedziała budowę kolejnego czołgu, jeszcze bardziej rewolucyjnego. Wóz miałby mieć konstrukcję modułową, z wymiennymi wieżami (np. z armatą z długą lufą do walki w polu i z armatą krótkolufową do walki w mieście), wieloma systemami ochrony aktywnej (w tym walki radioelektronicznej i laserowymi) itd.

Ogromnego znaczenia miałaby nabrać, według przedstawiciela spółki, członka zarządu Igora Mieszkowa, sztuczna inteligencja wraz z sieciami neuronowymi. Miałyby one wspierać załogę w walce (np. w zakresie wykrywania, kategoryzowania i naprowadzania uzbrojenia na cele), a w razie potrzeby nawet samodzielnie prowadzić walkę.

Umożliwić mają to nowatorskie komputery, których łączna moc obliczeniowa miałaby być o kilka rzędów wielkości większa od urządzeń stosowanych w T-14. Oczywiście czołg miałby współpracować z licznymi lądowymi i powietrznymi platformami bezzałogowymi, zwiększającymi jej efektywność. W ogólnym zarysie zapowiedzi te są równie ambitne, co projekt "euro czołgu" MGCS czy amerykańskie zapowiedzi dotyczące przyszłego następcy rodziny Abrams – z tą różnicą, że Francja i Niemcy oraz USA chcą wprowadzić swoje rozwiązania do służby ok. 2040 r., a Rosja potrzebuje ich szybciej.

Smutne realia?

Dziś Rosja produkuje jeden typ czołgu: T-90M (do zapowiadanego wznowienia produkcji T-80 najprawdopodobniej nie doszło). Jest to wóz wywodzący się bezpośrednio z T-72 z 1973 r., a pośrednio z jeszcze starszego T-64. Mimo tego jest to wóz nadal groźny i udany, a do tego wciąż rozwijany. Uzbrojony nieznacznie tylko gorzej od Armaty, czołg ten pod wieloma względami przewyższa pojazdy posiadane przez Ukrainę, nawet dostarczane w starszych wersjach Leopardy czy Abramsy, zaś ich straty wynikają zwykle z marnego wyszkolenia i kiepskiej taktyki armii rosyjskiej.

Niedawno armia rosyjska zaczęła otrzymywać T-90M doposażone w aktywny system ochrony Arena-M, zdolny do niszczenia przeciwpancernych pocisków kierowanych czy dronów (po, bagatela, 32 latach od formalnego przyjęcia systemu do służby). Zapewne występują też pewne uproszczenia konstrukcji spowodowane produkcją wojenną. Ten niebezpieczny wóz ma jednak pewną wadę: liczebność. Rosja bowiem przechwala się, że produkuje co roku setki czołgów: 400, 500, 600, padają nawet większe liczby…

Jednak zupełnie nowych czołgów jest niewiele, całkowita roczna produkcja T-90M według wiarygodnych źródeł nie przekracza 90-120 czołgów rocznie, z czego dodatkowo część to modernizowane starsze T-90, a nie nowe czołgi. Pozostałe setki "produkowanych" czołgów to z kolei wyciągane z magazynów T-72, T-80 czy nawet starsze wozy, nierzadko nawet nie modernizowane, a zaledwie poddawane remontom.

W praktyce więc Rosja produkuje rocznie kilkadziesiąt czołgów, którym do rewolucyjności daleko, a straty w Ukrainie wyniosły już ok. 4,3 tys. wozów. Nawet pozostawione przez ZSRR przepastne magazyny czołgów nie są bez dna, a obciążony sankcjami rosyjski przemysł nie może zaopatrywać armii w nieskończoność, zwłaszcza w nowe, nowoczesne wozy. W tych warunkach trudno sobie wyobrazić, by w Rosji mógł postać w najbliższej przyszłości przełomowy czołg, który rosyjska zbrojeniówka mogłaby produkować, a na który w gruncie rzeczy dość biedną Rosję byłoby równocześnie stać.

Wybrane dla Ciebie

Akeron MBT 120. Kierowana broń dalekiego zasięgu dla czołgów
Akeron MBT 120. Kierowana broń dalekiego zasięgu dla czołgów
Rewolucyjny system ISR Cell od ICEYE. Dostęp do danych w ciągu minut
Rewolucyjny system ISR Cell od ICEYE. Dostęp do danych w ciągu minut
To może być ślad życia na Marsie. NASA potwierdza odkrycie szczególnych minerałów
To może być ślad życia na Marsie. NASA potwierdza odkrycie szczególnych minerałów
Idealny bat na rosyjskie drony. Tej broni potrzebują polskie F-16
Idealny bat na rosyjskie drony. Tej broni potrzebują polskie F-16
Rosja ulepsza rakiety. Iskandery zyskały nowe czujniki
Rosja ulepsza rakiety. Iskandery zyskały nowe czujniki
Najpotężniejszy laser w USA z rekordową mocą. To niebywałe osiągnięcie
Najpotężniejszy laser w USA z rekordową mocą. To niebywałe osiągnięcie
Aerostaty Barbara dla Polski. Incydent z dronami pokazał, jak bardzo są potrzebne
Aerostaty Barbara dla Polski. Incydent z dronami pokazał, jak bardzo są potrzebne
Pojawiły się nad Polską. To gigantyczne maszyny z USA
Pojawiły się nad Polską. To gigantyczne maszyny z USA
Tym zwalczano rosyjskie drony. Jest oficjalne potwierdzenie
Tym zwalczano rosyjskie drony. Jest oficjalne potwierdzenie
Odkryli skarby z bitwy morskiej. Hełm Montefortino u wybrzeży Sycylii
Odkryli skarby z bitwy morskiej. Hełm Montefortino u wybrzeży Sycylii
Rosyjskie drony nad Polską. Tym były zwalczane
Rosyjskie drony nad Polską. Tym były zwalczane
Potrzebują modernizacji. Ukrainiec o tamtejszej obronie powietrznej
Potrzebują modernizacji. Ukrainiec o tamtejszej obronie powietrznej