Czarny Orzeł, rosyjski czołg nowej generacji. Potężnie uzbrojony następca T‑80
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Za najbardziej zaawansowany rosyjski czołg uważany jest obecnie T-14 Armata. Zanim powstała ta konstrukcja, Rosjanie opracowali jeszcze inną maszynę – następcę czołgu T-80 o nazwie Czarny Orzeł (Obiekt 640). Co o nim wiadomo?
Czołg T-14 Armata trudno uznać za sukces rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Choć formalnie przyjęty do służby, można to uznać za zabieg czysto propagandowy. T-14 to przykład defiladowej broni Putina: o ile się nie zepsuje, na defiladach prezentuje się efektownie, ale na razie nie ma znaczenia jako broń.
Czołg ten jest dla Rosji za drogi i zbyt skomplikowany, co przyznają zarówno były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, jak i szef Rostiechu Siergiej Czemezow.
W rezultacie ciężar walk spoczywa przede wszystkim na wozach z rodziny T-72 i T-90. To czołgi projektowane jako budżetowe konstrukcje, za których rozwojem po rozpadzie ZSRR stały przede wszystkim nadzieje na potencjał eksportowy, a nie możliwości na polu walki.
Zobacz także: Te czołgi sieją spustoszenie. Ile z nich rozpoznasz?
Odmienne podejście konstruktorów reprezentują czołgi z rodziny T-80 – rozwinięcie rewolucyjnej konstrukcji, jaką w swojej epoce był T-64, czołgi zaawansowane technicznie i projektowane z myślą o roli pancernego taranu Armii Czerwonej podczas ataku na NATO. Choć czołgi T-80 wyglądają bardzo podobnie, były pozycjonowane wyżej od T-72 i jego wersji rozwojowej, jaką jest T-90.
Zobacz także
Dla tych właśnie – najbardziej zaawansowanych – czołgów sowieckich, w latach 80. XX wieku Rosjanie zaczęli szukać następcy, reprezentującego kolejną generację broni pancernej. Miał nim być opracowany w Omsku Obiekt 640, znany także pod nazwą Czarny Orzeł.
Czarny Orzeł, Obiekt 640 – potężny czołg nowej generacji
Czarny Orzeł powstał na bazie czołgu T-80U. Wykorzystano przedłużone o jedną parę kół podwozie wraz z napędem w postaci turbiny gazowej (to rozwiązanie zastosowane także w czołgu M1 Abrams). Większe podwozie było konieczne ze względu na projektowane dla czołgu – docelowe - uzbrojenie.
Miała nim być 152-mm armata, górująca siłą ognia nad jakimkolwiek współczesnym odpowiednikiem: kaliber armat wcześniejszych rosyjskich czołgów to 125 mm, a armat czołgów zachodnich – 120 mm.
Fundamentalną różnicą w porównaniu z czołgami poprzedniej generacji był nie tylko kaliber armaty, ale także umieszczenie jej w prawie bezzałogowej wieży. Prawie, bo stanowiska całej, 3-osobowej załogi, zostały umieszczone nisko w kadłubie, a głowy dowódcy i działonowego znajdowały się mniej więcej na wysokości górnego pancerza kadłuba. Część źródeł wskazuje, że docelowo załoga miała znajdować się w pancernej cytadeli, jak w czołgu T-14 Armata.
Dla Czarnego Orła przewidziano automat ładowania, jednak odseparowano go od załogi. Mechanizm wraz z magazynem amunicji trafił do niszy wieży z klapami wydmuchowymi. Rozwiązanie to – podobnie jak w czołgu Abrams – przy trafieniu w amunicję kierowało energię wybuchu poza czołg, chroniąc zarówno życie załogi, jak i sam pojazd przed efektowną eksplozją, skutkującą często oderwaniem wieży od kadłuba.
Czołg miał być wyjątkowo dobrze zabezpieczony przed przebiciem górnego pancerza – zarówno kadłuba, jak i wieży. Nie jest jasne, w jaki sposób konstruktorzy zamierzali połączyć tę cechę ze stosunkowo niską masą pojazdu, wynoszącą 48-50 ton. Obok pasywnego opancerzenia, Czarny Orzeł miał być chroniony pancerzem reaktywnym Kaktus, a także aktywnym systemem obrony.
Efekty prac omskich zakładów zaprezentowało w 1997 roku, jednak jeżdżący pojazd nie był docelowym prototypem – wieża wraz z armatą były makietami. Prace nad Czarnym Orłem przerwano prawdopodobnie po drugiej wojnie czeczeńskiej, w czasie której mocno krytykowano czołgi T-80 z napędem turbinowym.
Najlepszy rosyjski czołg, który nie istniał
Wokół Czarnego Orła przez lata narosło wiele mitów i nieporozumień, związanych z jego możliwościami, liczbą wyprodukowanych egzemplarzy czy nawet ich ewentualnym użyciem w walce.
Czarny Orzeł nigdy nie doczekał się docelowego uzbrojenia. Choć był prezentowany ze 152-mm armatą, była to jedynie makieta, a do czasu opracowania docelowej broni zakładano, że czołg będzie korzystał ze standardowej 125-mm armaty 2A46.
Kwestia losów Czarnego Orła powróciła w czasie wojny w Ukrainie, gdzie zniszczono eksperymentalny czołg T-80UM2, wyposażony w aktywny system obrony Drozd, którego testy prowadzono w Omsku w latach 90. Maszynę tę część mediów - błędnie - uznała za rzucony do walki prototyp Czarnego Orła.
Według źródeł rosyjskich ten nigdy nie osiągnął etapu rozwoju, który pozwoliłby na przetestowanie sprzętu w walce. W 2009 roku płk Władimir Wojtow z rosyjskiego ministerstwa obrony przyznał, że "istnieje jeden egzemplarz pewnej eksperymentalnej maszyny, ale wewnątrz jego wieży nie ma nic".
Obecnie, gdy możliwości rosyjskiego przemysłu przerasta seryjna produkcja czołgu T-14 Armata, warto pamiętać, że przed laty Rosjanie pracowali nad konstrukcją – gdy odłożymy poprawkę na rok powstania – znacznie bardziej zaawansowaną i rewolucyjną od sprzętu, którym chwalą się na współczesnych defiladach.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski