Czarny Orzeł, rosyjski czołg nowej generacji. Potężnie uzbrojony następca T‑80
Za najbardziej zaawansowany rosyjski czołg uważany jest obecnie T-14 Armata. Zanim powstała ta konstrukcja, Rosjanie opracowali jeszcze inną maszynę – następcę czołgu T-80 o nazwie Czarny Orzeł (Obiekt 640). Co o nim wiadomo?
22.03.2024 | aktual.: 22.03.2024 16:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czołg T-14 Armata trudno uznać za sukces rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Choć formalnie przyjęty do służby, można to uznać za zabieg czysto propagandowy. T-14 to przykład defiladowej broni Putina: o ile się nie zepsuje, na defiladach prezentuje się efektownie, ale na razie nie ma znaczenia jako broń.
Czołg ten jest dla Rosji za drogi i zbyt skomplikowany, co przyznają zarówno były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, jak i szef Rostiechu Siergiej Czemezow.
W rezultacie ciężar walk spoczywa przede wszystkim na wozach z rodziny T-72 i T-90. To czołgi projektowane jako budżetowe konstrukcje, za których rozwojem po rozpadzie ZSRR stały przede wszystkim nadzieje na potencjał eksportowy, a nie możliwości na polu walki.
Zobacz także: Te czołgi sieją spustoszenie. Ile z nich rozpoznasz?
Odmienne podejście konstruktorów reprezentują czołgi z rodziny T-80 – rozwinięcie rewolucyjnej konstrukcji, jaką w swojej epoce był T-64, czołgi zaawansowane technicznie i projektowane z myślą o roli pancernego taranu Armii Czerwonej podczas ataku na NATO. Choć czołgi T-80 wyglądają bardzo podobnie, były pozycjonowane wyżej od T-72 i jego wersji rozwojowej, jaką jest T-90.
Zobacz także
Dla tych właśnie – najbardziej zaawansowanych – czołgów sowieckich, w latach 80. XX wieku Rosjanie zaczęli szukać następcy, reprezentującego kolejną generację broni pancernej. Miał nim być opracowany w Omsku Obiekt 640, znany także pod nazwą Czarny Orzeł.
Czarny Orzeł, Obiekt 640 – potężny czołg nowej generacji
Czarny Orzeł powstał na bazie czołgu T-80U. Wykorzystano przedłużone o jedną parę kół podwozie wraz z napędem w postaci turbiny gazowej (to rozwiązanie zastosowane także w czołgu M1 Abrams). Większe podwozie było konieczne ze względu na projektowane dla czołgu – docelowe - uzbrojenie.
Miała nim być 152-mm armata, górująca siłą ognia nad jakimkolwiek współczesnym odpowiednikiem: kaliber armat wcześniejszych rosyjskich czołgów to 125 mm, a armat czołgów zachodnich – 120 mm.
Fundamentalną różnicą w porównaniu z czołgami poprzedniej generacji był nie tylko kaliber armaty, ale także umieszczenie jej w prawie bezzałogowej wieży. Prawie, bo stanowiska całej, 3-osobowej załogi, zostały umieszczone nisko w kadłubie, a głowy dowódcy i działonowego znajdowały się mniej więcej na wysokości górnego pancerza kadłuba. Część źródeł wskazuje, że docelowo załoga miała znajdować się w pancernej cytadeli, jak w czołgu T-14 Armata.
Dla Czarnego Orła przewidziano automat ładowania, jednak odseparowano go od załogi. Mechanizm wraz z magazynem amunicji trafił do niszy wieży z klapami wydmuchowymi. Rozwiązanie to – podobnie jak w czołgu Abrams – przy trafieniu w amunicję kierowało energię wybuchu poza czołg, chroniąc zarówno życie załogi, jak i sam pojazd przed efektowną eksplozją, skutkującą często oderwaniem wieży od kadłuba.
Czołg miał być wyjątkowo dobrze zabezpieczony przed przebiciem górnego pancerza – zarówno kadłuba, jak i wieży. Nie jest jasne, w jaki sposób konstruktorzy zamierzali połączyć tę cechę ze stosunkowo niską masą pojazdu, wynoszącą 48-50 ton. Obok pasywnego opancerzenia, Czarny Orzeł miał być chroniony pancerzem reaktywnym Kaktus, a także aktywnym systemem obrony.
Efekty prac omskich zakładów zaprezentowało w 1997 roku, jednak jeżdżący pojazd nie był docelowym prototypem – wieża wraz z armatą były makietami. Prace nad Czarnym Orłem przerwano prawdopodobnie po drugiej wojnie czeczeńskiej, w czasie której mocno krytykowano czołgi T-80 z napędem turbinowym.
Najlepszy rosyjski czołg, który nie istniał
Wokół Czarnego Orła przez lata narosło wiele mitów i nieporozumień, związanych z jego możliwościami, liczbą wyprodukowanych egzemplarzy czy nawet ich ewentualnym użyciem w walce.
Czarny Orzeł nigdy nie doczekał się docelowego uzbrojenia. Choć był prezentowany ze 152-mm armatą, była to jedynie makieta, a do czasu opracowania docelowej broni zakładano, że czołg będzie korzystał ze standardowej 125-mm armaty 2A46.
Kwestia losów Czarnego Orła powróciła w czasie wojny w Ukrainie, gdzie zniszczono eksperymentalny czołg T-80UM2, wyposażony w aktywny system obrony Drozd, którego testy prowadzono w Omsku w latach 90. Maszynę tę część mediów - błędnie - uznała za rzucony do walki prototyp Czarnego Orła.
Według źródeł rosyjskich ten nigdy nie osiągnął etapu rozwoju, który pozwoliłby na przetestowanie sprzętu w walce. W 2009 roku płk Władimir Wojtow z rosyjskiego ministerstwa obrony przyznał, że "istnieje jeden egzemplarz pewnej eksperymentalnej maszyny, ale wewnątrz jego wieży nie ma nic".
Obecnie, gdy możliwości rosyjskiego przemysłu przerasta seryjna produkcja czołgu T-14 Armata, warto pamiętać, że przed laty Rosjanie pracowali nad konstrukcją – gdy odłożymy poprawkę na rok powstania – znacznie bardziej zaawansowaną i rewolucyjną od sprzętu, którym chwalą się na współczesnych defiladach.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski