Nieuchwytna broń Rosjan. Stanowi dla Ukraińców ogromny problem
Rosja kontynuuje intensywne ataki rakietowe i dronowe. Ukraińska obrona powietrzna skutecznie neutralizuje większość dronów i pocisków manewrujących, ale ma ogromne trudności z pociskami balistycznymi. Wyjaśniamy dlaczego się tak dzieje.
30.05.2024 | aktual.: 30.05.2024 16:52
Rosjanie po raz kolejny przeprowadzili atak z wykorzystaniem kilkudziesięciu środków napadu powietrznego obejmujących drony, pociski manewrujące oraz balistyczne. W nocy z 29 na 30 maja 2024 r. Ukraińcy zdołali zestrzelić wszystkie wystrzelone przez Rosjan 32 drony z rodziny Shahed, 7 z 11 pocisków manewrujących z rodziny Ch-101 i Ch-55/555, ale nieuchwytne pozostało siedem pocisków balistycznych S-300/400.
Sądząc po znanej trajektorii pocisków tym razem głównym celem Rosjan było lotnisko Starokonstantynów zlokalizowane około 300 kilometrów na zachód od Kijowa. Przed wojną było to główne miejsce stacjonowania dla samolotów Su-24 przenoszących pociski manewrujące Storm Shadow.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powody słabości ukraińskiej obrony przeciwlotniczej
Ukraińska obrona powietrzna wyczerpała już swoje zapasy rakiet do systemów poradzieckich, a uzupełniania dostarczane przez państwa Zachodu są zbyt małe.
Ukraina otrzymała całkiem sporo systemów krótkiego zasięgu. Należą do nich nie tylko nowoczesne IRIS-T SLM/SLS, NASAMS, ale także starsze i wciąż skuteczne systemy pokroju Aspide 2000 czy Gepard. Ukraińcy z pomocą państw Zachodu zdołali nawet zintegrować zachodnie pociski z poradzieckimi wyrzutniami, tworząc hybrydy określane mianem FrankenSAM.
Gorzej jednak wygląda kwestia systemów średniego zasięgu, które jako jedyne są w stanie zwalczać pociski balistyczne. Jak dotąd Ukraina otrzymała tylko cztery baterie systemu Patriot (trzy z Niemiec), jedną baterię francusko-włoskiego SAMP/T oraz stare baterie systemu MIM-23 Hawk. Są to niewystarczające środki, a zdobycie większej liczby systemów okazało się już niebywale skomplikowane i czasochłonne. Przykładowo Holandia organizuje inicjatywę pozyskania kolejnej baterii systemu Patriot, a Włochy rozważają przekazanie drugiej baterii systemu SAMP/T.
Pociski balistyczne - dlaczego są tak trudnym celem?
Pociski balistyczne pokroju np. Iskandera-M poruszają się trajektorią balistyczną, osiągając prędkości przekraczające Mach 7 (ponad 2000 m/s), co znacznie utrudnia ich zestrzelenie. Taką prędkość osiągają w ostatniej fazie lotu wskutek opadania na ziemię z wyższych partii atmosfery, co sprawia, że są trudnym celem do przechwycenia. Poradzić sobie z tym mogą tylko nieliczne systemy przeciwlotnicze świata.
W takim przypadku niezbędny jest np. Patriot, ale dużym ograniczeniem jest mały obszar chroniony, ponieważ efektywny zasięg zwalczania takich celów to maksymalnie około 40 km dla wyrzutni w porównaniu do samolotów, które mogą być zwalczane na dystansie ponad 100 kilometrów. Próbę zestrzelenia pocisku balistycznego antyrakietą można porównać do próby "trafienia igłą innej igły" co sprawia, że cena np. jednego pocisku PAC-3 MSE szacowana na 5-7 mln dolarów przestaje dziwić.
Batem na obecnie stosowane systemy przeciwlotnicze mają być pociski hipersoniczne, które mają osiągać prędkość pocisków balistycznych mogąc przy tym dokonywać manewrów unikowych. Taką bronią w teorii miały być nowe rosyjskie pociski Ch-47M2 Kindżał, ale te okazały się tylko wydmuszką propagandową.
Drugim typem uzbrojenia bardzo trudnym do zestrzelenia są ponaddźwiękowe pociski manewrujące pokroju Raduga Ch-22, osiągające prędkość Mach 3, około 1000 m/s, które lecą na niskim pułapie. To nie tylko pozwala im unikać radarów naziemnych (zasięg wykrywania ograniczony do około 40 km ze względu na horyzont radiolokacyjny), ale także zostawia obsłudze systemu przeciwlotniczego bardzo mało czasu na reakcję. Ponadto nie wszystkie pociski rakietowe są w stanie Ch-22 dogonić.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski