Amerykanie przyznają. Pociski za 100 tys. dolarów stały się bezużyteczne
Jeden z raportów dotyczący oprogramowania stworzony dla amerykańskiego Departamentu Obrony przedstawia dane dotyczące osiągów, kosztujących 100 tys. dolarów, pocisków M982 Excalibur używanych przez obrońców w Ukrainie. Ich skuteczność w wyniku działania rosyjskich systemów walki elektronicznej spadła do zaledwie 6 proc. Wyjaśniamy, dlaczego się tak stało i przedstawiamy, jakie są alternatywy.
01.05.2024 | aktual.: 01.05.2024 17:27
Raport przygotowany przez The Hudson Institute dla House Committee on Armed Services Subcommittee on Cyber, Information Technologies, and Innovation podległego pod Departament Obrony przedstawia konieczność posiadania szybkiej rekonfiguracji oprogramowania dla produkowanego uzbrojenia.
Ze względu na zmieniające się warunki oraz działania przeciwnika opracowującego nowe sposoby obrony, nawet najnowsze systemy uzbrojenia muszą mieć oprogramowanie zdolne do adaptacji do nowych warunków, ponieważ bez niego nawet najnowocześniejsze pociski pokroju Excalibura stają się bezużyteczne po paru tygodniach od dostarczenia.
Raport podaje przykład efektywności pocisków M982 Excalibur, które początkowo miały 70 proc. skuteczność. Jednak po sześciu tygodniach od pierwszego użycia spadła ona do zaledwie 6 proc. W efekcie pociski za 100 tys. dolarów zachowywały się podobnie jak wielokrotnie tańsze, niekierowane pociski z dopalaczem rakietowym typu M549A1.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problemy z nawigacją satelitarną utrapieniem dla Ukraińców i US Army
Za drastyczne zmniejszenie osiągów amerykańskiej amunicji precyzyjnej w Ukrainie odpowiedzialne są rosyjskie systemy walki elektronicznej pokroju R-330Ż Żytiel zdolne do zakłócenia działania nawigacji satelitarnej. Jest to kolejne doniesienie po pociskach GLSDB, które cierpią na identyczny problem.
Nawigacja satelitarna od lat jest podstawą amunicji precyzyjnej produkowanej przez USA i nie tylko. Jest to metoda pozwalająca osiągnąć precyzję trafienia do zaledwie paru metrów niskim kosztem, ale nie jest to rozwiązanie bez wad. Oczywiście w teorii można modyfikować wykorzystywane częstotliwości, ale w przypadku dostępnej broni oznacza to raczej egzemplarze z nowej serii produkcyjnej, a powstałych sztuk już zmodyfikować się nie da.
Raport wspomina, że lepiej wypadają ukraińskie drony FPV z otwartą architekturą oprogramowania, które na bieżąco są dostosowywane do znanych zakresów pracy rosyjskich "zagłuszarek". W ich przypadku Ukraińcy mają osiągać około 50 proc. skuteczność.
Warto nadmienić, że problem zagłuszania nawigacji satelitarnej zmniejsza się w przypadku broni o dużej sile rażenia, która nawet przy chybieniu o kilkadziesiąt metrów, nadal może spowodować znaczne uszkodzenia. Tyczy się to głównie bomb rodziny JDAM-ER zawierających kilkaset kilogramów trotylu lub pocisków balistycznych MGM-140 ATACMS.
Tego samego nie można powiedzieć o dużo słabszych pociskach M982 Excalibur zawierających kilka kilogramów trotylu lub o pociskach GMLRS i GLSDB z nieco większym ładunkiem 23,1 kilogramów. Te, aby skutecznie porazić cel, muszą znajdować się w jego najbliższej okolicy lub trafić go bezpośrednio. Jeśli kołowy błąd trafienia (CEP) jest kilkukrotnie większy od zakładanego, to nie można mówić o skutecznym porażeniu celu.
Rozwiązania mogące działać tam, gdzie GPS jest niedostępny
Warto zaznaczyć, że na rynku istnieją rozwiązania mogące zapewnić punktową precyzję poniżej 3 metrów nawet w takich warunkach, ale ich problemem jest mniejsza elastyczność użycia bądź większe skomplikowanie przekładające się na trudniejszą produkcję i znacznie wyższą cenę.
Najprostszym rozwiązaniem jest tutaj wykorzystanie naprowadzania opartego o odbitą wiązkę lasera. Jest to stara i prosta metoda, która jednak wymaga podświetlania celu aż do chwili trafienia. Może to np. robić samolot przenoszący dana bombę co naraża go na zestrzelenie lub np. żołnierze z jednostek specjalnych na tyłach przeciwnika, ale teraz coraz popularniejsze są drony ze wskaźnikiem laserowym mogące współpracować z artylerią lub samolotami, które po zrzuceniu bomby mogą natychmiast się oddalić ze strefy zagrożenia.
Drugim minusem naprowadzania wiązką lasera jest możliwość zaalarmowania celu, że jest atakowany, ponieważ wiele pojazdów jest wyposażonych w systemy ostrzegające o opromieniowaniu wiązką lasera. Istnieją nawet nahełmowe rozwiązania wykorzystywane przez pojedynczych żołnierzy.
Do kategorii tego uzbrojenia można zaliczyć np. niektóre bomby lotnicze Paveway IV oraz pociski Vulcano 155 GLR z Niemiec o zasięgu do 80 km wraz z głowicami naprowadzającymi SAL. Polska także opracowała pociski artyleryjskie kal. 155 mm z naprowadzaniem laserowym APR 155.
Drugą alternatywą prostą w użyciu jak uzbrojenie precyzyjne z GPS-em czyli typu "odpal i zapomnij" są bomby lub pociski, gdzie komplet nawigacji inercyjnej i satelitarnej wsparty jest głowicą optoelektroniczną widzącą termiczny obraz celu. Po prostu pocisk lub bomba leci w stronę celu w takich warunkach dzięki mniej precyzyjnej nawigacji inferencyjnej, a na ostatnim etapie, gdzie potrzebna jest precyzja działa głowica optoelektroniczna przeszukująca obszar o powierzchni nawet kilku kilometrów kwadratowych.
Ta po zidentyfikowaniu obiektu po jego sygnaturze termicznej w oparciu o pokładową bazę celów i algorytmy identyfikacji naprowadza się na niego z dokładnością do paru metrów. Jest to w pełni pasywny system, którego nie da się zakłócić.
Z takiej metody naprowadzania korzystają m.in. francuskie bomby kierowane AASM Hammer, izraelskie SPICE czy francuskie i niemieckie pociski artyleryjskie Bonus i SMArt 155.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski