Jeden pocisk – jedno trafienie. APR 155 to polska amunicja naprowadzana laserowo

Czy to możliwe, aby każdy wystrzelony pocisk artyleryjski trafiał dokładnie w cel? W ramach programu APR Polacy opracowali amunicję, dzięki której armatohaubice Krab zyskają możliwości zarezerwowane dotychczas dla użytkowników amerykańskich pocisków Copperhead czy rosyjskich Krasnopol. Trafią w punkt pierwszym pociskiem z odległości 30 km. Nawet jeśli cel będzie się poruszał.

Dzięki nowej amunicji AHS Krab będzie trafiać z punktową dokładnością
Dzięki nowej amunicji AHS Krab będzie trafiać z punktową dokładnością
Źródło zdjęć: © Lic. CC BY-SA 4.0, Vikulec, Wikimedia Commons
Łukasz Michalik

25.04.2023 | aktual.: 25.04.2023 18:04

APR (amunicja precyzyjnego rażenia) to dzieło polskiego sektora zbrojeniowego, pozostające nieco w cieniu takich militarnych hitów, jak armatohaubica Krab, zestaw przeciwlotniczy Piorun czy bojowy wóz piechoty Borsuk.

Rozpoczęty ponad dekadę temu program przez długie lata przypominał o sobie głównie przy okazji kolejnych targów zbrojeniowych albo doniesień o udanych testach jakiegoś komponentu czy – jak w ostatnich latach – kompletnych pocisków. Mniej więcej w połowie 2022 roku pojawiła się informacja o zakończeniu przez producenta, firmę Mesko, prac badawczych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Obecnie APR 155 jest gotowy do produkcji i czeka na zamówienie przez polskie wojsko. Wydaje się to kwestią niedługiego czasu, bo możliwości, jakie oferuje nowa amunicja naprawdę robią wrażenie.

Dzięki APR polskie armatohaubice staną się czymś w rodzaju snajperskiej artylerii: strzelając na wiele dziesiątek kilometrów będą mogły nie, jak dotychczas, trafiać z dokładnością do kilkudziesięciu metrów (co w przypadku zwykłej amunicji jest bardzo dobrym wynikiem!), ale uderzać dosłownie w wybrany punkt. Jak to możliwe?

Naprowadzanie na odbite światło lasera

Za tak wysoką precyzję odpowiada naprowadzenie laserowe, a konkretnie na odbite od celu światło wskaźnika laserowego, wykrywane przez sensor umieszczony w pocisku. Pomysłodawcy programu APR podeszli do niego kompleksowo – wraz z amunicją opracowali bowiem uniwersalny wskaźnik –LPC-1 (laserowy podświetlacz celu).

Sposób działania pocisków APR 155
Sposób działania pocisków APR 155© Wirtualna Polska

To moduł celowniczy, który może być umieszczony na dronie, śmigłowcu, w pojeździe, robocie bojowym czy np. na trójnogu razem z wyrzutnią przeciwpancernych pocisków kierowanych. Daje to dużą elastyczność, a w warunkach bojowych sprawia, że znajdujący się bezpośrednio na linii walk żołnierz może wskazać strzelającej z odległości 30 km artylerii do zniszczenia np. konkretny czołg. A pocisk spadnie nie w pobliżu celu, ale uderzy dokładnie w wybrane miejsce.

Na tym polega ważna przewaga tego rodzaju pocisków np. nad pociskami naprowadzanymi za pomocą nawigacji satelitarnej, jak np. stosowany w Ukrainie M982 Excalibur, gdzie odchylenie od wskazanego punktu sięga zazwyczaj co najmniej kilku metrów.

Warto przy tym zaznaczyć, że metoda ta ma również pewne wady. Należy do nich choćby konieczność wskazania celu: ktoś lub coś ze wskaźnikiem musi znaleźć się odpowiednio blisko i przez określony czas (nawet kilkadziesiąt sekund) wskazywać nadlatującemu pociskowi, w co ma trafić.

Efekt testowego strzelania - oba pociski trafiły z prawie 9 km w sam środek tarczy o wymiarach ok. 4×4 m
Efekt testowego strzelania - oba pociski trafiły z prawie 9 km w sam środek tarczy o wymiarach ok. 4×4 m© Mesko

Podświetlenie laserem można wykryć, co wiąże się np. z wystrzeleniem granatów dymnych czy ukryciem za przeszkodą. Wskazywanie celów laserem może być także zakłócone przez czynniki atmosferyczne, jak mgła czy silne opady deszczu.

APR 155 trafia w punkt

Wgląd w możliwości APR daje m.in. korespondencja, ujawniona przez serwis "Poufna rozmowa" i wykradziona z używanej niezgodnie z przepisami skrzynki mailowej ministra Michała Dworczyka. Autorami przecieków są prawdopodobnie Rosjanie, prowadzący dzięki nim wojnę informacyjną, a Michał Dworczyk nigdy oficjalnie nie potwierdził prawdziwości upublicznionych maili. Ich prawdziwość potwierdziła jednak część osób, z którymi polski polityk korespondował.

W kontekście APR szczególnie ciekawa jest notatka z testów pocisków APR 155 w Nowej Dębie. Przy strzelaniu na dystansie ok. 8,8 km dwa pociski trafiły w cel z punktową dokładnością. Jak opisano w ujawnionej korespondencji: "pociski uchyliły się około 15…25 cm od środka plamki laserowej. Nie ma przy tym większego znaczenia czy pocisk będzie wystrzelony z odległości 8 km, 15 km, czy też 25 km."

Pocisk APR 155 - powierzchnie aerodynamiczne są ukryte w korpusie, wysuwają się po strzale
Pocisk APR 155 - powierzchnie aerodynamiczne są ukryte w korpusie, wysuwają się po strzale© Mesko

Notatka zwraca przy tym uwagę, że doskonałe rezultaty udało się osiągnąć przy zaledwie kilkudziesięciu próbach, gdy np. Francja budując pocisk Bonus (samonaprowadzający się na cel) potrzebowała aż 900 testów.

Polska broń kierowana laserowo

Warto podkreślić, że APR to nie tylko pociski 155 mm do haubic takich jak Krab czy K9. W ramach tego samego programu powstaje (a w zasadzie już powstał i jest gotowy do produkcji) przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat. Trwają także prace nad pociskiem kalibru 120 mm, przeznaczonym dla moździerzy, jak m.in. samobieżny, automatyczny moździerz Rak.

W rezultacie powstaje cały ekosystem, gdzie artyleria, broń wsparcia (bo do niej zalicza się moździerze) czy piechota, a także odpowiednio wyposażone pojazd, drony czy roboty bojowe, będą korzystać ze wspólnych, wzajemnie zgodnych rozwiązań w zakresie wskazywania i niszczenia celów.

Podobne – choć mniej kompleksowe – rozwiązania są stosowane przez kilka państw na świecie. Amunicję kierowaną laserowo stosują od lat 80. m.in. Stany Zjednoczone (pocisk 155mm Copperhead). Podobne rozwiązanie opracowali Rosjanie (pocisk 152 mm Krasnopol) czy Ukraińcy (pocisk 152 mm Kwitnyk). Na tym tle polski program APR wyróżnia się jednak kompleksowością: dotyczy nie jednego modelu broni, ale wielu jej rodzajów, połączonych wspólną – opracowaną w Polsce – technologią.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Zobacz także