Dziwny sprzęt z Niemiec dla Ukrainy. Prawda wyszła na jaw
24.07.2023 15:07, aktual.: 25.07.2023 10:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niedawno na niemieckiej liście wsparcia dla Ukrainy pojawiły się dziwne laserowe wskaźniki. Teraz tajemnica została rozwiązana. Wyjaśniamy, do czego one służą.
Przy okazji ostatniego pakietu zawierającego dziesięć czołgów Leopard 1A5, na liście było dziesięć laserowych wskaźników dedykowanych systemowi przeciwlotniczemu IRIS-T SLM. Nie miało to żadnego sensu, ponieważ pociski tego systemu wykorzystują do naprowadzania samodzielną głowicę z sensorem IIR, a w początkowej fazie lotu naprowadzanie jest dokonywane przez radar wyrzutni przesyłający do pocisku korekty za pomocą łącza komunikacyjnego.
Okazało się, że był to błąd i do Ukrainy trafiło dziesięć wskaźników laserowych przystosowanych do współpracy z pociskami Vulcano 155 GLR. Te pozwalają na znaczące zwiększenie precyzji strzału oraz umożliwiają artylerii eliminowanie ruchomych celów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Vulcano 155 GLR — europejska odpowiedź na Excalibura
Zaprojektowane przez europejski koncern Leonardo pociski Vulcano 155 GLR to bardzo ciekawa konstrukcja podkalibrowa, która jeszcze w ubiegłym roku przechodziła testy na francuskich armatohaubicach Caesar.
W przypadku pocisku Vulcano GLR mamy do czynienia z pociskiem o mniejszym kalibrze, który podobnie jak w przypadku przeciwpancernej amunicji czołgowej jest umieszczony w lekkim sabocie odpadającym po strzale. To sprawia, że wystrzelony mniejszy i lżejszy pocisk porusza się znacznie szybciej i stawia mniejszy opór niż ma to miejsce w przypadku klasycznych pocisków kal. 155 mm
Przekłada się to na zasięg aż do 80 km w przypadku zastosowania w systemach artyleryjskich z długą armatą takich jak np. PzH 2000, Caesar czy Krab, co jest nieosiągalne dla klasycznych pocisków kal. 155 nawet z dopalaczem rakietowym osiągających zasięg około 60 km.
Vulcano 155 GLR jest pociskiem kierowanym dzięki zastosowaniu kombinacji nawigacji inercyjnej i satelitarnej wraz z powierzchniami sterowymi. Ta zapewnia - wedle producenta - kołowy błąd trafienia (CEP) poniżej 5 metrów na każdej odległości wobec celów stacjonarnych.
Jednakże pociski Vulcano GLR mogą też być wyposażone dodatkowo w głowicę naprowadzającą SAL (Semi Active Laser) zmniejszającą CEP do mniej niż 3 metrów i umożliwiającą zwalczanie obiektów ruchomych. Ponadto ten system naprowadzania jest niewrażliwy na rosyjskie możliwości zakłócania nawigacji satelitarnej, które spowodowały obniżenie skuteczności broni opierającej się wyłącznie na kombinacji GPS/INS.
Wymagane jest tutaj jednak podświetlanie celu wskaźnikiem laserowym przez np. żołnierzy jednostek specjalnych działających na tyłach przeciwnika lub przez drona. Jest to podobny system jak w polskiej amunicji APR 155 czy rosyjskiej 2K25 Krasnopol, ale Vulcano 155 GLR dysponuje kilkukrotnie większym zasięgiem.
Z kolei efekt destrukcyjny jest zapewniany przez głowicę bojową składającą się ze wstępnie pofragmentowanych pierścieni z wolframu, które w wyniku eksplozji skutecznie eliminują siłę żywą bądź lekko opancerzone pojazdy. Detonacja podobnie jak ma to miejsce w pocisku M982 Excalibur może nastąpić klasycznie przy uderzeniu w cel, w powietrzu nad celem bądź z opóźnieniem.
Jest to bardzo skuteczne narzędzie w rękach Ukraińców zdolne do zapewnienia punktowej precyzji na dystansie do 80 km w każdych warunkach stanowiące bardzo dobre uzupełnienie np. pocisków GMLRS używanych w zestawach HIMARS lub M270.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski