Spory patentowe hamują postęp

Spory patentowe hamują postęp

Spory patentowe hamują postęp
Źródło zdjęć: © chip.pl
13.08.2012 13:30

Na całym świecie firmy inwestują miliardy w zakup patentów, opłaty licencyjne i spory sądowe. A te działania opóźniają innowacje.

Z powodu patentów toczy się sporo spraw sądowych i wnosi się wiele opłat licencyjnych. Czy nie byłoby lepiej zainwestować tych pieniędzy we właściwe działy badań?

Problem w tym, że badania, które są bardzo drogie, zwłaszcza w dziedzinie smartfonów, muszą być w jakiś sposób zabezpieczone. Inaczej mielibyśmy anarchię. Czy system ochrony patentowej w swojej dzisiejszej kiepskiej kondycji jest właściwą drogą, to zupełnie inna kwestia.

Nasz system ochrony patentowej jest niewydolny.

W dziedzinie technologii cyfrowych europejskie urzędy patentowe nawet w najmniejszym stopniu nie są w stanie wypełniać swoich zadań z tego prostego powodu, że nie ogarniają już istniejących innowacji w czasie przewidzianym na zbadanie wniosku patentowego. Urzędnik patentowy na ten cel może poświęcić maksymalnie 10–1. godzin, nawet jeśli ten okres ten rozkłada się na kilka lat. W czasie tych paru godzin niemożliwe jest przejrzenie kodów programów już upublicznionych produktów albo przeczytanie całego archiwum fachowych artykułów na dany temat.

Dlaczego w tej sprawie nic się nie zmienia?

Odpowiedzialni za ten stan rzeczy politycy wierzą, że duża liczba przyznanych patentów jest wskaźnikiem wysokiej innowacyjności ich kraju. Kiedyś muszą zrozumieć, że tak nie jest, tak samo jak duża liczba wydrukowanych banknotów nie świadczy o wzroście gospodarczym.

Apple otrzymał ostatnio patent na gest palców odblokowujący smartfon. Czy nie jest to zbyt szeroko sformułowane?

Teoretycznie tak szerokie patenty nie powinny występować, ponieważ mogą one blokować rozwój nowych technologii. Z drugiej strony każdy wynalazca chce jak najszerzej sformułowanego patentu, a rzecznicy patentowi jako dobrzy reprezentanci interesów swoich klientów w naturalny sposób walczą o takie patenty.

To skutkuje zalewem patentów. Kto ma w tym rozeznanie?

Nikt. Nawet duże firmy pouczają swoich inżynierów, aby w ogóle nie sprawdzali, tylko po prostu tworzyli nowe wynalazki. Przy dużej liczbie patentów praktycznie nie ma szans na uniknięcie ewentualnych naruszeń.

W skrajnym przypadku firma nie będzie mogła sprzedawać swojego produktu, jak było z Samsungiem Galaxy Tab.

W niektórych krajach unii dominuje automatyzm, zgodnie z którym naruszenie patentu automatycznie skutkuje zakazem sprzedaży. To bardzo anachroniczne, prymitywne i niepotrzebne –. przykładowo w USA wystarcza na ogół zgoda producenta na rekompensatę szkód.

Koncerny mogą sobie pozwolić na taką strategię, ale co z firmami rozpoczynającymi działalność?

Większości udaje się poruszać poniżej zasięgu radarów właścicieli patentów. Dla nich interesujące jest zaskarżanie tylko tych, od których można dużo otrzymać. Z reguły nowe firmy mogą wiele osiągnąć, co widać na przykładzie Facebooka, LinkedIn i Twittera. Szybko można stać się wystarczająco dużym, aby móc się bronić przed skargami patentowymi.

Czy musimy się więc przyzwyczajać do zakazów sprzedaży?

W Europie łatwiej niż w innych rejonach świata uzyskać sądowny zakaz sprzedaży, więc czasami będzie tak, że konsumenci zapłacą ograniczonym wyborem za wojenne strategie firm.

Brzmi to, jakby system był przestarzały.

Nie można zrobić radykalnego cięcia z dnia na dzień. Jeśli ktoś chce zlikwidować system ochrony patentowej, musi zastosować inne bodźce dla innowacyjności.

Na ile realna jest więc zmiana systemu ochrony patentowej?

Nie spodziewam się tego.

Obraz
© (fot. chip.pl)

Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: "Spory patentowe hamują postęp"

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)