Rosjanie w tarapatach. "Komary śmierci" znów skuteczne

Wygląda na to, że Ukraińcom udało się odzyskać pewną swobodę wykorzystania dronów nad terytorium chronionym przez rosyjskie systemy walki elektronicznej. Wyjaśniamy, jak to możliwe.

Ukraiński "komar śmierci" tuż po starcie.
Ukraiński "komar śmierci" tuż po starcie.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | OSINTtechnical
Przemysław Juraszek

27.05.2024 | aktual.: 28.05.2024 10:10

Konflikt w Ukrainie unaocznił wszystkim skuteczność dronów na wojnie oraz jak ważne są metody ochrony przed nimi. Bezzałogowce są wykorzystywane m.in. do nadzorowania pola bitwy, koordynowania ognia artyleryjskiego bądź do przeprowadzania ataków kinetycznych.

Ukraińcy i Rosjanie korzystają z mieszanki wojskowych, jak i komercyjnych dronów. Do pierwszej grupy można w przypadku obrońców zaliczyć m.in. polskie drony FlyEye, Warmate od Grupy WB bądź norweskie Black Hornet. W przypadku Rosjan są to natomiast Orłany czy Zala Kub-BLA.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z kolei do drugiej grupy można zaliczyć zarówno małe drony składane z ogólnodostępnych części lub te z rodziny Mavic i większe z rodziny Matrice. Są one używane do niszczenia porzuconego przez Rosjan sprzętu na ziemi niczyjej, czyli terenie pomiędzy pozycjami obu wojsk, a także do dostarczania pomocy medycznej rannym.

Poza tym obie strony używają maszyn z odpowiednio dużym udźwigiem do zrzucania na przeciwnika granatów czy pocisków moździerzowych. Małe drony są używane w charakterze maszyn "kamikadze" znanych jako "komary śmierci". Zaobserwowano też wykorzystywanie dronów do rozminowywania terenu bądź do stawiania min.

Obrona przed dronami - najpierw trzeba je wykryć

Drony, mimo swojej delikatnej budowy, są trudnym przeciwnikiem do zwalczania. Te małe maszyny mają sygnaturę radiolokacyjną podobną do ptaków, co sprawia, że starsze radary systemów przeciwlotniczych często ich nie wykrywają, traktując je jako szum i nie pokazując na wyświetlaczu operatora.

Nowsze systemy stosują algorytmy odróżniające ptaki od dronów na podstawie charakterystyki lotu, ale zasięg ich wykrywania pozostaje problemem. Maszyna lecąca nisko nad ziemią może być wykryta zaledwie z kilka kilometrów, co utrudnia stworzenie taniej i szczelnej bariery na całym odcinku frontu.

Systemy oparte na podczerwieni wspierane dalmierzem laserowym również nie są idealne, ponieważ drony z kompozytów słabo oddających ciepło i zasilane silnikiem elektrycznym są słabiej widoczne w termowizji niż rakiety.

Teoretycznie najprostszym rozwiązaniem jest wykorzystanie systemów walki elektronicznej, które poprzez nasłuch częstotliwości mogą wykryć obecność wrogich dronów i określić ich lokalizację. W ten sposób Rosjanie bombardowali miejsca startu i lądowania dronów na początku wojny.

Obrona przed dronami - zagłuszanie nie jest idealnym rozwiązaniem

Ponadto te systemy są też zdolne do zakłócenia np. transmisji wideo w czasie rzeczywistym, przejęcia kontroli nad dronem bądź do zakłócenia sieci GPS i nawigacji satelitarnej wymuszające automatyczne lądowanie bądź upadek na ziemię.

Warto jednak zaznaczyć, że czasem przeciwnik może dostosować swoje drony do częstotliwości nieobsługiwanych przez systemy zagłuszania. To powoduje nieustanny wyścig między twórcami systemów zagłuszających a producentami dronów i podczas trwającej wojny mieliśmy okresy zarówno bezkarności jak i niemocy użycia dronów komercyjnych przez daną stronę.

Teraz w oparciu o informacje Rosjan oraz zwiększoną liczbę materiałów wideo z wykorzystania dronów typu FPV wygląda, że "wahadło" przechyliło się ponownie na stronę Ukrainy. Warto zaznaczyć, że taki stan nie będzie trwał wiecznie, ponieważ z czasem Rosjanie po analizach wraków dronów ponownie dostroją swoje zagłuszarki.

Te często są modyfikowanymi rozwiązaniami chińskimi i jak przedstawia Rosjanin tylko nieliczne systemy produkowane na małą skalę są skuteczne. Często się zdarza, że powstają one "na kolanie" dzięki pomocy hobbystów.

Jedynym rozwiązaniem w takich warunkach są drony mogące działać autonomicznie, a takimi są profesjonalne maszyny pokroju wspomnianych dronów FlyEye. Z kolei w przypadku dronów FPV niezbędnym sposobem będzie sięgnięcie po rozwiązania umożliwiające identyfikację i atakowanie celów bez angażowania pilota.

Teoretycznie jest to możliwe, ponieważ odpowiednie rozwiązania już istnieją w nowoczesnych przeciwpancernych pociskach kierowanych typu "odpal i zapomnij". Taką sztukę potrafią np. pociski Brimstone mogące samodzielnie wykryć i zaatakować cel na danym obszarze bądź np. zastosować system ataku po przewidywanej linii podobny do tego znanego z pocisków NLAW. W takim przypadku zagłuszarki będą bezbronne i jedynym rozwiązaniem pozostaje fizyczna eliminacja drona.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie