Historia pewnego skandalu, czyli Facebook spam

Historia pewnego skandalu, czyli Facebook spam

Historia pewnego skandalu, czyli Facebook spam
30.08.2010 10:37, aktualizacja: 30.08.2010 13:59

27 493 osób kliknęło w wiadomość – spam o Happy Mealu zamieszczoną na Facebooku. Aż 48% (13 250 osób) postanowiło zrobić drugi krok i ogłosić się fanem tej informacji. 140 000 osób chciało obejrzeć filmik o rzekomym usiłowaniu zabójstwa ucznia przez nauczyciela, z czego 59 000 wyraziło zgodę na udostępnienie swoich danych w zamian za możliwość odtworzenia nagrania.

Firma F-Secure obserwuje zjawisko spamu dystrybuowanego poprzez portale społecznościowe. Za wabik służą sensacyjne tytuły. Cel jest zawsze ten sam –. pozyskiwanie fanów, a tym samym dostęp do ich profili oraz zachęcenie ich do przekazywania informacji kolejnym osobom.

Obraz

Jednym z przykładów Facebook spamu był link z komunikatem komunikatem: „Sprawdź, co sześciolatek znalazł w swoim Happy Meal! Szokujące! Nigdy więcej nie zjesz tam posiłku!” Klikniecie przekierowywało użytkowników do strony, która nadal nie dawała odpowiedzi na pytanie, co znaleziono w posiłku sześciolatka. Zachęcała za to do wykonania kolejnego kroku: kliknięcia w ikonkę „Lubię to” i dołączenia do grona fanów tej wiadomości w zamian za obietnicę wyjaśnienia zagadki. Aby dotrzeć do oczekiwanej treści, należało dodatkowo rozesłać fastfoodowy link do swoich znajomych z Facebooka. Dopiero po wykonaniu tej czynności użytkownik zyskiwał dostęp do sensacyjnej wiadomości, która w istocie okazywała się mało wyrafinowanym żartem, co więcej niezbyt aktualnym, bo pochodzącym sprzed dwóch lat. Mikko
Hypponen, szef Zespołu Badawczego F-Secure, zwraca uwagę na niepozorny licznik w prawym, dolnym rogu okienka, zachęcającego Internautę do wykonania kolejnych kroków. Obecność licznika świadczy o tym, że spamer korzysta z aplikacji mierzącej współczynnik konwersji. Współczynnik ten określa, jak wielu odbiorców danej reklamy/danego przekazu wykonało oczekiwaną przez spamera czynność –. kliknęło w link (krok 1.), zdecydowało się zostać fanem danej strony (krok 2.) czy rozesłało spam do swoich znajomych (krok 3.).

Obraz

Informacje te są dla twórców tego typu wirusowych informacji niezwykle cenne. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że klienci spamerów skłonni są zapłacić znacznie więcej za efekt w postaci konkretnej czynności wykonanej przez użytkownika (CPA –. Cost per action) niż za tradycyjne klikniecie w banner (CPC Cost per click).

Opisany wyżej spam wcale nie zalicza się do rekordzistów. Niespełna dwa miesiące temu wśród użytkowników Facebooka krążył inny link o treści: „Światowy skandal! Nauczyciel omal nie zabił ucznia! Kliknij”. Wabik podziałał w przypadku aż 14. tys. użytkowników, który zdecydowali się kliknąć. Tu czekała ich kolejna pokusa - nagranie, dokumentujące rzekome usiłowanie zabójstwa. Niestety, aby obejrzeć film, należało zezwolić aplikacji na dostęp do danych zgromadzonych na własnym profilu. Aż 59 tys. użytkowników zgodę taką wyraziło.

Obraz

Spamerzy, coraz odważniej poczynający sobie w serwisach społecznościowych, nawet przy dużo gorszych wynikach będą czerpać zyski ze swej działalności. Szczególnie, kiedy za ich poczynaniami stoi biznes, czerpiący dochody z pozyskiwania i wykorzystywania danych osobowych albo kontaktowych.

Można by oczekiwać, że internauci – oswojeni ze zjawiskiem tradycyjnego spamu – okażą się w równym stopniu uodpornieni na mutację tego zjawiska w serwisach społecznościowych. Efektywność spamu rozsyłanego wśród użytkowników Facebooka nadal zdecydowanie góruje nad tradycyjnym spamem (na co dobitnie wskazuje współczynnik konwersji) i przeczy tezie o uodpornieniu na zjawisko wiadomości-śmieci.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)