Rosyjski pancerny szturm na starociach. Zakończył się ich totalną destrukcją
Rosjanie po zdobyciu Nowomichaliwki ruszyli dalej w stronę Konstantynówki będącej jednym z kluczowych punktów potrzebnych do zaopatrywania Wuhłedaru. Do ataku wykorzystują liczne grupy szturmowe, które są niszczone przez żołnierzy z ukraińskiej 79. Samodzielnej Brygady Powietrzno-Szturmowej. Przedstawiamy kulisy najnowszego szturmu.
Na poniższym nagraniu można zobaczyć jak kilkadziesiąt rosyjskich pojazdów z całego przekroju zostało wyeliminowanych za pomocą min, pocisków artyleryjskich, ręcznych środków przeciwpancernych oraz dronów FPV. Wszystkie te środki walki użyte razem w odpowiednim momencie zakończyły się całkowitym zniszczeniem rosyjskiej grupy szturmowej.
Warto zwrócić uwagę, że Rosjanie wykorzystali w szturmie dość sporo czołgów T-62MW przemieszanych z innymi okazami, które są zbyt trudne do identyfikacji ze względu na masę dodatkowego złomu w formie klatek, czasem nawet z dachem obejmującym kostki Kontakt-1. Widać też przynajmniej jeden egzemplarz "pancernej stodoły" oraz jeden nowego, bojowego wozu piechoty (bwp) BMP-3 z pakietem pancerza dodatkowego.
Czego i w jaki sposób używają Ukraińcy do tworzenia strefy śmierci
Całe pole bitwy jest na bieżąco monitorowane za pomocą dronów, które naprowadzają ostrzał artyleryjski na wykryte cele. W przypadku np. łazików bądź bwp z rodziny BMP wystarczy dość bliskie trafienie zwykłego pocisku artyleryjskiego kal. 155 mm zawierającego 6,6-10 kg trotylu.
Z kolei w przypadku celów mocniej opancerzonych doskonale się sprawdzą pociski typu Bonus lub SMArt 155, których przeciwpancerne podpociski z głowicą EFP samodzielnie naprowadzają się na wykryte cele. Głowica EFP, której nazwa jest skrótem od explosively formed projectile tworzy formowany wybuchowo kinetyczny penetrator, który bez problemu przebija ponad 100 mm stali pancernej i ignoruje wszelkie rodzaje osłon ze złomu na rosyjskich czołgach. Niestety Ukraina nie ma wystarczającej liczby systemów i zapasów amunicji aby móc z niej korzystać wszędzie gdzie potrzeba.
Drugą skuteczną metodą zatrzymania Rosjan są miny rozstawiane na wiele sposobów. Najszybszym jest minowanie narzutowe za pomocą dedykowanych systemów lub rakiet do systemów BM-21 Grad, BM-27 Uragan czy MARS II zawierających ładunek min, które na pewnym dystansie są rozrzucane nad danym obszarem i uzbrajają się po upadku. W przypadku poradzieckich systemów są to np. miny PTM-3 zawierające 1,8 kg trotylu, a rozwiązania zachodnie obejmują np. niemieckie miny AT2.
Ponadto Ukraińcy wykorzystują latające drony lub łaziki naziemne do rozstawiania na drogach standardowych min TM-62 zawierających 7 kg trotylu. Często też rozstawianie min jest robione po wizycie na danym odcinku rosyjskich saperów. Sprawia to, załogi pojazdów przeciwnika myślą, że mają bezpieczną ścieżkę, a tymczasem eksplodują jeden po drugim.
Następnie jest linia obrony ze stanowiskami żołnierzami wyposażonymi np. w wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych typu Stugna-P, FGM-148 Javelin czy Akeron MP o zasięgu 2 - 5 km, którzy przy pomocy dronów FPV mają dobić to co pokonało dwie poprzednie przeszkody. Warto też zwrócić uwagę na dobijanie przez Ukraińców rosyjskiego sprzętu co nawet w przypadku jego odzyskania uniemożliwia przeprowadzenie remontu i wymaga zastąpienie nową sztuką.
Rosjanie mają niewystarczające możliwości produkcji nowych czołgów i większość obecnej produkcji to odświeżanie sztuk z poradzieckich składów, gdzie zostają coraz starsze roczniki w gorszym stanie.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski