Bundeswehra planuje zakup rakiet AT2 SCATMIN. W Ukrainie są one koszmarem Rosjan

Niemcy planują pozyskanie nowych rakiet AT2 SCATMIN przeznaczonych do wieloprowadnicowych systemów rakietowych MARS II (licencyjna wersja M270 MLRS). Możliwe, że chodzi uzupełnienie braków powstałych po wysłaniu nieznanej liczby tych rakiet do Ukrainy. Wyjaśniamy, co one potrafią.

Niemiecka mina przeciwpancerna AT-2 rozstawiona za pomocą rakiety AT2 SCATMIN.
Niemiecka mina przeciwpancerna AT-2 rozstawiona za pomocą rakiety AT2 SCATMIN.
Źródło zdjęć: © Twitter | Ukraine Weapons Tracker
Przemysław Juraszek

Jak podaje portal Soldat & Technik, plany zakupu wynikają ze studium wykonalności zleconego niedawno firmie Diehl Defence. Dotyczy ona kwestii identyfikacji przestarzałych rakiet AT2 SCATMIN i opracowanie odpowiednich rozwiązań w przypadku przestarzałych komponentów wraz z oceną techniczno-ekonomiczną nowego zamówienia.

Pamiętajmy, że rakiety AT2 SCATMIN to nie nowość, ponieważ jak podaje Soldat & Technik, Niemcy zamówiły w latach 90. XX wieku około 260 000 min AT-2, które wystarczyły w przeliczeniu na wypełnienie blisko 10 000 rakiet AT2 SCATMIN. Jedna rakieta mieści 28 min AT-2.

Nie wiadomo, ile z nich zostało przez Niemcy sprzedane lub zezłomowane, ponieważ uzbrojenie także ma datę przydatności do użycia, po której spada jego niezawodność. Wtedy potrzebne jest jego odświeżenie u producenta lub zezłomowanie, a jeszcze parę lat temu mało kto wierzył w potencjalny konflikt wielkoskalowy w Europie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nie ma też informacji, ile min AT-2 trafiło do Ukrainy, o czym pisał Konrad Siwik. Co ciekawe są to miny, które ulegają samozniszczeniu po czterech dniach w wyniku wyczerpania baterii, co minimalizuje problem niewybuchów trapiący klasyczne rozwiązania lub amunicję kasetową.

Załadowany rakietami AT2 SCATMIN MARS II jest w stanie szybko zaminować określony teren na dystansie do 38 km. Wystrzelone rakiety wypuszczają miny AT-2 na wysokości około 1 km, które następnie opadają na zimie na spadochronach i dokonują rozstawienia.

Mają one charakterystyczny zapalnik kontaktowy wyglądający niczym antena, którego poruszenie lub zgięcie powoduje eksplozję. Ponadto mina jest też wyposażona w sensor magnetyczny wykrywający duże metalowe obiekty, a do takich należą pojazdy wojskowe.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie