"Czas Rosji dobiega końca". Wkrótce skończy im się sprzęt

Rosyjski przemysł zbrojeniowy jest w stanie produkować maksymalnie 600 nowych czołgów rocznie. Choć to imponująca liczba, w rzeczywistości roczne straty są większe niż wydajność fabryk – zauważa Forbes. W związku z tym zapasy Rosjan dramatycznie się kurczą.

BTR-y w Rosji - zdjęcie poglądowe
BTR-y w Rosji - zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © X
Norbert Garbarek

Rosyjskie siły – mimo odpierania kolejny ataków przez Ukraińców – nieustannie przesuwają linię frontu. Wynika to z faktu, iż armia Federacji Rosyjskiej na bieżąco produkuje nowoczesne rakiety, którymi ostrzeliwuje ukraińskie pozycje. Ostatnio zidentyfikowane wraki pocisków Rosjan w kraju obrońców udowodniły, że armia agresora używa już przede wszystkim amunicji z aktualnej produkcji – nie dysponuje już zapasami w magazynach.

Rosji wkrótce zabraknie czołgów

Przewagę na froncie zdobywa się jednak również przy użyciu pojazdów – a w ich przypadku sytuacja Rosjan nie jest najlepsza. Forbes wyliczył (na podstawie analizy opublikowanej przez portal Vischchun), że Rosja ma zapasy czołgów i wozów bojowych tylko do połowy 2025 r. Wynika to z niewystarczająco wydajnej produkcji zakładów zbrojeniowych. W ciągu roku rosyjskie fabryki ma opuszczać od 500 do 600 czołgów i ok. 1000 bojowych wozów – te liczby nie pokrywają zaś rocznych strat ponoszonych przez Rosję w Ukrainę. Szacuje się je natomiast na ponad 1000 czołgów i 2000 pojazdów bojowych rocznie.

"W rzeczywistości armia rosyjska jest obecnie o 15 proc. większa niż na początku inwazji. W ciągu ostatniego roku Rosja zwiększyła liczbę swoich żołnierzy na linii frontu z 360 tys. do 470 tys." – czytamy. Choć to dla Rosjan znaczące osiągnięcie, Forbes zwraca uwagę, że w istocie rosyjscy żołnierze giną zaraz po przybyciu do Ukrainy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Doniesienia, na które powołuje się Forbes, sugerują, że tempo strat po stronie rosyjskiej wzrasta, a fabryki nie nadążają z odbudowywaniem straconych maszyn. Do tej pory armia uzupełnia braki sprzętu poradzieckim sprzętem z lat 70., 60., a nawet 50. ubiegłego wieku, jednak liczba tych maszyn jest ograniczona – a ich skuteczność pozostawia wiele do życzenia.

W związku z tym estoński analityk i żołnierz Artur Rehi pisze na platformie X, że "czas Rosji dobiega końca". Do połowy przyszłego roku w magazynach Federacji Rosyjskiej nie będzie już zapasów czołgów i wozów bojowych, a bieżąca produkcja nie pokryje strat. Rosja może zostać bez cennych maszyn.

Ciągłe transporty na front

Przypomnijmy, że w ostatnim czasie wielokrotnie widywane były transporty rosyjskich czołgów, które zmierzały prosto do Ukrainy. Na licznych zdjęciach i nagraniach były widoczne m.in. leciwe T-62M (unowocześniona wersja podstawowego T-62). To maszyny wyposażone w dalmierz laserowy oraz ulepszony system kierowania ogniem, który umożliwia prowadzenie ostrzału wrogich jednostek z działa kal. 115 mm pociskami 9K116-2 Szeksna. Opancerzenie T-62M nie odpowiada dzisiejszym standardom, w związku z czym jest to czołg, który jest bezbronny wobec większości zachodnich konstrukcji (również niewielkich ręcznych wyrzutni pocisków kierowanych).

Niekiedy na nagraniach z Rosji pojawiają się też transportowane na front nowoczesne czołgi T-90M Proryw. To z kolei jedne z najlepszych konstrukcji wykorzystywanych przez Rosjan. Zastosowano w nich pancerz reaktywny Relikt, którego rolą jest poprawa bezpieczeństwa wieży i kadłuba, a poza tym za ostrzał opowiada w T-90M armata gładkolufowa 2A46M-5 kal. 125 mm, która jest w stanie zagrozić maszynom wykorzystywanym przez Ukraińców.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie