Genialny sposób Ukraińców. Podrzucają Rosjanom wybuchowe "prezenty"

Kreatywność Ukraińców nie przestaje zadziwiać. Miny są jednym z najważniejszych narzędzi skutecznej obrony i powodują poważne staty po obydwu stronach. Ukraińcy znaleźli idealny sposób podrzucania min przeciwpancernych pod sam nos Rosjan. Przedstawiamy, jak to robią.

Ukraiński dron podczas próby ze zrzucaniem miny przeciwpancernej TM-62.
Ukraiński dron podczas próby ze zrzucaniem miny przeciwpancernej TM-62.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Abraxas Spa
Przemysław Juraszek

Minowanie terenu za pomocą klasycznych min przeciwpancernych jest bardzo trudne podczas działania na terenie tzw. ziemi niczyjej. Zazwyczaj były wykorzystywane do tego oddziały żołnierzy działających pod osłoną nocy, ale byli oni łatwym celem dla np. snajperów z celownikami noktowizyjnymi lub termowizyjnymi.

Z tego względu Ukraińcy rozpoczęli wykorzystanie do tego celu zdalnie sterowanych łazików bądź, jak widać na poniższym nagraniu, komercyjnych dronów przenoszących specjalny mechanizm zrzutowy. Ukrainiec przeprowadza testy z wykorzystaniem nieuzbrojonej miny, które wydają się być zakończone sukcesem.

Nie jest to pierwszy przypadek wykorzystania dronów do minowania terenu na tyłach przeciwnika, ponieważ już widzieliśmy przypadek drona zrzucającego miny PTM-3 zabrane z pocisków do wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych BM-30 Smiercz, BM-27 Uragan czy BM-21 Grad.

Teraz z kolei mamy do czynienia ze zwyczajną miną przeciwpancerną TM-62. Jest ona bardzo prostą konstrukcją z zapalnikiem naciskowym MWCz-62 reagującym w zależności od wersji na nacisk od 200 kg do 500 kg. Mina zawiera 7 kg trotylu, co sprawia, że stanowi duże zagrożenie dla transporterów opancerzonych, bojowych wozów piechoty oraz ma potencjał, aby uszkodzić nawet czołg.

W przypadku nowej metody dostarczania dron przenosi minę nad zadaną lokację i zrzuca ją tuż nad ziemią, a uzbrajanie następuje przez wyciągnięcie zawleczki. Taki sposób minowania pozwala bardzo łatwo zaminować np. drogi wykorzystywane do transportu paliwa, amunicji czy żołnierzy, które są uznane przez Rosjan za bezpieczne.

Oczywiście mowa tutaj o terenach, na których Rosjanie mają braki w systemach walki elektronicznej typu Siłok-01 lub R-330Ż Żytiel zdolnych zakłócić sygnał GPS i GSM niezbędny dla rozwiązań komercyjnych.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariawojna w Ukrainiedrony
Wybrane dla Ciebie