Przyszłość uzbrojenia w Emiratach. Największe niespodzianki IDEX 2025
Zjednoczone Emiraty Arabskie nie kojarzą się raczej z produkcją nowoczesnego uzbrojenia. Zupełnie niesłusznie, a do promocji ich zbrojeniówki służy wystawa IDEX i NAVDEX, którą odwiedziłem.
W Abu Zabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, co dwa lata organizowana jest wystawa International Defence Exhibition (pierwsza odbyła się w 1993 r.; nieco młodsza jest edycja morska NAVDEX odbywająca się równolegle na tym samym terenie).
W tym roku w wystawie wzięło udział ok. 1560 wystawców z 65 krajów z całego świata, zaś liczba zwiedzających przekroczyła 150 tys. osób. Są to więc jedne z największych targów obronnych na świecie. W ich trakcie zawierane są warte miliardy dolarów kontrakty, a producenci liczą, że zostaną dostrzeżeni przez klientów, prezentując z dumą (albo i nie, do czego dojdziemy) swoje wyroby. Dla dziennikarzy z Polski wystawa stanowi okazję do zapoznania się z wyrobami z firm egzotycznych, ale też z państw nieprezentujących uzbrojenia w Europie Zachodniej.
Na lądzie...
Oczywiście nie zabrakło też firm spoza ZEA. Obok doskonale znanych w Europie "klasyków", jak MBDA, Hyundai Rotem Company, Hanwha Aerospace, KNDS France, Airbus, Leonardo, Aselsan, John Cockerill, CSG itd. znalazło się miejsce dla takich firm, jak Rosoboronprom czy NORINCO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej interesująca jest jednak oferta firm lokalnych. Najbardziej znaną firmą z ZEA jest EDGE Group, koncern skupiający 25 firm zajmujących się rozwiązaniami militarnymi i cywilnymi. Wśród największych (dosłownie!) atrakcji kilku stoisk koncernu znalazło się miejsce dla m.in. pojazdów opancerzonych.
Jednym z nich był wóz zabezpieczenia technicznego RABDAN Recovery, opracowany przez spółkę Al Jasoor (joint venture z tureckim Otokarem). Dobrze opancerzony i bardzo mobilny pojazd w układzie 8x8 nie odstaje od zagranicznej konkurencji, zaś jego wyposażenie specjalistyczne - hydrauliczna wyciągarka, lemiesz, żuraw oraz liczne narzędzia i agregaty - pozwalają na realizację zadań przewidzianych dla pojazdów tej klasy.
Z kolei lekki pojazd taktyczny 4x4 AJBAN (produkt spółki-córki NIMR) doczekał się aż trzech nowych odmian: transportera piechoty MK2 AJBAN 452A (dwie osoby załogi oraz dziewięcioro żołnierzy), pancernego pick-upa AJBAN 432 AU (prezentowanego jako nośnik ciężkich pocisków przeciwpancernych w typie polskiego Ottokara-Brzozy) i AJBAN 441 AE na wydłużonym podwoziu (tu jako nośnik wyrzutni amunicji krążącej). Grupie EDGE opłaciła się również inwestycja w estońską firmę Milrem Robotics, wspólnie bowiem opracowały wielozadaniowy kołowy bezzałogowy wóz bojowy HAVOC 8x8 o masie 15 t i nośności do 5 t, prezentowany w konfiguracji wozu wsparcia ogniowego.
Konkurencyjny Calidus zaprezentował m.in. całą rodzinę pojazdów WAHASH. Najbardziej imponująca wydaje się być armatohaubica samobieżna LAHAB z wieżą o masie 13 t, mieszczącą 155 mm działo i 28 naboi (22 kolejne przewożone są w kadłubie). Wieża mieści też automat ładowania, a całość waży 36 t - jest to więc odpowiednik niemieckiego Boxera RCH.
Kolejną wersją był samobieżny artyleryjski zestaw przeciwlotniczy, tym razem uzbrojony w turecką wieżę Aselsan Korkut z dwiema 35 mm armatami, każda o szybkostrzelności 550 strz./min. Uzbrojenie 34-tonowego pojazdu pozwala na efektywne zwalczanie celów powietrznych na dystansie nawet 5 km, w tym z wykorzystaniem amunicji programowalnej.
Trzeci wariant dla odmiany jest lekki. LIFV, a więc "lekki bojowy wóz piechoty", to mniejszy, niepływający wariant (czy też "kuzyn") WAHASH-a, o masie własnej (wersja bazowa) zaledwie 21 t. Także on otrzymał wieżę Aselsana – Nefer, z 30 mm armatą (co ciekawe, jest to rosyjska 2A42) i parą przeciwpancernych pocisków kierowanych Alheda produkcji Calidusa. Oczywiście obie firmy prezentowały też lżejsze pojazdy, lżejsze uzbrojenie, wyposażenie itd.
Ciekawym przypadkiem jest spółka International Golden Group, która oferuje na rynku lokalnym rozwiązania zagraniczne. Na stoisku spółki można było spotkać m.in. rozwiązania hiszpańskie (jak wieża Guardian 2 PRO z uzbrojeniem antydronowym) czy chiński bezzałogowy pojazd gąsienicowy NORINCO VU-T10, przypominający miniaturowy czołg. ZEA nie mają więc ograniczeń w zdobywaniu niezbędnych technologii z różnych kierunków.
W powietrzu...
Warto zwrócić uwagę również na ofertę lotniczą. Obok dziesiątek (jeśli nie setek) dronów mniejszych i większych (jak np. pływający i latający kwadrokopter Sea Drone od AIT) szczególnie wyróżniały się dwa produkty oferowane przez EDGE Group.
Prawdziwą perłą w koronie wydaje się być Jeniah, a więc bezzałogowy lekki samolot uderzeniowy o dopuszczalnej masie startowej 4 t (w tym 0,5 t uzbrojenia lub specjalistycznego wyposażenia), prędkości do 1050 km/h, z zaawansowanymi rozwiązaniami w zakresie autonomii i rozwiązaniami ograniczającymi ryzyko wykrycia go. Może on realizować misje o różnym profilu (ofensywne, obronne, rozpoznawcze), samodzielnie lub we współpracy z samolotami załogowymi, zaś jego sztuczna inteligencja zapewniać ma wysoką skuteczność.
Obok niego znalazło się miejsce dla dużego bezzałogowego samolotu SINYAR LAR3P, w którym wprawne oko rozpozna polskiego Flarisa, z tym, że ubezzałogowionego. Wariant ten powstał po przejęciu połowy udziałów w spółce Flaris przez Edge Group w 2023 r., zaś Sinyar LAR3P ma być maszyną o dopuszczalnej masie startowej 2200 kg, ale w tym aż 610 kg ładunku, w tym np. uzbrojenia. Choć znacznie wolniejszy od Jeniaha (tylko do 650 km/h), ma oferować większy zasięg (do 6000 km) i dłuższy czas pozostawania w powietrzu (do 18 h), co czyni go idealnym rozwiązaniem do dozoru i kontroli czy rozpoznania. Szkoda, że dopiero na obczyźnie odniósł sukces.
Calidus z kolei zaprezentował lekki samolot treningowy i szturmowy B-250T Bader. Jest to maszyna lekka, zwinna i łatwa w pilotażu, choć o brazylijskim rodowodzie. Co ciekawe, projektował ją ten sam inżynier, który stał za Embraerem Tucano, Joseph Kovács.
Oczywiście także w przypadku oferty lotniczej nie zabrakło firm zza granicy. Wyróżniali się tu Rosjanie ze stoiskiem Wiertoloty Rossii i śmigłowcami takimi jak ciężki Mi-38, lżejszy Ansat (w 2 wersjach) czy Ka-32A11M w niezwykłym układzie.
I na morzu
Dzięki bliskości morza, na morską część wystawy mogą przybyć prawdziwe okręty. Na tegoroczną edycję stawiło się aż 21 jednostek, choć przeważnie bardzo małych. Lokalni przedstawiciele oczywiście najchętniej chwalili się własnymi osiągnięciami, a okręt rakietowy Altaf zbudowany przez EDGE Group ADSB został odwiedzony m.in. przez szejka Hazzę bin Zayeda Al Nahyana. Został on podczas wystawy oficjalnie wcielony w szeregi floty.
Nie jest to duża jednostka (62 m długości, 9,5 m szerokości, zanurzenie 4,45 m, wyporność 680 t, 39 os. załogi), za to lepiej uzbrojona od polskiego ORP Ślązak (armata 76 mm, 2x2 pociski przeciwskrętowe EXOCET, system obrony bezpośredniej RIM-116, dwie wyrzutnie 70 mm pocisków kierowanych), ale stanowi krok ku budowie lokalnych zdolności stoczniowych. Wśród mniejszych jednostek wyróżniał się m.in. ślizgacz AB-850 Mark II od Streit Group.
Polska nie dba o eksport?
Oczywiście nie sposób opisać wszystkich eksponatów oferowanych przez niemal 1600 firm. Warto jednak zadać pytanie: gdzie w tym wszystkim jest Polska?
Nasz kraj reprezentowało kilka firm, m.in. państwowy gigant PGZ i kilka mniejszych (producent dronów MSP we współpracy z Auto Podlasie, firma Jakusz zajmująca się m.in. ochroną CBRN, producent systemów maskowania Miranda czy producent dronów Orbotix).
Niestety, polskie stoiska były niewielkie, rozrzucone po całych targach i pozbawione dużych eksponatów przyciągających klienta. Oczywiście pewne zainteresowanie polskie wyroby budzą, natomiast forma wystawiania się powoduje, że nawet tak atrakcyjne wyroby jak Piorun czy Giez giną wśród tysięcy innych.
Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski