Niemcy powiedziały tak. Rzeka pancerna trafi do Ukrainy
08.09.2024 14:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niemiecki minister obrony Boris Pistorius ogłosił, ze Niemcy przekażą Ukrainie kolejnych 12 armatohaubic Panzerhaubitze 2000 oraz przy współpracy z Holandią i Danią do Ukrainy trafi też 77 czołgów Leopard 1A5. Przedstawiamy osiągi deklarowanego sprzętu.
Jak podaje portal Welt decyzja została podjęta podczas rozmów grupy Ukraine Defense Contact Group (UDCG) prowadzonych w bazie Ramstein 16 sierpnia 2024 roku. Niemiecki minister obrony Boris Pistorius przekazał, że połowa z deklarowanych Panzerhaubitze 2000 wartych 2250 mln euro trafi do Ukrainy jeszcze w 2024 roku, a 77 czołgów Leopard 1A5 najszybciej jak to możliwe.
W przypadku czołgów partnerami Niemiec są Holandia oraz Dania, które zapewne będą odpowiadać za bazę szkoleniową, jak dotąd miało to miejsce. Parę miesięcy temu informowaliśmy np. o wykorzystaniu w szkoleniu Ukraińców czołgów pochodzących z duńskich muzeów pancernych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PzH-2000 najbardziej zaawansowana, aczkolwiek problematyczna armatohaubica świata
12 sztuk dołączy do już działających w Ukrainie 27 egzemplarzy PzH-2000 pochodzących z Niemiec, Holandii i Włoch. Niemieckie armatohaubice są najbardziej zaawansowaną maszyną tego typu w Ukrainie, oferującą bardzo dobrą mobilność, najwyższy poziom ochrony załogi i doskonałe parametry ognia.
Jednakże z drugiej strony są to też najbardziej skomplikowane maszyny, które potrzebują znacznie więcej troski i są w stanie gorzej znieść trudy wojny niż np. mniej zaawansowane polskie Kraby. Te też pozwalają razić cele z podobnym skutkiem, a dużo rzadziej przebywają poza linią frontu na naprawach.
W sieci pojawiły się nagrnania kiedy to np. załogi wykorzystywały PzH-2000 w trybie awaryjnym, w którym armatohaubica była pozbawiona swojego głównego atutu, czyli automatu ładowania.
Panzerhaubitze 2000 to ciężka, ważąca 57 ton armatohaubica na podwoziu gąsienicowym. Wyposażona jest w armatę kalibru 155 mm o długości 52 kalibrów z automatem ładowania, który umożliwia oddanie do 10 strzałów na minutę, co jest znakomitym wynikiem. Tak wysoka szybkostrzelność umożliwia na oddanie aż pięciu strzałów trybie MRSI (Multiple Round Simultaneous Impact), gdzie wszystkie pociski trafiają w cel prawie równocześnie na dystansie ponad 20 km.
Zasięg jest zależny od zastosowanej amunicji, ponieważ dla najtańszych pocisków DM121 będzie to 30-31 km, 40-41 km dla pocisków z gazogeneratorem bądź nawet do 60 km w przypadku pocisków z dopalaczem rakietowych takich jak np. M549A1. Ponadto PzH-2000 może korzystać także z pocisków specjalnych takich jak SMArt 155, których podpociski samodzielnie wyszukują cele pancerne i się na nie naprowadzają bądź kierowanych pocisków podkalibrowych Vulcano GLR o zasięgu nawet do 80 km.
Co więcej, magazyn amunicji mieszczący 60 gotowych do wystrzelenia pocisków jest w pełni odizolowany od załogi, a jego załadunek trwa zaledwie 12 minut. Znacznie zmniejsza ryzyko zniszczenia w trakcie uzupełniania amunicji. To w połączeniu z możliwością zajęcia lub opuszczenia stanowiska ogniowego w mniej niż minutę i mocnym pancerzem wykorzystującym też maty Igelpanzerung sprawia, że PzH-2000 jest bardzo kompletnym systemem w odpowiednich rękach.
Leopard 1A5 - zabytek, który okazuje się jeszcze użyteczny
Mimo iż czołgi Leopard 1 to konstrukcja kompletnie przestarzała nienadająca się do walki z nowoczesnymi czołgami, to w Ukrainie wariant A5 z lat 90. XX wieku bywa użyteczny. Biorąc pod uwagę wyciąganie przez Rosjan zabytków pokroju czołgów T-62 to Leopard 1A5 załadowany nowszą amunicją i dysponujący systemem kierowania ogniem EMES-18 z termowizją zapożyczonym z pierwszych wariantów Leoparda 2 potrafi być groźną maszyną.
Dzięki temu może wykryć przeciwnika i oddać do niego strzał jako pierwszy. Ponadto Ukraińcy wykorzystują czołgi w charakterze artylerii samobieżnej do strzelania na około 10 km. To sprawia, że głównym zagrożeniem stają się wtedy pociski artyleryjskie, a pancerz, mimo iż iluzoryczny w przypadku walki pancernej to jest wystarczający do ochrony przed odłamkami. Część załóg go dodatkowo wzmacnia jeszcze kostkami Kontakt-1 do obrony przed dronami.
To pozwala Ukraińcom wycofać np. bardziej pancerne maszyny takie jak T-64BW do jednostek szturmowych lub na najbardziej niebezpieczne odcinki frontu, podczas gdy Leopardy 1A5 są na mniej intensywnych kierunkach. Plusem Leoparda 1A5 jest też jego bardzo dobra mobilność po bezdrożach ze względu na masę lekko ponad 40 ton i silnik o mocy niecno ponad 800 KM.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski