Nowa amunicja artyleryjska w Ukrainie. Panzerhaubitze 2000 może strzelać dalej
W sieci pokazały się zdjęcia dostarczonych Ukrainie armatohaubic PzH 2000 załadowanych nową amunicją Rheinmetall z rodziny Assegai. Mowa tutaj o pociskach z gazogeneratorem oferujących znacznie lepszy zasięg niż w dotychczas widywanych DM121. Wyjaśniamy, co daje gazogenerator.
Dotychczas w przypadku armatohaubic PzH 2000 widzieliśmy najczęściej ekonomiczne pociski DM121, które są najtańszą i najprostszą opcją ze ścięciem tylnym o zasięgu około 30 km w przypadku dział kal. 155 mm o długości 52 kalibrów. Jednakże z czasem pojawiły się też zdjęcia przedstawiające znacznie bardziej wyszukane inteligentne pociski SMArt 155, które samodzielnie wyszukują, a następnie atakują cele pancerne.
Do Ukrainy Niemcy dostarczyły też skromną liczbę eksperymentalnych pocisków Vulcano od włoskiego koncernu Leonardo. Te są konstrukcją podkalibrową zdolną do rażenia celów na dystansie nawet 70 - 80 km.
Innych opcji pośrednich nie widziano i jak już to Ukraińcy musieli stosować amunicję otrzymaną od innych państw pokroju np. amerykańskich pocisków M549A1 z dopalaczem rakietowym. Teraz wygląda, że Ukraina otrzymała nowoczesne pociski M1711A1 wyposażone w gazogenerator o zasięgu około 40 km. Z ciekawostek warto dodać, że na jednym z pocisków pojawiły się "pozdrowienia" ze Szwajcarii dla Rosjan zrealizowane być może za pomocą akcji podobnej do RevengeFor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gazogenerator — czym jest i jak działa
Pociski z gazogeneratorem są punktem pośrednim pomiędzy najtańszymi pociskami ze ścięciem tylnym a tymi z dopalaczem rakietowym. Oferują one większy zasięg niż pierwsze, ale zarazem nie zawierają mniej ładunku wybuchowego jak te drugie, gdzie trzeba wygospodarować miejsce na silnik rakietowy oraz paliwo do niego.
Tutaj mamy mały gazogenerator umieszczony w dnie pocisku, który generuje spaliny. Nie pełnią one funkcji napędowej, tylko służą zmniejszeniu podciśnienia. Niweluje to znacznie opór dennego pocisku, co przekłada się na zasięg do 30 proc. większy niż w przypadku klasycznych pocisków. Mowa tutaj o około 40 km, co jest standardem w wielu państwach NATO. Pociski tego typu podczas strzału zostawiają za sobą widoczną smugę, tak jak ma to miejsce w przypadku amunicji smugowej.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski