Panzerhaubitze 2000 w Ukrainie. Bardziej awaryjne niż polskie Kraby
Dostarczone Ukrainie m.in. przez Niemcy armatohaubice PzH 2000 cierpią na problemy z automatem ładowania, których nie mają polskie Kraby. Porównujemy te dwie konstrukcje.
Do Ukrainy trafiło wiele systemów artyleryjskich w kal. 155 mm, a najwięcej nowoczesnych armatohaubic z lufą o długości 52 kalibrów stanowią bardzo dobrze oceniane polskie Kraby, francuskie Caesary oraz niemieckie PzH 2000. Z czego tylko polska i niemiecka konstrukcja najlepiej nadaje się do walk w ciężkim terenie ze względu na podwozie gąsienicowe i silne opancerzenie.
Mimo iż teoretycznie niemieckie PzH oferują lepsze parametry od polskiego Kraba są to konstrukcje dość delikatne, w których najczęściej dochodzi do awarii automatu ładowania. Z kolei z Krabami, mimo niższej szybkostrzelności, Ukraińcy tak poważnych problemów nie mają.
Jednakże nawet w przypadku uszkodzenia automatu ładowania PzH 2000 może prowadzić ostrzał w trybie awaryjnym, gdzie to członek załogi ręcznie wkłada pocisk do lufy, ale powoduje to drastyczne zmniejszenie szybkostrzelności. Poniżej nagrania przedstawiające działanie niemieckiej armatohaubicy w trybie awaryjnym oraz normalnym.
Niemieckie PzH 2000 są naprawiane na miejscu bądź transportowane do Litwy. Możliwe zatem, że PzH 2000 są obecne na froncie faktycznie znacznie krócej, niż ma to miejsce w przypadku Krabów ponoszących większe straty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PzH 2000 vs AHS Krab — wojna weryfikuje konstrukcje
Obydwie armatohaubice mają ze sobą wiele wspólnego, ponieważ są to ciężkie opancerzone pojazdy z długą armatą kal. 155 mm o długości 52 kalibrów (około 8 m) z podwoziem gąsienicowym. Warto jednak zaznaczyć, że PzH 2000 jest wyraźnie cięższy od polskiego Kraba, ponieważ waży aż 57 ton, podczas gdy masa polskiego konkurenta to 48 ton, co negatywnie przekłada się na mobilność.
W teorii PzH 2000, dzięki właśnie zastosowanemu automatowi ładowania, są zdolne prowadzić ostrzał z szybkostrzelnością do 10 strz./min i ostrzeliwać cele pięciostrzałową salwą w niszczycielskim trybie MRSI. W przypadku Kraba jest to z kolei maksymalnie 6 strz./min. (przez trzy minuty) i możliwość oddania tylko trójstrzałowej salwy MRSI.
W praktyce okazało się jednak, że PzH 2000 może powyższe parametry oferować tylko przez krótki okres, po czym lufa musi się schodzić. Ukraińcy wspominali o limicie 100 strzałów na dzień, co było zbyt małą wartością, biorąc pod uwagę intensywność prowadzonych działań wojennych, i limit ten był notorycznie przekraczany.
Warto zaznaczyć, że podobna sytuacja z przekraczaniem limitów producenta miała też miejsce przy Krabach, które jednak o wiele lepiej takie traktowanie znosiły. Ponadto jeśli pojawiły się jakieś problemy, to większość mogli rozwiązać na miejscu przeszkoleni ukraińscy mechanicy lub pracownicy PGZ także działający w Ukrainie.
Polskie Kraby mają też jeszcze jedną przewagę, ponieważ przy wyposażeniu w system TOPAZ i sparowane z nimi drony FlyEye możliwe jest niemalże natychmiastowe ostrzelanie celu po jego wykryciu (od wykrycia do reakcji mija nawet parę sekund).
Niemieckie PzH 2000 nie dysponowały takim systemem, ale w ostatnich miesiącach pojawiła się informacja o sparowaniu polskich dronów z tymi armatohaubicami. Pytaniem otwartym pozostaje tylko kwestia, czy drony FlyEye zostały zintegrowane z systemem kierowania ogniem PzH 2000.
Są tylko dwa aspekty, w których Krab wymaga poprawy: certyfikacja z wyspecjalizowaną amunicją pokroju Bonusa, SMArt 155 czy Vulcano GLR, gdzie na tę chwilę PzH 2000 ma przewagę, oraz brak lekkich dodatkowych pakietów opancerzenia typu Igelpanzerung wzmacniających trochę przed głowicami kumulacyjnymi. Wojna dość brutalnie zweryfikowała specyfikację na papierze i z tego starcia lepiej wychodzą polskie Kraby.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski