Resuscytacja u gryzoni? Myszy próbują "reanimować" nieprzytomnych towarzyszy

Nowe odkrycie sugeruje, że niesienie pomocy w świecie zwierząt może być bardziej powszechne, niż nam się wydawało. W niedawnych badaniach naukowcy zarejestrowali na wideo, jak myszy próbują "reanimować" swoich nieprzytomnych towarzyszy.

Resuscytacja u gryzoni?
Resuscytacja u gryzoni?
Źródło zdjęć: © CC0, Pixabay

Istnieją doniesienia o zwierzętach próbujących pomóc członkom swojego gatunku. Z gotowości do pomocy towarzyszom znane są słonie, ale nie tylko. Na przykład żyjące na wolności szympansy dotykają i liżą rannych towarzyszy, a delfiny próbują wypchnąć kolegę na powierzchnię, aby mógł oddychać. Nowe badania sugerują, że impuls do pomocy będącym w potrzebie towarzyszom może być bardziej powszechny, niż wcześniej sądzono.

Takie zachowania przypominające pierwszą pomoc nie były wcześniej szczegółowo badane u mniejszych ssaków, takich ja myszy. A te gryzonie są znane z pomagania innym osobnikom swojego gatunku, na przykład gdy są uwięzione. W niedawnych badaniach naukowcy z University of Southern California zarejestrowali na nagraniach, jak myszy, widząc niereagującego towarzysza, próbowały mu pomóc, drapiąc go łapami, gryząc, a nawet wyciągając język, aby oczyścić mu drogi oddechowe. Naukowcy byli w stanie zidentyfikować nawet obszary mózgu, które są zaangażowane w takie zachowania. Opis oraz rezultaty badań ukazały się na łamach pisma "Science".

Pierwsza pomoc u myszy

Li Zhang z University of Southern California wraz ze swoimi współpracownikami przeprowadził serię interesujących eksperymentów. Pokazywał myszom laboratoryjnym ich znieczulonego towarzysza z klatki, który nie reagował na nic. Następnie badacze rejestrowali reakcje gryzoni.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Synology ActiveProtect DP340, czyli ultrabezpieczny backup dla firm

Myszy wykazywały wobec nieprzytomnego kolegi przeróżne zachowania. Na początku przeważnie podchodziły i wąchały, ale część z nich następnie przechodziła do bardziej stanowczych działań. Drapały, gryzły i ciągnęły za język towarzysza. Takie zachowania nie były obserwowane, gdy nieprzytomny kolega był aktywny lub spał. Co więcej, ustawały, gdy towarzysz odzyskał przytomność.

Podczas 13-minutowego okienka, w którym myszy miały czas na podjęcie działań, gryzonie spędzały średnio ponad 47 procent czasu na próbach "reanimacji" kolegi. Tylko 5,8 proc. tego czasu poświęciły innym, przytomnym gryzoniom. Poza wymienionymi reakcjami badacze zauważyli także lizanie oczu i gryzienie okolic pyska. Próby "reanimacji’ były również podejmowane na martwych myszach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

– Zaczynają od wąchania, a następnie pielęgnacji, a potem bardzo intensywnej, fizycznej interakcji. Naprawdę otwierają pysk drugiego zwierzęcia i wysuwają mu język – przyznał Zhang. Pociąganie za język swojego nieprzytomnego kolegi było obserwowane w ponad 50 proc. przypadków, jakby w celu zapobieżenia zablokowaniu dróg oddechowych. A gdy badacze umieścili malutką, plastikową kuleczkę w pysku nieprzytomnej myszy, w 80 proc. przypadków "reanimujące" gryzonie zdołały usunąć przedmiot. Przedmioty umieszczone w odbycie lub genitaliach myszy były ignorowane.

Nieprzytomne myszy, które otrzymały pomoc od swoich towarzyszy, budziły się i zaczynały chodzić szybciej niż gryzonie pozostawione bez opieki. Gdy tylko nieprzytomna mysz dała oznaki życia, zespół "ratowników" przestawał się nią zajmować.

Naukowcy zauważyli również, że myszy częściej podejmowały próby "reanimacji" w przypadku znanych im osobników niż obcych gryzoni. – To pokazuje, że zwierzę nie reaguje w sposób odruchowy na bodźce, które widzi – powiedział James Burkett z University of Toledo, który nie był zaangażowany w badania. – Bierze pod uwagę różne aspekty sytuacji i tożsamość zwierzęcia, gdy formułuje swoją reakcję – dodał.

Oksytocyna

Choć zarejestrowane reakcje można zinterpretować jako podobne do ludzkiej pierwszej pomocy, trudno jest ustalić ich prawdziwą naturę u zwierząt lub to, jak powszechne są i jakie mechanizmy mogą za nimi stać. Zhang zaznaczył, że obserwowane zachowanie nie jest odpowiednikiem resuscytacji krążeniowo-oddechowej, która wymaga specjalistycznego przeszkolenia. Według niego to raczej coś na kształt silnych soli trzeźwiących lub klapsa, aby kogoś obudzić, czy udzielenie podstawowej pierwszej pomocy, aby upewnić się, że nieprzytomna osoba może oddychać. Ułożenie języka znieczulonego pacjenta w taki sposób, aby nie blokował dróg oddechowych, jest bardzo ważne.

Naukowcy prowadząc testy byli nawet w stanie zidentyfikować, że siłą napędową tego zachowania były neurony uwalniające oksytocynę w ciele migdałowatym i podwzgórzu. Oksytocyna jest zaangażowana w różne zachowania opiekuńcze u wielu gatunków kręgowców.

Zhang i jego współpracownicy uważają, że zachowanie jest wrodzone, a nie wyuczone. Wszystkie badane zwierzęta miały zaledwie 2–3 miesiące i nie byłe wcześniej postawione w tego typu awaryjnych sytuacjach. Nigdy też nie widziały martwych czy znieczulonych towarzyszy. To może sugerować, że takie instynktowne zachowanie odgrywa rolę w zwiększaniu spójności grupy i może być szerzej obecne wśród zwierząt społecznych, niż sądziliśmy do tej pory.

Źródło: New Scientist, Science Alert

Źródło artykułu:DziennikNaukowy.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)