Ukradł drukarkę i zadzwonił do pomocy technicznej

24.10.2007 11:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Gdyby kiedykolwiek zdarzyło wam się ukraść drukarkę wykorzystywaną do drukowania praw jazdy, pamiętajcie, aby nie kontaktować się z producentem sprzętu z prośbą o dostarczenie sterowników.

Pewien 33-letni Amerykanin, Timothy Scott Short, popełnił ten błąd. Właściwie - dwa błędy. Pierwszym była kradzież komputera i drukarki firmy Digimarc z biura kontraktowego urzędu podatkowego stanu Missouri, której Short dokonał wieczorem 5 października br. ( biura takie prowadzone są przez pojedyncze osoby, które posiadają zezwolenia władz stanowych na wydawanie dokumentów zezwalających na prowadzenie auta ).

Skradziony sprzęt zawierał dane personalne ( nazwisko, adres, data urodzenia ) i fotografie od 200 do 500 mieszkańców Missouri. Jedynym jego przeznaczeniem było wytwarzanie dokumentów tożsamości ( w praktyce - praw jazdy, gdyż w Stanach Zjednoczonych nie ma dowodów osobistych ). Pecet był jednak zabezpieczony hasłem, którego Short nie znał, wobec czego nie mógł skorzystać ze skradzionego sprzętu. W tym momencie popełnił swój drugi błąd - skontaktował się z pomocą techniczną Digimarc.

Jak poinformował John Bush, agent Secret Service ( służby zwalczającej m.in. oszustwa finansowe i cyberprzestępczość ), dwa dni po dokonaniu kradzieży z producentem drukarki skontaktował się człowiek, który przedstawił się jako "Scott", i zapytał, czy możliwy jest zakup sterowników do pewnego modelu drukarki, takiego jak ten skradziony z biura podatkowego.

W zatrzymaniu Shorta pomogło skojarzenie jego głosu ( rozmowa z pomocą techniczną była nagrywana przez Secret Service ) z nagraniem z jego wcześniejszych przesłuchań. Ponadto, agent Bush zauważył, iż kontaktowy numer telefonu, jaki "Scott" zostawił konsultantom Digimarc jest identyczny z tym, jakiego używał Short w innej sprawie ( co ciekawe, związanej z kradzieżą tożsamości ).

Przedstawiciele firmy Digimarc, powołując się na zawierane z klientami umowy o poufności i kryminalny charakter sprawy, nie udzielili wyjaśnień, jak to się stało, że Secret Service podsłuchuje rozmowy klientów firmy z konsultantami.

Pechowiec został oskarżony 11 października - grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności i grzywna w wysokości 250 tysięcy dolarów.

Źródło artykułu:PC World Komputer
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także