Wolfram to dla Europy krytyczny surowiec. Wydobycie kontrolują Chiny, a transport Rosja
– To zdumiewające, że pomimo wszystkich sankcji ten łańcuch dostaw nadal działa – zauważył podczas swojego wystąpienia w Davos Michael Wurmser, szef norweskiej firmy wydobywczej Norge Mining. Europa jest uzależniona od chińskiego wolframu. Jego dostawy są transportowane jedynym szlakiem kolejowym, wiodącym ze wschodniej Azji do Europy. Czyli przez Rosję.
Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Wolfram to wyjątkowy surowiec. Można z niego robić biżuterię, wiertła widiowe albo żarówki. Formalnie został odkryty pod koniec XVIII wieku, ale ludzkość wykorzystywała go na różne sposoby od tysiącleci. Jednak dopiero od początku XX wieku wolfram stał się surowcem o krytycznym znaczeniu – docenił go sektor zbrojeniowy.
Gdy dodamy wolfram do stali, ta stanie się twardsza i bardziej odporna na przebicie. Gdy uformujemy z niego rdzeń pocisku – przebije znacznie grubszą osłonę. Nic dziwnego, że bez wolframu trudno wyobrazić sobie nowoczesne czołgi, pojazdy opancerzone, ale także amunicję, zdolną do przebijania odpornych pancerzy czy kamizelek kuloodpornych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wolfram – krytyczny surowiec dla przemysłu obronnego
Globalny przemysł zbrojeniowy jest uzależniony od wolframu. Gdy skala potrzeb była stosunkowo niewielka, mogły zaspokoić ją lokalne złoża tego surowca. Problem w tym, że – podobnie jak choćby rudy metali ziem rzadkich – znane złoża wolframu są rozłożone bardzo nierównomiernie.
Niewielkie zasoby znajdziemy w Ameryce (najwięcej produkuje Kanada) czy Afryce. W Europie złożami mogą pochwalić się Austria i Portugalia (co m.in. wpłynęło na możliwość prowadzenia wojny przez III Rzeszę). Jeszcze więcej wolframu znajduje się na terenie Rosji.
Ale złoża całego świata to zaledwie część tego, czym dysponują Chiny. Państwo Środka odpowiada obecnie za około 80 proc. globalnej produkcji wolframu i zarabia krocie na jego eksporcie.
Kto go potrzebuje? W Europie to m.in. niemieckie koncerny zbrojeniowe Rheinmetall czy producent Leopardów 2 Krauss-Maffei Wegmann albo francuski Nexter odpowiedzialny za modernizację czołgów Leclerc, ale także polska fabryka Mesko. W Skarżysku Kamiennej obok wielu innych broni, jak pociski przeciwlotnicze Piorun, powstaje m.in. wolframowa amunicja do broni strzeleckiej.
Pocisk z penetratorem z wolframu
Wolfram jest używany m.in. w procesie produkcji płyt pancernych, ale prawdopodobnie najbardziej efektownym sposobem jego użycia są przeciwpancerne pociski podkalibrowe – podstawowa broń czołgów do zwalczania innych czołgów czy silnie opancerzonych celów.
O ile zwykłe pociski są z reguły wypełnione materiałem wybuchowym, to podkalibrowe mają zupełnie inną budowę: przypominają długą strzałę zakończoną statecznikami, które stabilizują ją w locie.
"Strzała" ta jest wykonana z materiałów o możliwie dużej gęstości. W Stanach Zjednoczonych powszechnie stosuje się w tym celu zubożony uran (takie właśnie pociski M829 kupiła niedawno Polska), podczas gdy reszta świata używa zazwyczaj wolframu.
Dzięki takiej budowie "strzała", nazywana także penetratorem, jest w stanie uderzyć w pancerz czołgu z ogromną siłą, skupioną na bardzo małej powierzchni. Wyzwala przy tym bardzo dużo energii, co dla obserwatora wygląda jak wybuch, ale w praktyce to efekt uderzenia wolframowej strzały w twardy – również dzięki wolframowi – pancerz czołgu.
Wszystko zaczyna się w Wuhan
Wojna w Ukrainie sprawiła, że taśmy produkcyjne w fabrykach amunicji – nie tylko w Europie - pracują z pełną wydajnością, a do producentów spływają kolejne zamówienia na różnego rodzaju sprzęt pancerny. To oznacza jedno: wojna karmi się wolframem. Większość tego surowca Europa musi sprowadzić z drugiej strony świata, czyli wschodniego wybrzeża Chin.
Najprościej przetransportować wolfram koleją. Każdego dnia przeciętnie 15 wagonów z tym surowcem opuszcza chiński terminal w Wuhan. 16 dni później są już w niemieckim Duisburgu, gdzie następuje rozładunek.
Istnieje kilka możliwych do wykorzystania tras kolejowych, jednak ta, z którą od lat Chiny wiążą największe nadzieje, ciągle nie jest w pełni gotowa. Strategiczny dla Pekinu projekt Pasa i Szlaku (znany także pod nazwą "Jeden pas i jedna droga") ma reaktywować w nowoczesnej formie lądowy Jedwabny Szlak i uniezależnić Chiny od kontrolowanego przez Stany Zjednoczone transportu morskiego.
Problem w tym, że przepustowość południowych linii kolejowych jest na razie zbyt mała, Pas i Szlak grzęźnie – nie bez starań USA – w różnego rodzaju problemach, a efektywny transport surowców jest obecnie możliwy drogą północną, czyli koleją transsyberyjską.
To jedna z przyczyn, dla której sankcje Zachodu, choć wymierzone w rosyjską gospodarkę, wybiórczo traktują kwestie związane z transportem. A ponieważ wojna w Ukrainie spotęgowała zapotrzebowanie na amunicję i sprzęt pancerny, w ciągu objętych statystykami dziewięciu pierwszych miesięcy 2022 roku transport wolframu (a także rud metali ziem rzadkich) przez Rosję wzrósł z ok. 10 tys. ton w roku 2020 do 36 tys. w roku 2022.
Europa zależna od swoich rywali
To właśnie zagadnienie było – jak zauważa m.in. Bloomberg - jednym z tematów rozmów w Davos. Choć w ostatnim czasie pojawiały się próby ustanowienia alternatywnych tras, górą jest biznesowy pragmatyzm: droga przez Rosję jest najszybsza i najtańsza, a transport wolframu w inny sposób wydłużyłby czas podróży ważnego surowca ponad dwukrotnie.
Moskwa nie jest w stanie całkowicie zablokować dostaw, ale – blokując transport przez swoje terytorium - może sprawić, że znacząco wzrośnie ich koszt i wydłuży się czas oczekiwania.
Choć niezakłócony transport surowców jest w interesie każdej z zainteresowanych stron, Europa jest w ten sposób zależna od swoich strategicznych rywali: aby zbroić siebie i wspieraną przez Zachód Ukrainę, potrzebuje chińskich surowców i rosyjskiego tranzytu.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski