Google i zapisy komunikacji WLAN: kasować czy przechowywać?

Do niemieckich żądań wobec Google'a o dalsze przechowywanie zapisów komunikacji w niechronionych sieciach WLAN, które koncern "nieopatrznie" zgromadził przy okazji robienia zdjęć dla usługi Street View, przyłączyło się sześć kolejnych krajów europejskich. Belgia, Czechy, Francja, Hiszpania, Szwajcaria i Włochy chcą zachować możliwość dokonania inspekcji zebranych danych. Tymczasem Austria i Dania przyłączyły się do stanowiska Irlandii, żądając od Google'a usunięcia zapisów. Przed kilkoma dniami dane z Irlandii jako pierwsze zostały pod nadzorem wykasowane.

Nie tylko Google jest zdezorientowany różnorodnością opinii w tej sprawie, także poszczególne państwa i ich reprezentanci nie są pewni, co począć z danymi. Według koncernu jest nawet kraj, który najpierw domagał się usunięcia danych, lecz potem zmienił decyzję i teraz żąda ich zatrzymania. Dlatego też nadal będą przechowywane dane pochodzące z tych krajów, które nie zwróciły się z wyraźnym żądaniem ich wykasowania.

Koncern z Mountain View przyznał się, że w 3. krajach niechcący zarejestrował fragmenty wymiany danych w niezabezpieczonych sieciach WLAN. Większość państw nie zajęła jeszcze stanowiska w tej sprawie. Hana Stepankova z czeskiego biura ochrony danych poinformowała, że jej urząd prowadzi dochodzenie, choć nie jest jeszcze w stanie powiedzieć, czy to śledczy chcieli przejrzeć dane. Jednak "w takim kraju jak Czechy, którego historię przed 1989 rokiem kształtowała agentura, ludzie są jeszcze niezwykle uwrażliwieni na próby inwigilowania ich życia prywatnego".

Ostateczna decyzja to także kwestia zaufania. Google informuje, że chodzi tylko o fragmenty komunikacji, ponieważ skaner radiowy w pojeździe rejestrującym co pięć sekund zmieniał częstotliwość. Jednak wielu obrońców prywatności woli dmuchać na zimne zgodnie z maksymą: zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza.

wydanie internetowe www.heise-online.pl