Afera z crackowaniem telefonów na zlecenie zatacza coraz szersze kręgi

Afera z crackowaniem telefonów na zlecenie zatacza coraz szersze kręgi

Afera z crackowaniem telefonów na zlecenie zatacza coraz szersze kręgi
Źródło zdjęć: © Imperial College London
13.07.2009 16:09, aktualizacja: 14.07.2009 10:35

Po ujawnieniu informacji o crackerach, którzy na zlecenie brytyjskich gazet bulwarowych włamywali się do telefonów komórkowych setek prominentnych osób, wszczęto trzy oficjalne postępowania w tej sprawie. Mają one wyjaśnić okoliczności śledztw, które w 2007 roku doprowadziły do skazania jednego z reporterów należącej do koncernu News Corp. gazety "News of the World".

Keir Starmer, szef Koronnej Służby Prokuratorskiej (Crown Prosecution Service, CPS), która była wówczas zaangażowana w postępowanie, poinformował w wystosowanym komunikacie, że nie ma żadnych powodów, aby wątpić w rzetelność wyników ówczesnego dochodzenia. Z uwagi na nowe oskarżenia zarządził on jednak wznowienie całego postępowania. Zaznaczył przy tym, że jego niewielki zespół musi się zmierzyć z dość złożoną sprawą. Brytyjska stacja telewizyjna BBC poinformowała, że opisywaną aferą zajmie się ponadto komisja ds. kultury, mediów i sportu niższej izby parlamentu, a także brytyjski organ samokontroli prasy –. Press Complaints Commission (PCC).

Obraz
© (fot. Jupiterimages)

Brytyjski dziennik "The Guardian" pisał w ubiegłym tygodniu, że w związku z postępowaniem prowadzonym przeciwko reporterowi Clive'owi Goodmanowi najwyraźniej ukrywano istotne informacje, przede wszystkim te dotyczące ofiar akcji crackerskich. Goodman, a także jego zleceniobiorca - prywatny detektyw Glen Mulcaire, zostali skazani w 200. roku za włamania do telefonów komórkowych służby domu królewskiego i odsłuchiwanie zapisanych w nich wiadomości głosowych. Grupa wydawnicza News International, do której należą gazety "News of the World", "The Sun" i "The Times", utrzymywała, że był to jednostkowy przypadek działania nieuzgodnionego z przełożonymi. Jednak według informacji czasopisma "The Guardian", News Corp. miała zapłacić milion funtów łapówki w zamian za milczenie ofiar akcji podsłuchowej. Łącznie cała sprawa mogła dotyczyć nawet do 3 tysięcy osób.

John Yates, pełniący obowiązki komisarza w Scottland Yardzie, jest innego zdania i nie widzi powodu, aby wznawiać postępowanie, gdyż jego zdaniem nie zostały przedłożone żadne nowe dowody. Rozpoczęte w 200. roku wraz z CPS i operatorami telefonii komórkowej śledztwo wykazało, że Goodman i Mulcaire mogli mieć zamiar podsłuchiwania setek osób; jednak ujawnione dowody pozwoliły na ustalenie jedynie niewielu z nich – zostały one poinformowane o całej sprawie. Według oceny brytyjskich obserwatorów, CPS może wywierać na Scotland Yard naciski w sprawie wznowienia postępowania. Komunikat wydany przez Yatesa nie zawiera też żadnych wskazówek co do tego, że mogło dojść do kryminalnych akcji o większym wymiarze.

Tymczasem pierwsze ofiary rozpoczęły już prawne działania na własną rękę, poinformował cytowany przez BBC adwokat Mark Stephens. Zgłosiła się do niego osoba wymieniona przez "Guardiana" wśród poszkodowanych, z kolei inna podejrzewa, że również mogła być podsłuchiwana. Gazeta donosi ponadto, że podczas nielegalnego podsłuchiwania telefonu szefa federacji piłkarskiej Gordona Taylora rejestrowane były wiadomości od wielkich postaci brytyjskiego futbolu, takich jak sir Alex Ferguson czy Alan Shearer. Taylor miał podać do sądu News Corp. i przyjąć 70. tysięcy funtów w zamian za utrzymywanie całej sprawy w tajemnicy. Według BBC, wśród 75 zidentyfikowanych przez policję ofiar akcji Mulcaire'a znajduje się także Rebekah Wade, która w czasie omawianych wydarzeń pełniła funkcję redaktor naczelnej tabloida "The Sun", a więc gazety siostrzanej względem "News of the World". Co ciekawe, również redakcja "The Sun" miała otrzymywać wyszpiegowane informacje. Wade została swego czasu o wszystkim poinformowana, jednak
zrezygnowała z podjęcia kroków prawnych.

Tymczasem News Corp. poinformowała w wydanym komunikacie, że z uwagi na zobowiązania dotrzymania tajemnicy nie może bardziej szczegółowo odnieść się do zarzutów "The Guardian". Od początku 2007 roku koncern wymaga od swoich dziennikarzy i firm partnerskich ścisłego stosowania się do obowiązujących przepisów oraz regulacji PCC.

wydanie internetowe www.heise-online.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)