Niemcy wreszcie podjęły decyzję. Kupią armatohaubice przyszłości

Niemcy zdecydowały się wybrać nową armatohaubicę RCH 155, której pozyskanie nastąpi na mocy kontaktu planowanego na pierwszą połowę 2024 r. Wyjaśniamy, na czym polega jej wyjątkowość.

Samobieżna armatohaubica RCH 155 AGM
Samobieżna armatohaubica RCH 155 AGM
Źródło zdjęć: © Krauss-Maffei Wegmann
Przemysław Juraszek

24.10.2023 | aktual.: 17.01.2024 15:40

Jak podaje portal Soldat & Technik, Niemcy wybrały jedną z dwóch koncepcji na kołową armatohaubicę dla Bundeswehry. Ta w ramach programu ZukSysIndF (skrót od niem. "przyszły system artyleryjski ognia pośredniego o średnim zasięgu") zgłosiła zapotrzebowanie na 168 nowych armatohaubic, ale obecnie dostępne środki w wysokości 1,3–1,4 mld. euro wystarczą tylko na połowę tej liczby bądź nawet mniej.

Wewnętrzne źródła portalu w Federalnym Ministerstwie Obrony mówią o popisaniu kontraktu w pierwszej połowie 2024 r. z dostawą zaplanowaną w latach 2026–2031. O kontakt konkurowały dwie koncepcje, z których jedna dotyczyła armatohaubicy RCH 155 od koncernu Krauss-Maffei Wegmann (KMW), a druga była projektem Rheinmetalla, gdzie na podwoziu dziesięciokołowej ciężarówki z rodziny HX3 zastosowano najdłuższą na świecie armatę kal. 155 mm o długości 60 kalibrów (9,3 m).

Głównym kryterium wyboru Niemców był poziom dojrzałości technologicznej pozwalający na natychmiastowe zamówienie. Armatohaubica RCH 155 wypadła pod tym względem znacznie lepiej od projektu Rheinmetalla. Pierwszy system przeszedł wszystkie testy z początkiem 2023 r., a drugi, mimo sukcesów, dalej wymaga rozwoju.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Armatohaubica RCH 155 - kolejny etap ewolucji artylerii samobieżnej

Dzisiejsze armatohaubice w postaci m.in. polskiego Kraba, niemieckiego PzH 2000, słowackiej Zuzany 2 czy francuskiego Caesara projektowane są wedle zasady jak najszybszego zajęcia i opuszczenia stanowiska ogniowego, ponieważ strzały są oddawane dopiero po zatrzymaniu się.

Sprawia to, że w dobie radarów artyleryjskich i cyfrowo z nimi zintegrowanych systemów artyleryjskich nawet kilkusekundowa zwłoka w opuszczeniu stanowiska może zakończyć się katastrofą.

Co jednak, gdyby strzały można było oddawać w ruchu? W ten sposób pomyśleli niemieccy inżynierowie, którzy jako pierwsi na świecie opracowali system artyleryjski zdolny do oddawania strzałów podczas ruchu z prędkością 30 km/h. Taka funkcjonalność RCH 155 sprawia, że ta armatohaubica jest w praktyce niewrażliwa na ogień kontrbateryjny.

RCH 155 strzelający w ruchu

RCH 155 składa się podwozia transportera GTK Boxer i w pełni zautomatyzowanej wieży AGM (Artillerie-Geschütz-Modul), której automat ładuje nie tylko pociski, ale także ładunki prochowe. To pozwoliło na zmniejszenie obsługi armatohaubicy do zaledwie dwóch żołnierzy i możliwe jest powstanie wersji zdalnie sterowanej w przyszłości.

Zastosowana armata kal. 155 mm ma długość 52 kalibrów (około 8 metrów) charakteryzuje się szybkostrzelnością do 9 strz./min możliwością strzelania w trybie pięciopociskowej salwy MRSI. Zasięg rażenia jest z kolei zależny od zastosowanej amunicji, poczynając od 30 km dla najtańszych pocisków typu DM121 lub OFd MKM, po 40 km dla pocisków z gazogeneratorem, a na 60 km kończąc dla pocisków z dopalaczem rakietowym pokroju M549A1.

Ponadto RCH 155 podobnie jak PzH 2000 jest zdolny też do wykorzystania eksperymentalnej amunicji Vulcano 155 GLR zdolnej trafić cel na odległości do 70-80 km z precyzją poniżej 3 metrów.

Warto też nadmienić, że to nie Niemcy zostaną pierwszym użytkownikiem tego systemu, ponieważ aktualnie produkowanych jest 18 egzemplarzy ufundowanych dla Ukrainy. To będzie idealny poligon doświadczalny dla tej wizjonerskiej konstrukcji i tylko czas pokaże, czy nie powtórzy problemów PzH 2000.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Zobacz także
Komentarze (5)