Czy Twitter jest odpowiedzialny za działalność islamistów? Na to pytanie odpowie amerykański sąd

Czy Twitter jest odpowiedzialny za działalność islamistów? Na to pytanie odpowie amerykański sąd

Czy Twitter jest odpowiedzialny za działalność islamistów? Na to pytanie odpowie amerykański sąd
Źródło zdjęć: © Balkis Press / PAP/Abaca
15.01.2016 15:24, aktualizacja: 15.01.2016 17:12

Proces, który odbędzie się w Stanach Zjednoczonych, może mieć istotny wpływ na działanie serwisów społecznościowych. Wdowa po zmarłym w wyniku ataku terrorystycznego pracowniku branży obronnej oskarża Twittera o de facto wspieranie ISIS. Domaga się od portalu odszkodowania.

Proces, który odbędzie się w Stanach Zjednoczonych, może mieć istotny wpływ na działanie serwisów społecznościowych na całym świecie. Wdowa po zmarłym w wyniku ataku terrorystycznego pracowniku branży obronnej oskarża Twittera o _ de facto _ wspieranie ISIS. Domaga się od portalu odszkodowania.

Nie jest żadnym sekretem, że ISIS i grupy sympatyzujące z organizacją chętnie wykorzystują Twittera do komunikacji i szerzenia propagandy. Jest to rzecz jasna sprzeczne nie tylko z zasadami użytkowania Twittera, ale i z amerykańskim prawem – w szczególności z przepisami dotyczącymi przeciwdziałania terroryzmowi. Na ich mocy portal regularnie blokuje konta, co do których istnieją uzasadnione obawy, że służą terrorystom. Jak jednak twierdzi Tamara Fields, której mąż zginął w listopadowym ataku na centrum szkolenia policji w stolicy Jordanii, kroki te są niedostateczne.

Do odpowiedzialności za wspomniany atak przyznało się ISIS. Fields uważa, że wbrew zapewnieniom Twittera, organizacja aktywnie i bez szczególnych trudności korzysta z serwisu. W swoim pozwie przywołuje m.in. przypadek jednej ze wspierających ISIS organizacji, która do teraz prowadzi na Twitterze aż 335 aktywnych kont. Jeżeli, jak uważa wdowa, portal społecznościowy swoimi działaniami łamie przepisy dotyczące przeciwdziałania terroryzmowi, to może być uznany za współodpowiedzialnego za ataki. A w takim wypadku, twierdzi, powinien jej wypłacić odszkodowanie.

Przedstawiciele Twittera z kolei uważają, że groźby użycia przemocy i wspieranie terroryzmu nie ma racji bytu na jego stronach. Zapewniają, że zespoły na całym świecie nieustannie monitorują wszystkie przypadki naruszenia zasad jego użytkowania. Twierdzą również, że aktywnie współpracują z organizacjami zwalczającymi ekstremistyczne treści w sieci oraz przekazują wszystkie istotne przypadki naruszenia zasad odpowiednim agencjom rządowym na całym świecie.

Potwierdzeniem tych twierdzeń miałaby być m.in. pochwała, jaką w lipcu 2015 roku doczekał się Twitter od dyrektora FBI, Jamesa Comeya. Stwierdził on wtedy, że firma ciężko i rozważnie pracuje nad usuwaniem wszystkich kont, w jakikolwiek sposób powiązanych z ISIS. Łącznie zamknięcia doczekało się ich już ponad 10 tysięcy.

Na wyrok sądu w sprawie Tamary Fields czekać będzie cały technologiczny światek. Działające w internecie firmy obawiają się, że ewentualne wprowadzenie ostrzejszych regulacji i zwiększenie odpowiedzialności uderzy nie tylko w terrorystów, ale również – a może przede wszystkim – w zwyczajnych użytkowników. Musieliby się oni liczyć z ograniczeniami wolności słowa i silniejszym niż obecnie monitoringiem wszystkiego, co piszą.

W minionym tygodniu odbyło się w Białym Domu spotkanie w sprawie wsparcia przez firmy z Doliny Krzemowej wojny z terroryzmem. Zaproszeni byli na nie przedstawiciele m.in. YouTube'a, Facebooka, Google'a czy właśnie Twittera. Jak wynika z dokumentu, pozyskanego przez "Guardiana", jednym z tematów spotkania były sposoby na ograniczenie terrorystom możliwości wykorzystania internetu do radykalizowania i rekrutowania współpracowników.

_ Dominik Gąska _

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)