Czarne chmury nad Admirałem Kuzniecowem. Rosja wstrzymuje remont
Prace remontowe na lotniskowcu Admirał Kuzniecow zostały wstrzymane – informuje rosyjska, prokremlowska gazeta "Izwiestia". Choć ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, zakończenie propagandowej fikcji, jaką był trwający osiem lat remont jedynego rosyjskiego lotniskowca, może oznaczać jedno: duma rosyjskiej floty idzie "na żyletki".
Admirał Kuzniecow (oficjalnie: Admirał Fłota Sowietskowo Sojuza Kuzniecow) to – formalnie – największa jednostka rosyjskiej marynarki wojennej, a zarazem jej okręt flagowy. Formalna rola od lat nie odpowiada rzeczywistej – po misji na Morzu Śródziemnym rosyjski lotniskowiec trafił w 2017 roku do stoczni, gdzie miał zostać wyremontowany i odzyskać pełnię zdolności.
Nic takiego nie nastąpiło: przedłużający się remont okazał się pasmem katastrof, część załogi Kuzniecowa została wykorzystana w roli piechoty zmechanizowanej, a nieliczne samoloty pokładowe tracą resursy na patrolach bez perspektyw na zastąpienie ich nowymi, rosyjskimi maszynami o podobnej specyfice.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doświadczanie wydarzeń muzycznych w XXI w. | Historie Jutra
Rosyjskie, oficjalne źródła wielokrotnie podawały, przesuwaną w kolejnych latach, datę ukończenia remontu i przywrócenia okrętu do służby. W miarę upływu czasu szanse na to stają się jednak coraz mniejsze, a brak formalnej decyzji o wycofaniu okrętu wynika prawdopodobnie z kwestii wizerunkowych. Lotniskowiec Admirał Kuzniecow jest jednym z ostatnich symboli potęgi, do której w latach 80. - gdy go zbudowano - aspirowała flota Związku Radzieckiego.
Rosyjskie lotniskowce
Admirał Kuzniecow – jedyna ukończona jednostka projektu 1143.5 – to duży okręt, o wyporności 59 tys. ton i z pokładem o długości 306 m. Drugi, podobny lotniskowiec Wariag (udoskonalonego projektu 1143.6) został po rozpadzie ZSRR przekazany Ukrainie i – ukończony w około 60-70 proc. - sprzedany następnie Chinom.
Chińczycy dokończyli budowę okrętu, który pod nazwą Liaoning wszedł do służby w 2012 r. Zakup i dokończenie budowy Liaoninga pozwoliły Pekinowi na zdobycie wiedzy i kompetencji, dzięki którym Chiny rozpoczęły samodzielną budowę lotniskowców.
Obok klasycznych lotniskowców, w stoczniach ZSRR powstawały także krążowniki lotnicze projektu 1143 – specyficzne okręty uzbrojone w pociski przeciwokrętowe i dysponujące stosunkowo niewielkim pokładem lotniczym, z którego mogły startować śmigłowce i samoloty pionowego startu i lądowania (VTOL) Jak-38.
Jeden z takich okrętów - Admirał Gorszkow - został w latach 90. przebudowany na lotniskowiec klasy STOBAR. To jednostka, gdzie start odbywa się dzięki dziobowej rampie, a lądujący samolot hamuje zaczepiając wysuwanym hakiem o aerofiniszery - liny rozciągnięte w poprzek pokładu. Gorszkow został sprzedany Indiom, gdzie służy pod nazwą INS Vikramaditya.
Wielki okręt, małe możliwości
Mimo swoich gabarytów Admirał Kuzniecow ma ograniczone możliwości. Choć jest silnie uzbrojony – przenosi m.in. pociski przeciwokrętowe Granit – w jego liczącej około 30 samolotów grupie lotniczej nie ma maszyn wczesnego ostrzegania. Co więcej, okręt nie jest wyposażony w katapulty – start odbywa się dzięki dziobowej rampie, która wyrzuca rozpędzający się samolot w górę.
Ogranicza to masę startujących maszyn, czyli zapas uzbrojenia lub paliwa, z którym opuszczają pokład lotniskowca (paliwo może zostać dotankowane w powietrzu, jednak wymaga to dodatkowego czasu).
Teoretycznie w pełni zatankowane i uzbrojone myśliwce Su-33 mogą startować z jednego z trzech stanowisk, jednak blokuje to pozostałe operacje lotnicze, sprowadzając zdolności okrętu do czasów II wojny światowej, gdy lotniskowce nie mogły jednocześnie obsługiwać startów i lądowań (zmianę tego stanu rzeczy przyniosło dopiero zastosowanie skośnego pokładu lotniczego).
Rosyjski lotniskowiec pomaga NATO
Okręt przez całą służbę trapiły także problemy z napędem - jego znakiem charakterystycznym stały się unoszące się nad jednostką kłęby czarnego dymu. W rezultacie w ciągu 40 lat służby Admirał Kuzniecow brał udział tylko w siedmiu misjach, pozostały czas spędzając w porcie.
Jak zauważa kmdr Maksymilian Dura z Defence 24, ewentualne wycofanie okrętu to bardzo zła wiadomość dla NATO. Wynika to z faktu, że Admirał Kuzniecow – mimo swojej nikłej wartości bojowej – od lat pochłania ogromne zasoby, zmuszając Moskwę do marnowania ich na utrzymywanie wielkiej jednostki i podtrzymywanie fikcji, że Rosja wciąż dysponuje lotniskowcem.
Dość wspomnieć, że od wejścia do stoczni Kuzniecow zdołał - w wyniku nieszczęśliwego wypadku - zatopić największy rosyjski pływający dok, jego pokład lotniczy został zniszczony przez upadek portowej suwnicy, a w 2019 podczas prac spawalniczych w kadłubie wybuchł pożar, który zniszczył wnętrze okrętu.
Niedługo później, po napaści na Ukrainę, Rosjanie stracili możliwość podtrzymywania umiejętności pilotów pokładowych za pomocą specjalistycznego trenażera lotniczego NITKA, zlokalizowanego na Krymie, a grupa lotnicza Kuzniecowa służy w roli zwykłych maszyn bazowania lądowego, choć – co warto podkreślić - samoloty te nie zostały skierowane do walk w Ukrainie.
Rezygnacja z podtrzymywania iluzji posiadania okrętu lotniczego uwolniłaby te zasoby, pozwalając na skierowanie do Ukrainy pozostałości rosyjskiego lotnictwa pokładowego.
Lotniskowiec jako symbol
Nic zatem dziwnego, że w Rosji od lat pojawiają się głosy, aby z Kuzniecowa ostatecznie zrezygnować - zwłaszcza, że po pożarze z 2019 r. oszacowano, że koszt odbudowy okrętu przekracza jego wartość. Wiadomo, że mimo tych opinii okręt został doprowadzony do stanu, w którym może utrzymać się na wodzie - w 2023 roku został wyprowadzony z doku, czemu towarzyszyły zapewnienia agencji TASS o powrocie do służby w roku 2024, a najpóźniej w 2025.
Niekończącemu się remontowi Kuzniecowa towarzyszą propagandowe deklaracje o zamiarze budowy przez Rosję lotniskowca nowej generacji, jak choćby gigantyczny trimaran Koktiebiel, którego makietę zaprezentowano podczas targów Armija 2022.
Dwa lata później, na łamach "Krasnej Zwiezdy", cytowany przez agencję TASS dowódca Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej, admirał Nikołaj Jewmienow, poinformował o planie budowy okrętu bazującego na odświeżonym projekcie 1143.7, czyli niedoszłym superlotniskowcu Uljanowsk, którego budowę rozpoczęto (i nie ukończono) w ZSRR w latach 80. Nieco bardziej realistyczne głosy wskazują, że nowy okręt lotniczy można byłoby zbudować we współpracy z Chinami.
Zapowiedziom budowy nowych superlotniskowców towarzyszą jednoczesne deklaracje, że Rosja żadnego lotniskowca nie potrzebuje. Jak na łamach "Izwiestii" stwierdził były dowódca Floty Pacyfiku Siergiej Awakianc: "Lotniskowce to już przeszłość. Ogromna, droga konstrukcja, którą można zniszczyć nowoczesną bronią w kilka minut. Przyszłość należy do robotów i bezzałogowych statków powietrznych".
Deklaracje te - zarówno o budowie, jak i braku potrzeby budowy lotniskowców - trudno traktować inaczej niż jako propagandę przeznaczoną na użytek wewnętrzny. Formalne posiadanie przez Rosję lotniskowca ma wymiar propagandowy: podtrzymuje obraz mocarstwowej, oceanicznej floty, którą Rosja – z wyłączeniem okrętów podwodnych - nigdy nie dysponowała i nie dysponuje. Próbę budowy takiej floty, czego efektem jest Admirał Kuzniecow, podjął przed laty ZSRR, ale pomimo zbudowania kilku wielkich jednostek (jak atomowe krążowniki projektu 1144) przekroczyło to jego możliwości.