Stał w remoncie 28 lat. Rosyjski atomowy krążownik "Admirał Nachimow"

Rosyjska marynarka wojenna znajduje się w głębokim regresie. Choć propaganda Kremla nagłaśnia wodowania kolejnych jednostek, produkcja nie pokrywa strat i degradacji floty, wynikającej z wieku i zużycia służących w niej okrętów. Sztandarowym przykładem rosyjskich problemów jest los atomowego krążownika rakietowego "Admirał Nachimow".

Rosyjski krążownik rakietowy z napędem jądrowym "Piotr Wielikij" projektu 11442
Rosyjski krążownik rakietowy z napędem jądrowym "Piotr Wielikij" projektu 11442
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Łukasz Michalik

Krążowniki rakietowe projektu 1144 to wielkie okręty. Mają 26 tys. ton wyporności, kadłuby o długości 252 metrów, pod pokładem dwa reaktory atomowe zapewniające nieograniczony zasięg, a także 20 wyrzutni przeciwokrętowych pocisków P-700 Granit, z których każdy ma 10 metrów długości i waży 7 ton. Do tego dochodzi 12 wyrzutni przeciwlotniczych pocisków systemu S-300F Fort, wyrzutnie mniejszego zasięgu, a także silna artyleria.

Związek Radziecki zbudował w latach 70. i 80. XX wieku cztery takie jednostki – jedną projektu 1144 i trzy udoskonalone, reprezentujące projekt 11442. Budowa wielkich okrętów była częścią ambitnego planu, zakładającego przekształcenie sowieckiej marynarki wojennej we flotę oceaniczną, zdolną do rzucenia wyzwania US Navy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czas na AI. Zapowiedź buntu maszyn czy nowa rewolucja przemysłowa? - Historie Jutra napędza PLAY #5

40 lat temu specyfikacja krążowników rakietowych projektu 1144 mogła robić wrażenie, jednak współcześnie duma rosyjskiej floty to odpowiednik "ślepego boksera" – jednostki z teoretycznie silnym uzbrojeniem ofensywnym, a jednocześnie z dramatycznie przestarzałymi sensorami, bezradne wobec nowoczesnych środków walki radioelektronicznej i niezdolne do samoobrony. Czym kończy się wysłanie do walki okrętu z minionej epoki pokazuje los krążownika "Moskwa" (jednostki o połowę mniejszej, reprezentującej projekt 1164), który został zniszczony przez Ukraińców.

28 lat remontu

Ze słabości ostatnich wielkich okrętów swojej floty zdają sobie sprawę sami Rosjanie. Dlatego dwie z czterech jednostek projektu 1144 wycofali ze służby na początku XXI wieku, a okręt flagowy Floty Północnej "Piotr Wielikij" ma niebawem trafić do stoczni remontowej. Niebawem, czyli wraz z zakończeniem modernizacji bliźniaczej jednostki "Admirał Nachimow". Aktualny plan zakłada, że "Nachimow" wróci do służby w 2026 r., a "Piotr Wielikij" zostanie skreślony ze stanu floty w roku 2030.

"Admirał Nachimow" podczas prac modernizacyjnych
"Admirał Nachimow" podczas prac modernizacyjnych© Mil.in.ua

Problem w tym, że rosyjski krążownik jest remontowany od 1997 r. Warto przy tym zauważyć, że – podobnie jak w przypadku 18-letniej budowy polskiej korwety ORP "Ślązak" – ekstremalnie długi czas remontu czy budowy nie oznacza, że przez kolejne lata nieustannie prowadzono prace. Były one rozpoczynane, przerywane, a następnie wielokrotnie wznawiane – w zależności od aktualnych decyzji politycznych.

Mimo tego historia służby rosyjskiego krążownika wygląda nietypowo. Wodowany w 1986 r. i wcielony do składu floty w 1988 e. okręt trafił do stoczni remontowej w 1997 r. i od tamtego czasu jej nie opuścił. Tylko w ciągu ostatniej dekady Kreml ogłaszał, że wielki okręt powróci do służby w roku 2018, 2021, 2022, 2023, 2024, a obecnie przekonuje, że nastąpi to w roku 2026. Ukraińcy szacują - choć trudno zweryfikować poprawność tych szacunków - że dotychczasowy koszt modernizacji mógł już wynieść nawet 5 mld dolarów.

Krążownik "Admirał Nachimow"
Krążownik "Admirał Nachimow"© TASS | Воркунков Максим

Reaktor wznawia pracę

Cień szansy na faktyczne zakończenie wyjątkowo długiego remontu daje informacja, że uruchomiono jeden z dwóch reaktorów jądrowych KN-3 o mocy 150 MW każdy, zapewniających napęd "Admirała Nachimowa". Według źródeł ukraińskich doszło do tego jeszcze 20 grudnia 2024 r., jednak rosyjskie media poinformowały o tym ze znacznym opóźnieniem.

Przebudowa "Admirała Nachimowa", choć nie zmieni go w nowoczesny okręt wojenny, ma pozwolić na poważny wzrost jego możliwości. Wiąże się to z instalacją 80-kontenerowej, pionowej wyrzutni systemu UKSK 3C14. To rosyjski odpowiednik zachodnich wyrzutni Mk 41 VLS, dzięki któremu okręty wojenne mogą przenosić zróżnicowane – zależne od wykonywanych zadań – uzbrojenie, umieszczone w ukrytych pod pokładem, pionowych wyrzutniach.

Dzięki temu rozwiązaniu stary okręt zyska możliwość wystrzeliwania współczesnych, rosyjskich pocisków, służących do atakowania okrętów i celów lądowych, jak Cyrkon, Oniks czy Kalibr. 80 kontenerów startowych to – jak na rosyjską flotę – bardzo dużo. Warto przy tym zauważyć, że amerykańskie krążowniki typu Ticonderoga przy trzykrotnie mniejszej wyporności są uzbrojone w 122 wyrzutnie systemu Mk 41 VLS.

Pokrywy wyrzutni UKSK 3C14 (na pokładzie fregaty projektu 22350) i moment wystrzelenia pocisku Cyrkon
Pokrywy wyrzutni UKSK 3C14 (na pokładzie fregaty projektu 22350) i moment wystrzelenia pocisku Cyrkon© Mil.ru

Cień dawniej potęgi

Ewentualne przywrócenie do służby "Admirała Nachimowa" zostanie z pewnością przedstawione przez rosyjską propagandę jako wielki sukces i ogromne wzmocnienie marynarki wojennej. Już kilka lat temu agencja TASS, zapowiadając powrót "Nachimowa" do służby, określała go mianem najpotężniejszego okrętu wojennego świata.

To oczywista nieprawda, a fakty są zupełnie inne. Rosyjska marynarka wojenna, jeszcze w latach 80. aspirująca do miana floty oceanicznej, ulega stopniowej erozji i traci swoje możliwości.

Największy rosyjski okręt wojenny – lotniskowiec Admirał Kuzniecow – jest z problemami remontowany na tyle długo, że rosyjskie lotnictwo pokładowe w praktyce przestało istnieć, podobnie jak wyszkolona załoga okrętu, której cześć wysłano w roli piechoty na wojnę w Ukrainie.

Lotniskowiec "Admirał Kuzniecow"
Lotniskowiec "Admirał Kuzniecow"© Mil.in.ua

Dwa atomowe krążowniki rakietowe to "Admirał Nachimow" pozostający w niekończącym się remoncie i "Piotr Wielikij", który remontu wciąż nie może się doczekać. Dwa mniejsze krążowniki o konwencjonalnym napędzie, "Wariag" i "Marszał Ustinow", to rówieśnicy "Moskwy" o podobnych jak ona możliwościach.

Potencjał rosyjskiej marynarki wojennej

Rosja wciąż może organizować propagandowe rejsy na Kubę czy wspólne patrole z Chinami w pobliżu Japonii czy Alaski, ale jej marynarka wojenna pod względem potencjału jest cieniem morskiej potęgi, jaką przed laty próbował budować Związek Radziecki.

Rosyjskie stocznie wciąż budują fregaty, korwety i okręty podwodne czy nowe okręty desantowe, jednak liczba nowych jednostek jest niewystarczająca, by zapewnić zastępstwo dla starszych, wycofywanych okrętów i generacyjne odmłodzenie floty.

Za całkowicie niewiarygodne można uznać propagandowe przekazy o planach budowy wielkich okrętów wojennych nowej generacji, jak choćby atomowego lotniskowca, bazującego na opracowanym jeszcze w latach 80. XX wieku projekcie1143.7. Szczytem rosyjskich możliwości wydaje się obecnie doprowadzenie – z opóźnieniem – do końca budowy dużych śmigłowcowców desantowych projektu 23900 Priboj.

Nie znaczy to jednak, że zagrożenie ze strony rosyjskich okrętów wojennych należy lekceważyć. To istotne zwłaszcza na Bałtyku, gdzie – choć możliwości rosyjskich jednostek nawodnych są ograniczone – poważnym zagrożeniem wciąż pozostają okręty podwodne.

Choć opracowany w Rosji projekt 677 (typ Łada) okazał się nieudany, w produkcji wciąż pozostają stare, sprawdzone jednostki projektu 636 (obecnie 636.3). Część z nich jest uzbrojona nie tylko w torpedy, ale także może wystrzeliwać spod wody pociski manewrujące Kalibr, stwarzając zagrożenie dla żeglugi i celów na lądzie.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie