Nowy rosyjski lotniskowiec. Moskwa marzy o budowie następcy Admirała Kuzniecowa
Podczas gdy do grona użytkowników lotniskowców dołączają kolejne kraje, rosyjska jednostka Admirał Kuzniecow wciąż trwa w stoczni. Moskwa ogłosiła chęć budowy następcy, który swoją koncepcją nawiązywałby do okrętów amerykańskich. Nowy lotniskowiec nie ma jednak powstać od postaw, ale w oparciu o projekt z czasów ZSRR.
Grono użytkowników lotniskowców powiększa się. W Azji okręty lotnicze budują Chiny i Indie, a Japonia przebudowuje duże śmigłowcowce na lekkie lotniskowce.
Po drugiej stronie globu Wielka Brytania rozważa przebudowę swoich lotniskowców STOVL (short-takeoff/vertical-landing - skrócony start, pionowe lądowanie) typu Queen Elizabeth na jednostki wyposażone w katapulty i aerofiniszery. Podobne rozwiązania występują we francuskiej jednostce z napędem jądrowym Charles de Gaulle czy 11. amerykańskich okrętach tego typu.
Tymczasem marynarka wojenna Rosji jest cieniem floty dawnego ZSRR, która jeszcze w latach 80. aspirowała do miana oceanicznej potęgi.
Zobacz także: Czy to sprzęt NATO, czy rosyjski?
Choć formalnie rosyjska flota eksploatuje jeden lotniskowiec, Admirał Kuzniecow od lat stoi w stoczni remontowej trawiony kolejnymi pożarami. Ewentualne ukończenie remontu niewiele zmieni, gdyż jest to jednostka przestarzała o ograniczonych możliwościach.
Problemy rosyjskiej marynarki wojennej
Śledząc medialne doniesienia o przyjmowaniu do służby kolejnych okrętów można odnieść wrażenie, że rosyjska marynarka wojenna przeżywa rozkwit, nieustannie zasilana kolejnymi, nowymi jednostkami.
Nic bardziej mylnego – wbrew propagandowym przekazom stopniowo traci ona swój potencjał, a nowych okrętów jest zbyt mało, aby zastąpić wycofywane, przestarzałe jednostki pamiętające czasy ZSRR. Nowe okręty pozwalają jedynie na podtrzymanie zdolności.
Na tym tle jako ciekawy, a zarazem oderwany od rzeczywistości wydaje się plan Kremla, by rozpocząć budowę nowego lotniskowca. Na łamach "Krasnej Zwiezdy" poinformował o tym, cytowany przez agencję TASS, dowódca Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej, admirał Nikołaj Jewmienow.
Nowy rosyjski lotniskowiec miałby powstać jako duża jednostka typu CATOBAR z napędem jądrowym. Ma to być wyraźna odpowiedź Moskwy na zachodnie rozwiązania, stąd jednostka nawiązuje swoją koncepcją do okrętów amerykańskich. Rosjanie nie chcą zaczynać prac od początku – mają one nabrać tempa dzięki wykorzystaniu projektu opracowanego jeszcze w latach 80. na potrzeby marynarki wojennej Związku Radzieckiego.
Lotniskowiec projektu 1143.7
Chodzi o lotniskowiec projektu 1143.7, czyli Uljanowsk. W 1988 r. rozpoczęto budowę okrętu. W 1991 r. przerwał ją rozpad Związku Radzieckiego, a rok później ukończona w 40 proc. jednostka została pocięta na złom.
Lotniskowiec Uljanowsk mógł mieć według różnych wariantów 75-85 tys. ton wyporności i kadłub o długości 321 metrów. Jego grupę lotniczą miało tworzyć 68 samolotów i śmigłowców, w tym 44 Su-33 lub MiG-29K, 16 śmigłowców służących do zwalczania okrętów podwodnych oraz samoloty wczesnego ostrzegania (AWACS) Jak-44.
Istotnym atutem tej jednostki miały być parowe katapulty, pozwalające na start w pełni obciążonych samolotów, w tym także prototypowych (nie weszły do służby) samolotów wczesnego ostrzegania Jak-44. Obsługę dużych maszyn miały zapewnić trzy windy o nośności 50 ton każda.
Rosyjskie projekty lotniskowców
Warto zauważyć, że powrót do starego projektu nie jest jedynym rosyjskim pomysłem. Przed lata przy różnych okazjach prezentowano koncepcje innych lotniskowców. Prawdopodobnie najbardziej fantastycznym był pokazany podczas targów Armija-2022 koncept wielkiego trimaranu Koktiebiel.
Eksperci zwracali wówczas uwagę na zupełnie absurdalne detale, które wskazywały, że makieta została zbudowana tak, aby ładnie i efektownie wyglądać, a nie by oddać kształt ewentualnego, przyszłego okrętu.
Znacznie mniej oderwany od realiów wydaje się za to lotniskowiec Waran. Jednostka, której plany zaprezentowano w 2021 r., ma wypierać ok. 45 tys. ton i mimo jednej tylko nadbudówki wyglądem przypomina nieco brytyjskie, większe lotniskowce typu Queen Elizabeth.
Projekt powstał z myślą o działaniach w rejonie Arktyki, gdzie Waran miałby wspierać rosyjskie dążenia do kontroli złóż zasobów naturalnych i północnych szlaków żeglugowych.
Duże ambicje, skromne możliwości
Na ile realne są rosyjskie plany budowy nowego, potężnego okrętu? Gdy oddzielimy propagandowy przekaz Kremla od faktów, łatwo znaleźć punkt odniesienia. Są nim największe budowane obecnie rosyjskie jednostki wojenne, czyli okręty desantowe projektu 23900. Rosja rozpoczęła ich budowę, gdy jasne stało się, że na skutek międzynarodowych nacisków nie otrzyma jednostek typu Mistral zamówionych we Francji.
Okręty o wyporności około 25 tys. ton (w kolejnych komunikatach ich wyporność rośnie do 30, a nawet 35 tys. ton) i długości kadłuba 220 m miały początkowo wejść do służby w 2027 r. Już teraz wiadomo, że termin nie zostanie dotrzymany. Ukończenie budowy przesunięto na 2028 r., ale prawdopodobieństwo, że nowy harmonogram pozostanie aktualny, wydaje się obecnie nikłe.
Tymczasem lotniskowiec jest okrętem bez porównania bardziej skomplikowanym, kosztownym i trudniejszym do prawidłowego zaprojektowania od śmigłowcowca. Zwłaszcza że Rosjanie deklarują chęć wyposażenia go w napęd jądrowy i katapulty elektromagnetyczne, których dopracowanie zajęło Amerykanom - mającym w tej kwestii ogromne doświadczenie - długie lata.
Dlatego wyznacznikiem rosyjskich zdolności wydają się nie deklaracje Kremla, ale los atomowego krążownika Admirał Nachimow, który Rosjanie usiłują wyremontować i przywrócić do służby od 1999 r. Na razie - mimo deklaracji, że okręt został już zmodernizowany - bez rezultatu.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski