Cmentarz inżynierów. Kadry rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego to siwowłosi weterani
Wojna w Ukrainie obnażyła wiele słabości rosyjskiej armii. Problemy z dowodzeniem, logistyką czy wyszkoleniem są oczywiste i szeroko komentowane. W ich cieniu rysuje się jednak problem znacznie dla najeźdźców poważniejszy – zanik kadry inżynierów, która przez dziesięciolecia utrzymywała radziecki przemysł zbrojeniowy w światowej czołówce.
22.02.2023 | aktual.: 24.02.2023 08:54
– Wymieramy. Spójrz tylko na niego – inżynier jednego z rosyjskich koncernów lotniczych wskazał na swojego kolegę – a teraz spójrz na mnie. Wszyscy mamy białe włosy. Wkrótce odejdziemy i nie ma nikogo, kto by nas zastąpił.
Cytowana przez Fundację Pułaskiego gorzka refleksja anonimowego pracownika rosyjskiego sektora zbrojeniowego jest czymś więcej niż tylko anegdotyczną obserwacją. Średni wiek rosyjskiego projektanta lub inżyniera zajmującego się uzbrojeniem jest obecnie najwyższy wśród wszystkich krajów mających rozwinięty przemysł obronny.
W dodatku z roku na rok rośnie, na co składa się kilka czynników – od katastrofy demograficznej Rosji, poprzez stopniowy upadek wyższego szkolnictwa technicznego, po tzw. drenaż mózgów, w wyniku którego specjaliści opuszczają Rosję, szukając lepszego życia i perspektyw zawodowych w innych krajach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy rozpadał się Związek Radziecki, dzięki fali emigrujących z postsowieckiego obozu inżynierów Izrael skokowo zwiększył swoje możliwości w zakresie broni rakietowej. Współcześnie taki proces byłby dużo mniej spektakularny. Rosja, choć nadal lubi chwalić się potęgą swojego przemysłu zbrojeniowego, doprowadziła go do stanu, w którym jest tylko cieniem naukowej potęgi z czasów zimnej wojny.
Cmentarz inżynierów
"Zmarł Paweł Simonow, projektant legendarnego Su-27". "Zmarł Siergiej Niepobiedimyj, konstruktor rakiet Iskander i pocisków przeciwpancernych". "Iwan Mikojan, współtwórca samolotu MiG-29 nie żyje". "W wieku 93 lat zmarł Gienrich Nowożyłow, główny projektant samolotów Iljuszyn Ił-76 i Ił-96". "Zmarł Wiktor Błagow, konstruktor radzieckich statków kosmicznych Wostok". "Zmarł główny konstruktor Su-34, Rollan Martirosow". "Nie żyje Paweł Kamniew, rosyjski inżynier, który opracował system Kalibr" – to wiadomość najnowsza, z 10 stycznia 2023 r.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat zmarło wielu twórców legendarnych rosyjskich broni. Choć dzisiaj są one używane do zbrodniczej napaści na Ukrainę, przez lata odwilży między Wschodem a Zachodem budziły zainteresowanie, a nawet fascynację, inżynierów z całego świata. Dzisiaj na horyzoncie nie widać następców, co tylko pogłębia zapaść rosyjskiej armii, o której regularnie pisze się, analizując przyszłe scenariusze rozwoju sytuacji wojennej.
Owszem, na zachodzie twórcy legendarnych broni także umierają. Zostawiają jednak za sobą potężny, dofinansowany sektor zbrojeniowy, z gigantycznymi środkami na rozwój i badania, a przede wszystkim z wykształconą kadrą, której zdążyli przekazać swoją wiedzę.
Armia ZSRR: techniczna awangarda
Przez dziesięciolecia zimnej wojny Związek Radziecki był nie tylko mocarstwem militarnym, ale także – w zakresie wyznaczanym przez potrzeby wojska – potęgą technologiczną.
Choć przeciętny obywatel Związku Radzieckiego nie mógł nawet marzyć o dobrach konsumenckich dostępnych na Zachodzie, żołnierze Armii Czerwonej przez dziesięciolecia otrzymywali od krajowego przemysłu nowoczesny i poprawnie zaprojektowany sprzęt.
ZSRR wyznaczało trendy w rozwoju broni pancernej. Czołg T-64 był w swojej epoce najbardziej awangardową konstrukcją świata, łączącą odporność kompozytowego pancerza i nowoczesny napęd z automatem ładowania (zgodnie z sowiecką doktryną w warunkach wojny atomowej był on ważnym atutem) i potężną siłą ognia 100-, 115-, a później także 125-milimetrowej armaty.
Anachroniczny dzisiaj BMP-1 był pierwszym nowoczesnym bojowym wozem piechoty: dynamicznym, mobilnym i silnie uzbrojonym, z wyrzutnią przeciwpancernych pocisków kierowanych zdolnych wówczas do zniszczenia każdego czołgu przeciwnika.
Samoloty takie jak MiG-25 budziły na Zachodzie może nie przerażenie, ale obawy poważne na tyle, że – aby zbudować dla nich przeciwwagę – poważnie zmodyfikowano, mnożąc przy okazji koszty, projekt maszyny, znanej dzisiaj pod nazwą F-15.
Rosjanie budowali także zaawansowane technicznie okręty podwodne z kadłubami wykonanymi z tytanu, co zapewniało im wyjątkowe możliwości. Kolejnym – choć nie najmniej ważnym – przykładem technologicznego zaawansowania rosyjskiego przemysłu są pociski międzykontynentalne, umieszczane nie tylko w silosach czy na pokładach okrętów podwodnych, ale także na mobilnych wyrzutniach kolejowych czy kołowych.
Przykłady te można mnożyć bardzo długo. Nawet jeśli Sowieci w danej chwili nie mieli sprzętu górującego technicznie nad wyposażeniem przeciwnika, to - nie będzie w tym żadnej przesady - przez większość zimnej wojny byli w stanie dostarczać swoim wojskom broń o porównywalnych możliwościach.
Sowieckie prace nad internetem
Odrębnym – a w Polsce niemal zupełnie nieznanym wątkiem – są sowieckie, prekursorskie działania nad stworzeniem własnego "internetu". Prace zespołu pułkownika Anatolija Kitowa miały na celu stworzenie hierarchicznej, wspólnej dla armii i cywilów sieci, która wykorzystywałaby już istniejącą infrastrukturę i współdzieliła pomiędzy potrzeby cywilne i wojskowe moc obliczeniową komputerów, budowanych m.in. na potrzeby obrony przeciwlotniczej.
Rosyjskie władze nie były do tego przekonane, jednak projekt spotkał się z ogromnym zainteresowaniem Amerykanów, którzy pod jego wpływem nadali za prezydentury Kennedy’ego bardzo wysoki priorytet rozwojowi sieci ARPA (przodek Internetu) i "usieciowieniu" gospodarki.
Z naukowego potencjału, pozwalającego ZSRR na rozwijanie awangardowych broni czy systemów łączności w Rosji niewiele jednak zostało. Skutki tego stanu rzeczy widać w wyposażeniu armii.
Najważniejszy sprzęt rosyjskiego wojska to konstrukcje zaprojektowane w czasach ZSRR lub wprost się od nich wywodzące. Owszem, są one modernizowane, ale ich potencjał modernizacyjny – choćby był największy – po 30-40 latach jest na wyczerpaniu.
Stara broń, starzy konstruktorzy
Czołgi T-90, samoloty Su-30 czy Su-34, śmigłowce Ka-52, Mi-28, bojowe wozy piechoty BMP-3, pociski przeciwpancerne Kornet – to wszystko konstrukcje bazujące na projektach z lat 70. i 80.
Nawet okręty podwodne Boriej, z dumą przedstawiane jako "zaprojektowane w Rosji", to konstrukcje, które zaczęto projektować w latach 80., a nowe bombowce strategiczne Tu-160 powstają z wykorzystaniem kadłubów zbudowanych w latach 90.
Również i na Zachodzie nie brakuje w użyciu sprzętu projektowanego w epoce zimnej wojny. Kluczowa jest jednak różnica, że najważniejsze systemy uzbrojenia – jak choćby samoloty, śmigłowce czy okręty – albo już mają swoich następców (F-35, typ Gerald F. Ford), albo ci są właśnie wyłaniani (NGSW, V-280 Valor, B-21 Raider).
W przypadku Rosji nowe są głównie sprzęty mało wymagające technologicznie – jak choćby opancerzone samochody GAZ Tigr. Potencjalny samolot 5. generacji – Su-57 – powstaje w homeopatycznych ilościach, a jego możliwości są przez ekspertów mocno kwestionowane. Nawet "nowe" systemy artyleryjskie Tornado-G, Tornado-U i Tornado-S to uwspółcześniony wariant dobrze znanych systemów Grad, Uragan czy Smiercz.
Owszem, na tym oceanie staroci zdarzają się wysepki udanie wprowadzanej nowoczesności, jak porównywany z polskim Piorunem MANPADS Wierba czy system przeciwlotniczy Pancyr, jednak błyszczą one na swoim tle właśnie dlatego, że są nieliczne.
Zawodny kałasznikow
Ciekawym przykładem upadku rosyjskiej zbrojeniówki są losy karabinka AK-12. Kilka lat temu z wielką pompą ogłaszano rozpoczęcie produkcji kałasznikowa nowej generacji, który miał zastąpić pozostające w służbie karabinki AK-74M.
Na filmach reklamowych AK-12 wygląda bardzo efektownie, jednak w warunkach bojowych okazał się rozczarowaniem (problemy z AK-12 opisuje szerzej Przemysław Juraszek).
O ile polski karabinek GROT również miał na wczesnym etapie produkcji kilka mankamentów, to były to głównie wady materiałowe i technologiczne – łatwe do usunięcia. Tymczasem rosyjska broń została po prostu źle zaprojektowana, przez co na polu walki psuje się, odmawia posłuszeństwa i zużywa w ekspresowym tempie.
Jak to możliwe, że kałasznikow jest tak zawodny? Poprzednie, legendarnie odporne na trudy użytkowania modele projektował sam Michaił Kałasznikow, który jednak zmarł w 2013 r. i nie odpowiadał za projekt broni powstającej w ostatnich latach jego życia.
T-14 Armata – "nowy" czołg z lat 80.
Prawdopodobnie najbardziej dobitnym przykładem erozji wiedzy w rosyjskim sektorze zbrojeniowym jest czołg T-14 Armata. Przedstawiany przez kremlowską propagandę jako cud inżynierii sprzęt to w gruncie rzeczy uproszczony projekt z lat 80.
To właśnie wówczas radzieckie biura projektowe (w tym jedno kierowane przez Jurija Morozowa – syna legendarnego konstruktora czołgów Aleksandra Morozowa) stworzyły serię projektów awangardowych wówczas czołgów, mających niebawem zastąpić pojazdy wywodzące się od T-72.
Pojazdy takie jak Obiekt 477 (i jego różne warianty) czy Obiekt 195 miały dać wojskom pancernym Sowietów nową jakość i przewagę nad konstrukcjami zachodnimi.
Ponad 30 lat później ich lżejsza, mniej zaawansowana wersja została przedstawiona światu jako "nowy" czołg T-14 Armata. Jego losy – problem z dopracowaniem konstrukcji czy rozpoczęciem produkcji seryjnej – dobitnie pokazują, jak wielkim i być może przerastającym możliwości rosyjskiego przemysłu wyzwaniem okazało się wdrożenie zupełnie nowego modelu sprzętu.
Sam nowy czołg to przecież dopiero początek - trzeba opracować dla niego całe zaplecze szkoleniowe, logistyczne i remontowe, środki przeprawowe czy wozy zabezpieczenia technicznego.
Obserwując działania Kremla w ostatnich latach, stan zapaści można uznać za pogłębiający się. Drenaż mózgów, realne od niedawna widmo poboru czy nieubłagane starzenie się kadry sprawiają, że "lepiej już było". Najlepsi rosyjscy inżynierowie zajmują miejsca nie w biurach projektowych, ale na cmentarzach.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski