Najnowszy rosyjski karabinek AK‑12. Wojna pokazała, że to niedopracowany złom

Dostarczane od 2018 roku do rosyjskiej armii karabinki AK-12 miały z czasem wyprzeć karabinki AK-74M wciąż stanowiące większość. Z tego względu te trafiły pierwsze do elitarnych jednostek, a podczas trwającej wojny w Ukrainie wyszło na jaw sporo problemów podważających sens istnienia AK-12. Opisujemy, dlaczego AK-12 to porażka modernizacyjna.

Ukraiński żołnierz ze zdobycznym karabinkiem AK-12.
Ukraiński żołnierz ze zdobycznym karabinkiem AK-12.
Źródło zdjęć: © Twitter | Special Operators
Przemysław Juraszek

AK-12 jest owocem woli dostosowania karabinka AK do nowoczesnych standardów wedle wymagań rosyjskiego ministerstwa obrony. Prace rozpoczęły się w 2010 roku, a pierwsze testy rok później. Jest to szybkie tempo, ale weźmy pod uwagę, że AK-12 nie jest rewolucja, ale tylko ewolucją AK-74M toteż całe wnętrze broni pozostało bez zmian.

Wciąż mamy tutaj do czynienia z tłoczoną komorą zamkową, systemem gazowym o długim skoku tłoka bezpośrednio połączonym z suwadłem, a zamek ryglujący się przez obrót zawiera dwa rygle tak wszystkie karabinki AK wcześniej. W związku z tym celność to dalej ~3 MOA (MOA oznacza minutę kątową, której często używa się do oceny celności broni strzeleckiej), a szybkostrzelność teoretyczna to 600 strz./min.

Jedyną istotną zmianą jest fakt stałego połączenia rury gazowej z blokiem gazowym, co okazało się bardzo chybionym pomysłem. Spowodowało to znaczące utrudnienie w czyszczeniu broni, a blok gazowy oraz rura gazowa to najbardziej brudzące się miejsca w karabinkach systemu AK. Bez dokładnego czyszczenia te kluczowe elementy mogą szybko zardzewieć, biorąc pod uwagę, że Rosja miała i raczej wciąż ma ogromne zapasy amunicji kal. 5,45x39 mm z korozyjną spłonką z czasów ZSRR.

Korozyjne spłonki były tańsze w produkcji oraz były niezawodne w szerokim spektrum klimatycznym, ale w wyniku ich spalania powstaje chlorek potasu. Nowsza amunicja nie z nich już nie korzysta, ale Rosjanie w żaden sposób nie oznaczali nowych nabojów, toteż najpewniej te są wymieszane ze starymi.

Z tego powodu utrudnienie czyszczenia kluczowego elementu może wpłynąć na przedwczesne zużycie się karabinków oraz na ich niezawodność. Co prawda Rosjanie z czasem zaczęli te elementy chromować, ale nawet pokryta chromem stal rdzewieje tyle, że wolniej.

Z kolei jeśli idzie o ergonomię to mamy np. wciąż składaną na bok kolbę tym razem z regulacją długości, ale nowy mechanizm blokowania jej w pozycji złożonej jest gorszy niż wcześniejszy prosty zatrzask. Wcześniejszy system nie zostawiał wolnej przestrzeni, gdzie np. mógłby się zaplątać pas oporządzenia czy pas bezpieczeństwa wozu opancerzonego. Warto także nadmienić, że obustronne mocowanie pasa nośnego karabinka także przeszkadza w pozycji złożonej w komfortowym trzymaniu chwytu pistoletowego.

AK-12 także w porównaniu do poprzednika wykorzystuje bezsensowny tryb serii dwustrzałowej, który poza skomplikowaniem mechanizmu spustowego pogorszył jego działanie (wiele osób narzeka na jego charakterystykę). Ponadto dodanie nowego trybu wpłynęło na konieczność dodania kolejnego miejsca dla selektora, który teraz przeszkadza w odpowiednim położeniu palca wskazującego tuż nad językiem spustowym.

W terenie wyszła na jaw jeszcze jedna wada polegająca na tym, że stosunkowo prosto można przestawić selektor poza końcową blokadę, co w stresie trudne nie jest. Skutki są opłakane dla użytkownika, a poniższe zdjęcie przedstawia taki przypadek.

Kolejnym elementem modernizacji było dodanie szyn montażowych na polimerowych okładzinach lufy oraz na grzbiecie pokrywy komory zamkowej, na której tył przeniesiono też szczerbinkę. Okazało się jednak, że boczne szyny na okładzinach lufy są ruchome, przez co nie ma sensu tam montować czegokolwiek innego niż latarki, a nowa pokrywa zamkowa mimo podobno poprawionego mocowania nie "trzyma zera".

Efektem jest to, ze karabinek należy zerować po każdorazowym rozłożeniu, ponieważ w innym przypadku np. po czyszczeniu punkt celowania może być np. 1 m nad celem na 400 m. Jest to bardzo poważna wada i bynajmniej nie jest to problem systemu AK, ponieważ fińskie karabinki Valmet M62 (Rk62) lub izraelskie Galil nie cierpią na tę przypadłość.

W zasadzie jedynymi bezproblemowymi efektami tej modernizacji są wyłącznie ergonomiczny chwyt pistoletowy, trochę inne urządzenie wylotowe oraz nowe polimerowe magazynki z oknem pozwalającym zobaczyć ile nabojów zostało.

Co ciekawe nowy karabinek AK-12 jest o 300 g cięższy od starszego AK-74M, który po zmodyfikowaniu akcesoriami od Zenitco jest dużo lepszą bronią. Takie konfiguracje są częstym widokiem wśród żołnierzy rosyjskiego specnazu często korzystających z zagranicznych dodatków. Ze względu na fakt, że karabinki AK-12 nie są bardzo powszechne oraz zazwyczaj były dostarczane do bardziej elitarnych jednostek, toteż Ukraińcy cenią je w charakterze trofeum wojennego.

Karabinki AK-12 są dobitnym przykładem jak nie należy przeprowadzać modernizacji oraz są sporym zaskoczeniem, ponieważ dotychczasowe rosyjskie wynalazki były udane. Wystarczy tutaj wspomnieć choćby o karabinach wyborowych SWD czy karabinach maszynowych PKM.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariainwazja Rosji na Ukrainękałasznikow
Wybrane dla Ciebie