Czy uda się uratować Ziemię? Globalna temperatura wzrośnie nawet o 7°C
Nawet jeśli ograniczymy emisję gazów cieplarnianych to możliwe, że i tak nie zatrzymamy ocieplenia klimatu, a atmosfera ociepli się o więcej niż 3°C. Najnowsze modele klimatyczne wskazują, że umiarkowana emisja, także może doprowadzić do wzrostu globalnej temperatury i to nawet o 7°C.
Naukowcy stworzyli model klimatyczny, który bada potencjalne scenariusze na najbliższe 1000 lat. Wyniki badań wskazują, że nawet przy umiarkowanych emisjach gazów cieplarnianych istnieje 10-procentowe ryzyko, że temperatura na Ziemi wzrośnie o 7°C w ciągu najbliższych 200 lat.
Trzy stopnie to już bardzo dużo. Siedem stopni nie jest dwa razy gorsze niż trzy, ani nawet trzy razy gorsze. To prawdopodobnie dziesięć razy gorsze, ponieważ wiele rzeczy nie jest liniowych.
Czy uda się zahamować zmiany klimatyczne?
Nawet jeśli ograniczylibyśmy emisję do zera to obecne modele mówią, że istnieje około 10-procentowe ryzyko, że atmosfera i tak ociepli się o więcej niż 3 stopnie Celsjusza. Wzrost globalnej temperatury polega na stopniowym podwyższaniu średnie temperatury na planecie co napędza zmiany w ekosystemach. Zjawisko niesie za sobą szereg konsekwencji, które odczują wszyscy mieszkańcy Ziemi. Wyższa temperatura prowadzi m.in. do intensywnych i ekstremalnych zjawisk pogodowych takich jak susze, powodzie, huragany i fale upałów.
Już teraz ludzie w różnych zakątkach świata ludzie odczuwają konsekwencje katastrofy klimatycznej. Tylko w zeszłym roku doszło do potężnych burz i tornad w USA, olbrzymiej powodzi na terenie Walencji i do tragicznego w skutkach tajfunu Yagi. Sytuacja jest trudna na całym świecie, w tym w naszym kraju, którego nie omijają konsekwencje rosnącej temperatury. Wystarczy przypomnieć sobie wrześniowe powodzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wzrost globalnej temperatury o 3°C miałby znaczący wpływ na klimat w różnych częściach świata. W Warszawie moglibyśmy spodziewać się cieplejszych lat, z częstszymi falami upałów, a zimy stałyby się łagodniejsze, z mniejszą liczbą dni mroźnych. Rzym zmagałby się z gorącymi latami, gdzie temperatury przekraczałyby 40°C, oraz intensywnymi susze i pożary. Natomiast Nowy Jork doświadczałby ekstremalnych upałów latem, a także wzrostu intensywności huraganów i podniesienia poziomu mórz, co mogłoby wpłynąć na obszary nadbrzeżne.
Wzrost o 7 stopni Celsjusza wiąże się ze zmianą świata jaki znamy
W Polsce obecnie panuje klimat umiarkowany, jednak gdyby globalna temperatura wzrosła o 7 °C, fale upałów mogłyby przynieść temperatury powyżej 45°C. Kraje śródziemnomorskie, już teraz narażone są na gorące i suche lata, wtedy zmagałyby się z ekstremalnymi upałami i temperaturami osiągającymi powyżej 50°C, co stanowiłoby poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi i destabilizowało rolnictwo. W Nowym Jorku, wzrost temperatury o 7°C spowodowałby regularne upały, z falami ciepła dochodzącymi do 45°C, a wzrost poziomu mórz doprowadziłby do masowych powodzi. Ludzkość musiałaby mierzyć się z poważnymi problemami społecznymi, zdrowotnymi i środowiskowymi.
Czy mamy się żegnać z Wenecją czy Nowym Jorkiem?
Wyższa globalna temperatura przyspiesza topnienie lodowców, a to wpłynie na poziom mórz i oceanów. Jeśli temperatura wzrośnie zgodnie z przewidywaniami o 3 stopnie Celsjusza, to szacuje się, że poziom mórz mógłby wzrosnąć o około 0,6 do 1,3 metra. Jednak jeśli wzrost temperatur osiągnie poziom 7 stopni to dojdzie do znaczących i katastrofalnych zmian geograficznych, zmiany linii brzegowych, zatopieniu całych miast i wysp. Poziom mórz może wtedy wzrosnąć nawet o 5 do 10 metrów lub więcej.
Zmiany w wzorcach pogodowych, cieplejsze wody oceaniczne oraz zmniejszone albedo, czyli zdolność lodu do odbijania promieni słonecznych, wpływają na klimat na całym świecie oraz na funkcjonowanie ekosystemów. Wzrost temperatury nie tylko oddziałuje na naszą planetę, ale również stawia przed ludzkością istotne wyzwania związane z koniecznością przystosowania się do nowych warunków.
Klimatyczne sprzężenie zwrotne
Niepewność co do wrażliwości klimatu wynika z emisji aerozoli, które przeciwdziałają efektowi cieplarnianemu. Model Ganopolskiego uwzględnia także długoterminowe efekty sprzężenia zwrotnego, takie jak uwalnianie CO2 i metanu z wiecznej zmarzliny i terenów podmokłych. Jak podaje portal New Scientist, wcześniejsze modele nie brały pod uwagę obu tych czynników, co może znacząco wpłynąć na prognozy.
Choć XXIII wiek wydaje się nam odległy, dla przyszłych pokoleń będzie codziennością, która będzie wiązała się z funkcjonowaniem w dobie katastrofy klimatycznej. Zdaniem naukowców ograniczenie emisji może pomóc uniknąć wzrostu temperatury o 3°C, ale jest już za późno, by utrzymać ją poniżej 2°C.
Justyna Waliszewska, dziennikarka Wirtualnej Polski