Pancerne cmentarzysko. Tyle zostało z marzeń Putina o Charkowie
Rosyjska próba ataku na Charków zamieniła się w desperacją obronę zdobytych paru kilometrów terenu usianego wrakami sprzętu pancernego i nie tylko. Przedstawiamy cmentarzysko wraków na północ od Charkowa.
13.07.2024 | aktual.: 13.07.2024 18:53
Ukraińcy w ostatnich tygodniach, dzięki m.in. zgodzie Zachodu na atakowanie celów na terytorium Rosji, gdzie rozlokowana była cała logistyka dla sił inwazyjnych w tym sektorze, spowodowała zmianę sytuacji na korzyć Ukrainy. Warto zaznaczyć, że przygotowania do otwarcia frontu na Charków były przez Rosję prowadzone od przynajmniej początku 2024 roku. Zajęcie tego miasta byłoby dla Władimira Putina ogromnym sukcesem propagandowym, ale rzeczywistość pokazała nierealność tych planów.
Ukraińcy odbili już sporą część Hłyboke oraz Wowczańska i możliwe, że pozytywny trend utrzyma się jeszcze w następnych tygodniach. W efekcie na polach i drogach pozostało bardzo dużo wraków rosyjskich czołgów, bojowych wozów piechoty (bwp), transporterów opancerzonych, a nawet cywilnych samochodów. Na poniższym nagraniu widać m.in. czołg z rodziny T-72, w towarzystwie wielu transporterów opancerzonych BTR-82 i vanów UAZ Buchanka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cmentarzysko na północ od Charkowa - rosyjski sprzęt coraz starszy
Rosjanie w przypadku odcinka charkowskiego wykorzystują coraz starszy sprzęt w postaci nawet czołgów T-62 wykorzystywanych we frontalnych szturmach. Mało też tam nowych maszyn pokroju T-90M, przez co dominują starsze odmiany rodziny T-72.
Te są łatwiej niszczone co zwiększa straty, których rosyjski przemysł nie jest w stanie odtwarzać i po wyczerpaniu sztuk z poradzieckich składów Rosjan czeka zapaść o czym pisał dziennikarz Wirtualnej Polski Łukasz Michalik.
Czołgi T-72 jak pokazała wojna w Ukrainie mimo dużej siły ognia i dobrej mobilności połączonej z mocnym pancerzem przednim, okazały się wadliwą konstrukcją, ponieważ jakiekolwiek przebicie pancerza ma ogromną szansę na wywołanie widowiskowej eksplozji magazynu amunicyjnego.
Z kolei w przypadku zachodnich maszyn np. wniknięcie do wnętrza czołgu strumienia kumulacyjnego może go włączyć z walki lub nic nie spowodować jeśli na jego drodze nie ma istotnych elementów. W każdym z przypadków załoga zazwyczaj przeżywa i bogatsza o nowe doświadczenia może walczyć dalej w nowym czołgu.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku transporterów opancerzonych, które są bezbronne wobec czegokolwiek mocniejszego niż wielkokalibrowe karabiny maszynowe kal. 14,5 mm. Nawet nie trzeba tutaj wspominać o cywilnych pojazdach.
Oto czym Ukraińcy niszczą Rosjan
Najbardziej popularne są drony FPV, ale te nie zawsze są dostępne. Z tego względu największą rolę odgrywa artyleria, która przy zastosowaniu np. samonaprowadzających się pocisków przeciwpancernych typu SMArt 155 doskonale radzi sobie z eliminowaniem czołgów przeciwnika.
Tymczasem tak się składa, że jednostka artyleryjska mająca na wyposażeniu armatohaubice PZH-2000 zintegrowane z tego typu amunicją od paru tygodni działa w regionie ostrzeliwując cele nawet na terenie obwodu biełgorodzkiego położonego w Rosji.
Ponadto bardzo skuteczne są też miny przeciwpancerne ustawiane narzutowo za pomocą np. wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych BM-21 Grad lub BM--27 Uragan baź nawet za pomocą dronów. Nawet jeśli taka mina tylko np. spowoduje urwanie gąsienicy to praktyka pokazuje, że rosyjskie załogi bardzo szybko porzucają czołgi. W efekcie powstają cmentarzyska rosyjskiego sprzętu na kierunkach natarcia. Te są często przez Ukraińców dobijane dronami aby Rosjanie nie mogli ich odzyskać i naprawić.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski