To zdjęcie mówi wszystko. Rosjanie w Biełgorodzie mają problem

Ukraińcy prowadzą bardzo intensywny ostrzał rosyjskich celów na terenie obwodu biełgorodzkiego z wykorzystaniem wieloprowadnicowych wyrzutni M142 HIMARS. Przypominamy osiągi tego systemu.

Zużyte pakiety z systemów M142 HIMARS operujących na północ od Charkowa.
Zużyte pakiety z systemów M142 HIMARS operujących na północ od Charkowa.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | OSINTdefender
Przemysław Juraszek

03.06.2024 | aktual.: 03.06.2024 10:21

W sieci pojawiło się zdjęcie przedstawiające składowisko kilkudziesięciu zużytych pakietów po rakietach GMLRS (każdy mieści sześć sztuk) stosowanych w systemach M142 HIMARS bądź M270 MLRS. Te puste pakiety zlokalizowane w, miejmy nadzieję, już nieużywanym miejscu przeładunkowym mają być efektem ostatnich paru dni pracy ukraińskich wyrzutni wykorzystywanych na północ od Charkowa.

Taka broń i miejsce pozwalają na rażenie logistyki zaopatrującej rosyjskie siły znajdujące się m.in. w regionie Wołczańska czy wsi Starytsya, gdzie w ostatnim czasie doszło do dużego szturmu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Systemy M142 HIMARS i M270 MLRS - bat na rosyjską logistykę

W obydwu systemach są stosowane pociski GMLRS o zasięgu do ok. 80 km występujące w kilku wersjach. Jak podają rosyjskie źródła, Ukraińcy mają atakować cele dwoma salwami z czego pierwsza obejmuje pociski z klasyczną głowicą odłamkowo-burzącą tzw. "unitary", a druga warianty z głowicą kasetową.

Taki sposób ma na celu maksymalizację strat, ponieważ po wydawałoby się zakończonym ataku na miejscu pojawia się zazwyczaj więcej żołnierzy w celu m.in. minimalizowania zniszczeń. Wtedy na dany obszar spadają pociski z głowicą kasetową o rażeniu obszarowym.

Wskazuje to na wykorzystanie tandemu pocisków rakietowych M31A1/A2 oraz M30. Pierwsze zawierają 90-kilogramową głowicę z ok. 23 kg trotylu, dzięki czemu potrafią dokonać niemałych zniszczeń w miejscu trafienia. Przykładowo są w stanie uszkodzić np. budynek i znajdujące się wewnątrz skrzynie z amunicją, a następnie na tak osłonięte cele spadają rakiety M30.

Te z kolei zawierają ładunek 404 bombletów M85 DPICM (Dual Purpose Improved Conventional Munition). Pozwala to razić duży obszar za pomocą bombletów M85 ważących ok. 300 g, które mogą przepalić pancerz o grubości 100-120 mm stali pancernej oraz mają pole rażenia odłamków wynoszące kilka metrów.

Spadnięcie takich bombletów na teren z np. odsłoniętymi, ale jeszcze niezdetonowanymi pociskami artyleryjskimi jest fatalne w skutkach. Warto zaznaczyć, że Amerykanie produkowali pociski M30 tylko przez parę lat, ponieważ zostały zastąpione przez mniej kontrowersyjne pociski M30A1 z głowicą Alternative Warhead. Stało się tak, ponieważ amunicja kasetowa ma duży odsetek niewypałów, które stanowią problem po wojnie.

Wszystkie pociski rakietowe z rodziny GMLRS są wyposażone w bardzo popularny system naprowadzania opierający się na nawigacji inercyjnej i satelitarnej. Jest to prosta i skuteczna metoda osiągnięcia precyzji trafienia rzędu kilku metrów, ale niepozbawiona wad.

Jeśli przeciwnik jest w stanie zakłócać sygnał GPS, co Rosjanie potrafią, to precyzja trafienia spada i ulega pogorszeniu wraz z dystansem, ponieważ nawigacja inercyjna zawsze ma margines błędu, który kumuluje się z czasem i przebytym dystansem.

Problem nie jest aż tak duży w przypadku kilkudziesięciu kilometrów, ponieważ głowica bojowa pocisków GMLRS ma wystarczają siłę rażenia nawet w przypadku chybienia o parę metrów, ale w przypadku pocisków GLSDB o dwukrotnie większym zasięgu i identycznej sile rażenia stanowi to już problem.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie