Rosja traci trzykrotnie więcej czołgów niż produkuje. Krok od katastrofy
Rosyjski przemysł zbrojeniowy zadziwił świat swoją odpornością na sankcje i zdolnościami mobilizacyjnymi. Wygląda jednak na to, że impet rosyjskiej zbrojeniówki zaczyna się wyczerpywać. Według najnowszych danych Rosjanie tracą czołgi w tempie, które uniemożliwia uzupełnianie strat.
Analizę rosyjskich strat ponoszonych w Ukrainie przedstawił serwis Defence 24, odnosząc się zarówno do danych przekazywanych przez stronę ukraińską (ze względu na działania propagandowe ich wiarygodność jest wątpliwa), ale także do tych przedstawianych przez niezależne ośrodki analityczne.
Ostatnie miesiące to czas, gdy rosyjskie straty w broni pancernej zauważalnie, systematycznie i bardzo szybko rosną, i jest to poparte dowodami w postaci m.in. nagrań z dronów. Częściowo jest to wynikiem intensywności prowadzonych walk, ale także generacyjnej zmianie użytkowanego sprzętu.
O ile w początkowych miesiącach ataku na Ukrainę Rosja korzystała przede wszystkim z nowych czołgów, pochodzących z jednostek liniowych, to w miarę ponoszonych strat zaczęła sięgać coraz głębiej do magazynów.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Na front zaczęły trafiać nie tylko stare wersje aktualnie używanych T-72 czy T-80, ale także T-64, T-62 czy nawet zupełnie archaiczne T-55/54.
Coraz większy udział starych konstrukcji w ogólnej liczbie walczących czołgów zaczyna być widoczny w statystykach. Starsze maszyny łatwiej zniszczyć, co w połączeniu z intensywniejszymi walkami sprawiło, że od marca do maja 2024 Rosjanie tracili miesięcznie średnio po 390 czołgów – o 70 proc. więcej niż w ciągu dwóch pierwszych lat wojny.
Na rosyjskie problemy wpływa także nowa taktyka Ukraińców, którzy zaczęli starannie niszczyć – m.in. ponawianymi atakami dronów FPV - uszkodzone czy porzucone przez Rosjan pojazdy, uniemożliwiając ich późniejsze odholowanie i wyremontowanie.
Jeszcze bardziej interesująco wyglądają dane z pierwszych dni czerwca, gdy Rosjanie w ciągu dwóch pierwszych dni miesiąca stracili co najmniej 37 czołgów (są to straty udokumentowane materiałami wideo i zdjęciami, a nie tylko raportowane), czyli całą miesięczną produkcję.
Choć informacje o tym, że Rosji może zabraknąć czołgów powtarzane są regularnie od początku konfliktu – i do tej pory okazywały się nadmiernie optymistyczne – nowe dane dają nadzieję, że rosyjskie zapasy i produkcja czołgów faktycznie okazują się niewystarczające względem ponoszonych strat.
Przy aktualnym tempie oznacza to, że w 2025 roku rosyjskiej armii zacznie brakować czołgów. Czas pokaże, czy ta prognoza okaże się trafniejsza od wcześniejszych.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski