Duma Putina za 4,5 mln dolarów poszła z dymem. Sprawcą był Bonus

Ukraińscy artylerzyści z 47. Brygady Zmechanizowanej wyeliminowali za pomocą wyspecjalizowanego pocisku artyleryjskiego najlepszy czołg Rosji, czyli T-90M. Wyjaśniamy czego i jak użyto.

Artyleryjski pocisk Bonus vs rosyjski czołg T-90M.
Artyleryjski pocisk Bonus vs rosyjski czołg T-90M.
Źródło zdjęć: © Twitter | Ukraine Weapons Tracker
Przemysław Juraszek

Rosjanie mieli wedle szacunków oskoło setkę czołgów T-90M, będących szczytem ewolucji rodziny T-72. Czołgi T-90M zostały wprowadzone do służby w 2021 roku i są drugim po T-80BWM najlepiej opancerzonym czołgiem Rosjan. Dotychczas utracili oni przynajmniej 23 egzemplarze (utrwalone na zdjęciach lub nagraniach), z czego niektóre są wykorzystywane przez Ukraińców.

Wygląda jednak, że skutecznym batem na te maszyny jest inteligentna przeciwpancerna amunicja artyleryjska Bonus lub SMArt 155. Na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych widać, jak rosyjski czołg T-90M został wyeliminowany przez podpociski Bonusa, które chwilę wcześniej oddzieliły się z pocisku artyleryjskiego, a następnie jeden z nich zaatakował czołg od góry.

Warto zaznaczyć, że na nagraniu nie widać spadochronów spowalniających opadanie (te są obecne w drugim rozwiązaniu). Efekt trafienia okazał się katastrofalny dla rosyjskiego czołgu, ponieważ doszło do zapalenia się ładunków prochowych (wskazuje na to biały dym) w karuzeli amunicyjnej, na której siedzi dwóch z trzech członków załogi. Najprawdopodobniej dowódca zdołał jeszcze opuścić czołg, ale doznał przy tym poważnych oparzeń.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szwedzko-francuski artyleryjski zabójca czołgów

Pociski bonus zostały zaprojektowane na przełomie lat 80. i 90. XX wieku w ramach współpracy koncernów Nexter Systems oraz szwedzkiej części BAE Systems jako alternatywa dla kontrowersyjnej przeciwpancernej amunicji kasetowej. Obecnie są wykorzystywane przez siły zbrojne Finlandii, Francji, Norwegii i Szwecji.

Efektem tej współpracy jest pocisk artyleryjski z gazogeneratorem, wewnątrz którego umieszczono parę inteligentnych podpocisków z głowicą EFP (Explosively Formed Projectile) i sensorami w podczerwieni oraz lidarem przeszukującymi obszar o powierzchni do 32 tys. metrów kwadratowych. Po wykryciu celów, których charakterystyka odpowiada czołgom lub innym pojazdom opancerzonym, podpociski są na nie naprowadzane i detonują się nad nimi. Z kolei w przypadku nieznalezienia celu mają dokonać autodestrukcji po rozładowaniu się baterii.

Warto zaznaczyć, że detonacja głowicy EFP formuje kinetyczny penetrator poruszający się z prędkością ponad 2000 m/s zdolny bez problemu poradzić sobie z pancerzem prętowym bądź pancerzem reaktywnym, z czym miałaby problem pojedyncza głowica kumulacyjna. Producent chwalił się, że głowica EFP podpocisku w Bonusie może przebić się przez 140 mm stali pancernej, co jest wystarczającą wartością w przypadku ataku od góry.

W efekcie otrzymano pocisk zdolny do wyeliminowania jakiegokolwiek radzieckiego, a teraz rosyjskiego sprzętu pancernego z odległości do 27 km w przypadku systemów artyleryjskich kal. 155 mm z 39-calową lufą takich jak FH-70, TRF1 czy M109 lub 35 km dla systemów z armatą o długości 52 kalibrów, do których możemy zaliczyć: CAESAR-a, polskiego Kraba czy niemieckiego PzH 2000.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariawojna w Ukrainieartyleria
Wybrane dla Ciebie