Włoska artyleria już na miejscu. Ostrzeliwuje rosyjskie pozycje
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dotąd jedynymi haubicami były holowane M777 dostarczone przez USA, Kanadę i Australię, a teraz na froncie rozlokowano działa FH-70 dostarczone przez Włochy. Wyjaśniamy, co potrafią.
O planach wysłania wspomnianych haubic przez Włochy już informowaliśmy niecałe dwa tygodnie temu, a te jak widać na poniższych zdjęciach już są na froncie.
Haubica FH-70 przyjęta do uzbrojenia w 1978 roku to efekt współpracy Wielkiej Brytanii, Włoch oraz Niemiec. Jest to haubica w natowskim kalibrze 155 mm z lufą o długości 39 kalibrów, która poza trzema państwami projektu była też produkowana na licencji w Japonii, gdzie stanowi część arsenału Sił Samoobrony.
FH-70 o masie lekko ponad 9 ton jest wyposażona w agregat (silnik diesla o pojemności 1,7 litra od Volkswagena) i półautomatyczny system ładowania pozwalający na oddanie do 6 strz./min lub oddanie trójstrzałowej salwy w zaledwie 13 sekund. Warto też zaznaczyć, że oferowany był także automatyczny system ładowania, który skracał czas oddania szybkiej salwy do zaledwie 8 sekund.
Z kolei zasięg w zależności od zastosowanej amunicji zamyka się w przedziale od 24 km do 30 km oraz działo może korzystać także z naprowadzanych laserowo pocisków M712 Copperhead produkowanych przez USA. Obsługę stanowi ośmiu żołnierzy, ale w krytycznym przypadku wystarczy czterech.
Co ciekawe technicznie haubica może się sama przemieszczać na niewielkie odległości, ponieważ silnik napędza też koła, ale prędkość po drodze to maksymalnie 16 km/h. Z tego względu też niestety początkowo haubica była trapiona plagą usterek wynikającą z jej skomplikowania.
Nawet w przypadku dział z krótką lufą o długości 39 kalibrów, natowska artyleria oferuje większy zasięg niż rosyjska kal. 152 mm. Z kolei jeśli weźmiemy systemy ze znacznie dłużą lufą 52 kalibrów pokroju Caesara bądź PzH-2000 to skuteczny zasięg w najgorszym przypadku to około 40 km.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski