Ukraina ze straszliwą bronią. Turcja dostarczyła amunicję kasetową DPICM
Pojawiły się informacje, że Turcja już od końca listopada dostarcza do Ukrainy kontrowersyjną amunicję kasetową DPICM (Dual Purpose Improved Conventional Munition). Wyjaśniamy, czym jest i jak działa.
Jak podaje portal Foreign Policy Turcja zdecydowała się dostarczać do Ukrainy amunicję kasetową DPICM (Dual Purpose Improved Conventional Munition). Ukraina już o nią prosiła USA, ale Amerykanie ostatecznie odmówili dostaw DPICM.
Amunicja kasetowa DPICM (Dual Purpose Improved Conventional Munition) to rozwiązanie podwójnego zastosowania wykorzystujące bomblety kumulacyjno-odłamkowe mogące razić zarówno pojazdy opancerzone, jak i piechotę. Te zostały zaprojektowane jeszcze w czasach zimnej wojny jako forma obrony przed, można rzec, radziecką hordą czołgów oraz pojazdów opancerzonych.
Jedna wyrzutnia M270 MLRS lub M142 HIMARS jest zdolna pokryć "deszczem śmierci" kilka kilometrów kwadratowych zaledwie w chwilę, co będzie bardzo przydatne w starciu z licznym przeciwnikiem. Przykładowo tylko jedna 12-pociskowa salwa z M270 MLRS skutkuje ostrzelaniem terenu 7728 bombletami eliminującymi wszelakie pojazdy lub ludzi na danym obszarze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Amunicja kasetowa — kontrowersje i następcy
Mimo swojej skuteczności amunicja kasetowa nie jest wolna od problemów. Największym jest kwestia licznych niewybuchów, które będą stanowić zagrożenie dla ludności nawet dekady po wojnie. W teorii liczba niewypałów miała oscylować poniżej 2 proc., ale w rzeczywistości było to 5 proc. lub nawet 15 proc. w skrajnie niesprzyjających warunkach.
Winą za taki stan rzeczy ponosi bardzo niska masa bombletów wynosząca około 300 g, przez co upadek nie zawsze generował wystarczający wstrząs dla detonacji zapalnika uderzeniowego. Przykładowo, w przypadku upadku na beton problemu nie było, ale już w przypadku upadku na błoto lub świeży śnieg, już tak. W latach 80. XX wieku izraelska firma IMI opracowała bezpieczniejszy zapalnik z samolikwidatorem, który pozwolił zejść ze współczynnikiem niewypałów poniżej 1 proc., ale koszt pojedynczego bombletu wzrósł z 5 do aż 15 dolarów.
Amerykanie uznali, że to zbyt drogo, co spowodowało problemy podczas I wojny w Zatoce Perskiej, gdzie niewypały raniły amerykańskich żołnierzy. Przykładowo, w przypadku salwy z M270 MLRS mamy 77 niewypałów w przypadku najnowszych zapalników albo ponad 1159 dla starych. Te po wojnie stanowią też śmiertelne zagrożenie dla cywilów.
Z tego względu wiele państw na świecie podpisało 3 grudnia 2008 w Oslo konwencję o zakazie broni kasetowej zakazującą produkcji, transferu technologii i nakazującej utylizację posiadanych arsenałów. Z kolei państwa, które nie podpisały konwencji pokroju USA, Chin, Ukrainy czy Rosji, muszą jej używać roztropnie, ponieważ nie można jej używać do ataku na miasta. Rosja zdaje się tym nie przejmować.
Równolegle opracowywane były nowe precyzyjne metody np. pocisków GMLRS M30A1 zasypujących przeciwnika gradem wolframowych kulek czy pocisków Bonus, których podpociski samodzielnie przeszukują obszar i atakują wybrane cele militarne takie jak np. czołgi. Niestety problem z nimi jest taki, że kosztują wielokrotnie więcej i niszczenie nimi np. licznych starych BMP-1/2 jest nieadekwatne kosztowo.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski