Czarna seria dla ukraińskiej artylerii. Winne nowe rosyjskie drony Vandal
W ostatnich dniach pojawiło się dużo nagrań z ataku rosyjskich dronów Vandal na ukraińską artylerię zlokalizowaną w kryjówkach na tyłach frontu. Wyjaśniamy jak to możliwe i jakie stanowi wyzwania.
Rozpowszechnienie się tanich dronów FPV działających w oparciu o rozwijany światłowód jak ma miejsce w wielu przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) spowodowało cofnięcie się pola bitwy nieomal do czasów debiutu dronów FPV. czyli przełomu 2022/2023 roku.
Nagle okazało się, że na drony sterowane poprzez światłowód zagłuszarki nie działają i jedynym sposobem jest ich eliminacja bądź zastosowanie jakieś formy pancerza zdolnej wytrzymać atak lub zdetonować drona przedwcześnie. Na razie częściowo skuteczną formą obrony są siatki, ale jak widać na jednym z poniższych nagrań, nawet najmniejsza luka sprawia, że stają się nieskuteczne.
Ponadto zawsze możliwe jest wykorzystanie do ataku pary dronów, z czego jeden może mieć głowicę termobaryczną przeznaczoną do zrobienia wyrwy w siatce dla drugiego drona z głowicą kumulacyjną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Role się odwróciły — rosyjska artyleria jest cieniem samej siebie
Charakter obecnie prowadzonej wojny w Ukrainie sprawia, że największe straty zadają systemy artyleryjskie, a tej kategorii w ostatnich miesiącach Rosjanie dość wyraźnie odstają od Ukraińców mimo ogromnej przewagi w chwili wybuchu wojny.
Zapasy amunicji poradzieckiej zostały wyczerpane i o ile KLRD zasypało tę dziurę, pokrywając 60 proc. rosyjskich potrzeb, to gorzej ma się sprawa z lufami do systemów artyleryjskich. Tych Rosja nie ma skąd brać (lokalna produkcja jest zbyt mała) toteż na front trafiają systemy artyleryjskie pokroju Koksanów lub są wyciągane relikty pokroju haubic M-46 czy nawet M-30 pamiętających czasy bitwy o Berlin.
Rosjanie także starają się kompensować braki w sile ognia większym użyciem lotnictwa zrzucającym potężne kierowane bomby szybujące FAB z modułem UMPK. Innej opcji nie mają, ponieważ szczególnie natowskie systemy artyleryjskie z kal. 155 mm z lufą o długości 52 kalibrów oferują większy zasięg od rosyjskiej artylerii nawet na najtańszej więc i najliczniejszej amunicji.
Nowe rosyjskie drony niszczą kluczowy sprzęt Ukraińców
Systemy artyleryjskie są zawsze oddalone od linii frontu o około 10 lub nawet 20 km w przypadku zachodnich systemów mogących strzelać na 30 km przy pomocy najpowszechniejszej amunicji lub więcej przy stosowaniu lepszych pocisków. To właśnie polskie Kraby, francuskie Caesary, niemieckie PzH 2000 czy ukraińskie haubice 2S22 Bogdana są zdolne obecnie do zadawania Rosjanom największych strat.
Ukraińska taktyka opiera się na trzymaniu haubic w zamaskowanych kryjówkach i wyjeżdżaniu z nich w celu wykonania zadania ogniowego i jak najszybszym powrocie. Ze względu na zasięg oraz ubogie zdolności kontrbateryjne Rosjan jedynym rozwiązaniem dla nich były i są drony.
Jednakże nie były one bardzo skuteczne ze względu na gęstą sieć zagłuszarek Ukraińców, co właśnie przestało mieć znaczenie ze względu na popularyzację dronów sterowanych poprzez światłowód o zasięgu nawet ponad 30 km. Takie drony umożliwiają Rosjanom eliminację wartościowych celów na ukraińskim zapleczu, co właśnie niestety robią.
Obrona przed nimi jest tylko jedna i jest nią zestrzelenie atakującego drona, jego detonacja lub zaplątanie w siatkę rozciągniętą wokół celu. Minimum obrony byłaby obstawa strzelców rozlokowanych wokół kryjówki artylerii wyposażonych w broń z termowizją i modułami typu SMASH od Smart Shooter, ale w realiach ukraińskich najbardziej dostępne są strzelby gładkolufowe.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski