Są w pełni na łasce Kima. Bez niego Rosji zostaną kamienie

Rosjanie mogą wciąż prowadzić wojnę w Ukrainie wyłącznie dzięki hojności KRLD. Przedstawiamy, czym reżim Kima ratuje Rosjan.

Polowy skład amunicji gdzieś na froncie.
Polowy skład amunicji gdzieś na froncie.
Źródło zdjęć: © GETTY | Pierre Crom
Przemysław Juraszek

25.10.2024 20:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wojna w Ukrainie powoduje zużycie ogromnej ilości amunicji. Ze względu na charakterystykę tej wojny, gdzie w zasadzie obydwie strony doskonale widzą za pomocą dronów sytuację na kilka lub kilkadziesiąt kilometrów za linią frontu, kluczową rolę odgrywa artyleria i lotnictwo.

Artyleria wymaga ciągłej dostawy pocisków artyleryjskiej, a zapotrzebowanie dzienne podczas najbardziej intensywnych okresów potrafiło nawet przekraczać 10 tys. pocisków. Takiego wolumenu nie jest w stanie produkować żadne państwo na świecie i nawet ogromne zapasy amunicji Rosjan odziedziczone po rozpadzie ZSRR kiedyś musiały się skończyć.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W przypadku Ukrainy amunicję dostarcza cały Zachód, często posiłkując się dodatkowymi zakupami z tak nieoczywistych kierunków jak prorosyjska Serbia lub próbujące zachować neutralność Indie. Tymczasem Rosja jak wskazuje Bloomberg obecnie 60 proc. zapotrzebowania pokrywa dostawami z KRLD, a produkcja lokalna amunicji to zaledwie 30 proc.

Drugim zagranicznym dostawcą dla Rosji jest Iran, który jednak najwyraźniej próbuje wykorzystać okazję, aby się dorobić. Iran ma dostarczać tylko 10 proc. i najprawdopodobniej jak w przypadku Shahedów żąda zapłaty w złocie bądź w nowoczesnych systemach obrony powietrznej, których sam nie potrafi produkować.

Szacunki Bloomberga wskazują, że Rosja otrzymała z KLRD 8 mln pocisków i rakiet kal. 122 mm, pocisków kal. 152 mm oraz setkę pocisków balistycznych KN-23 / Hwasong-11 i systemów przeciwpancernych Bulsae.

Amunicja z KRLD — jedyny dostawca z koszmarną jakością

Amunicja kal. 122 mm oraz 152 mm to standard stosowany zarówno przez Rosję jak i KLRD więc jeśli parametry produkcyjne są zachowane, to problemów z użyciem nie będzie. Artyleria lufowa tego kalibru pozwala przy najbardziej powszechnych pociskach na rażenie celów na dystansie do 15 km lub około 20 km w najpopularniejszych rosyjskich systemach takich jak 2S1 Goździk lub 2S3 Akacja. Z kolei w przypadku rakiet kal. 122 mm do systemów BM-21 Grad zasięg wynosi od 20 km do 40 km, w zależności od rodzaju rakiet.

Ponadto KLRD dostarcza też Rosji pociski kal. 130 mm, które w przypadku zastosowania w armatach polowych M-46 umożliwiają strzelanie na dystans do 28 km dla najtańszych pocisków lub nawet do 38 km dla pocisków z gazogeneratorem ERFB (NUBB) zaprojektowanych przez Chiny. Warto jednak zaznaczyć, że jakość północnokoreańskiej amunicji jest skrajnie niska, na co zwracają sami Rosjanie oraz często powoduje ona wypadki.

Z kolei pociski balistyczne KN-23 to konstrukcje na paliwo stałe przypominające koncepcyjnie Iskandera-M. Dokładny zasięg jest nieznany, ale szacunki mówią nawet o ponad 600 kilometrach przy przenoszeniu potężnej 500-kilogramowej głowicy bojowej. Ich naprowadzanie najpewniej opiera się na nawigacji inercyjnej być może wspartej satelitarną.

Co ciekawe do ich produkcji są wykorzystywane m.in. łożyska montowane w samochodach Toyota, ale jakość tak powstałych pocisków nie jest wysoka. Nad Ukrainą były już przypadki ich eksplozji w locie jeszcze na długo przed szacowanym celem. Mimo to stanowią one duży problem, ponieważ Ukraina ma ogromne braki w broni zdolnej zwalczać pociski balistyczne, do której należą np. Patriot, SAMP/T i pod pewnymi ograniczeniami MIM-23 HAWK.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski