Ukraińcy z nową amunicją do czołgów. Pochodzi z drugiego końca świata

Żołnierz na tle czołgu T-64BW trzymający pocisk z Indii.
Żołnierz na tle czołgu T-64BW trzymający pocisk z Indii.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | 𝔗𝔥𝔢 𝕯𝔢𝔞𝔡 𝕯𝔦𝔰𝔱𝔯𝔦𝔠𝔱△
Przemysław Juraszek

08.09.2024 10:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W Ukrainie pojawia się coraz więcej zdjęć czołgistów z amunicją odłamkowo-burzącą pochodzącą z odległych Indii. Przedstawiamy osiągi tych pocisków oraz wyjaśniamy, jak mogły trafić do Ukrainy.

Wojna w Ukrainie pochłania ogromną liczbę pocisków artyleryjskich, czołgowych bądź moździerzowych, które są przez państwa Zachodu pozyskiwane z całego świata. Jednym z najciekawszych kierunków dostaw są Indie, które były najprawdopodobniej jednym spoza unijnych dostawców czeskiej inicjatywy amunicyjnej.

Wskazuje korelacja pojawienia się większej liczby zdjęć amunicji z Indii w Ukrainie i wypowiedzi premiera Czech o dostarczeniu pierwszej partii amunicji dla Ukrainy. Okazuje się, że poza amunicją artyleryjską kal. 155 mm Ukraina otrzymała z Indii też amunicję kal. 125 mm do czołgów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pociski odłamkowo-burzące kal. 125 mm z Indii — oto dlaczego są bardzo ważne

Widoczne na zdjęciu pociski wyglądają na te pochodzące z państwowej fabryki Munitions India Limited (MIL). Są to proste pociski odłamkowo-burzące będące licencyjną wersją poradzieckich OF26.

Kompletny pocisk wraz z ładunkiem prochowym waży 33 kg, a masa jego samego to 23 kg. Składa się on z zapalnika uderzeniowego, i stalowej odlewanej skorupy wypełnionej około trzema kilogramami trotylu.

Ta podczas eksplozji generuje nawet około 2 tys. odłamków, których śmiertelne pole rażenia to około 40 metrów. Tyczy się to jednak tylko otwartego terenu, ponieważ umocnienia ziemne zapewniają przed nimi dobrą ochronę. Z tego powodu teraz wiele państw stworzyło lub prowadzi badania nad amunicją programowalną, która detonuje się w powietrzu nad okopem. Rosjanie oraz zagraniczni użytkownicy tej amunicji pozostają jednak w tyle za państwami Zachodu.

Niemniej nawet takie proste niekierowane pociski typu OF26 mogą stanowić duże zagrożenie, jeśli na cel spadnie ich wystarczająco dużo. Ukraińcy głównie wykorzystują swoje czołgi w charakterze artylerii o zasięgu 10-12 km bądź do rajdów na punkty oporu Rosjan, podczas których zużywane są dziesiątki pocisków odłamkowo-burzących.

Ukraińskie zapasy poradzieckiej amunicji zostały już dawno wyczerpane, a państwa NATO za wyjątkiem np. Bułgarii, Polski czy Czech mają ograniczone produkcji m.in. pocisków kal. 125 mm. Z tego względu te są pozyskiwane z najdalszych zakątków świata, a jednym z najlepszych źródeł poradzieckiej amunicji są Indie, które przed dekady były jednym z największych klientów Rosji.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.