Operacja Mole Cricket 19. 82:0, czyli izraelskie "polowanie na indyki"

Izraelskie lotnictwo od lat jest potęgą, niemającą godnego rywala na Bliskim Wschodzie. Za początek bezwzględnej dominacji Izraela w powietrzu można uznać operację Mole Cricket 19, podczas której izraelscy piloci nie tylko bez strat zniszczyli lotnictwo Syrii, ale jednocześnie skompromitowali sowieckie systemy przeciwlotnicze.

Izraelskie samoloty F-15
Izraelskie samoloty F-15
Źródło zdjęć: © IDF
Łukasz Michalik

Wojna Jom Kipur, rozpoczęta w październiku 1973 r. przez Egipt, Syrię i wspierającą te kraje koalicję krajów arabskich, była dla Izraela walką o przetrwanie. Odparcie napastników kosztowało Izrael tysiące poległych, około 1000 zniszczonych czołgów i ponad 100 samolotów, zestrzelonych zarówno w walkach powietrznych, ale także – w znacznej części – przez arabską obronę przeciwlotniczą.

Tworzyły ją wówczas głównie systemy opracowane w Związku Radzieckim, jak starsze S-75 Dźwina, S-126 Newa, czy artyleryjski ZSU-23-4 Szyłka, ale także jak na swoją epokę bardzo nowoczesne, jak 2K12 Kwadrat (eksportowa wersja systemu Kub).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To właśnie obrona przeciwlotnicza stała się dla izraelskich pilotów kluczowym problemem, ograniczając możliwość użycia dominującego na bliskowschodnim niebie, izraelskiego lotnictwa. Arabscy przeciwlotnicy, dowodzeni przez radzieckich oficerów, odpowiadali za około 85 proc. strat wśród samolotów z gwiazdami Dawida na skrzydłach.

Syryjscy przeciwlotnicy w Dolinie Bekaa

Dlatego po rozpoczęciu 6 czerwca 1982 roku operacji Pokój dla Galilei – czyli wojny z Syrią o kontrolę nad Libanem – kluczowym celem Żydów stała się neutralizacja syryjskiej obrony przeciwlotniczej i zdobycie przewagi w powietrzu, zapewniającej swobodne działanie izraelskiego lotnictwa.

Wyrzutnia systemu przeciwlotniczego 2K12 Kub (na zdjęciu system z armii czeskiej)
Wyrzutnia systemu przeciwlotniczego 2K12 Kub (na zdjęciu system z armii czeskiej)© Czech Defence Journal

Apogeum tych działań przeszło do historii jako bitwa nad Doliną Bekaa. Zgromadzenie przez Syrię znacznych sił przeciwlotniczych na terytorium Libanu utrudniało działanie lotnictwa Izraela w tym rejonie.

Z drugiej strony dawało jednak Żydom okazję do zniszczenia zagrożenia bez atakowania terytorium Syrii, co groziłoby eskalacją konfliktu. Izrael postanowił skorzystać z okazji.

Jednostka Shalag toruje drogę

Preludium sukcesu stanowiło wcześniejsze przedostanie się na teren wroga żołnierzy z Jednostki 5101 Shaldag (Zimorodek), wyspecjalizowanej we współdziałaniu z lotnictwem. Izraelscy specjalsi oznaczyli wówczas stanowiska obrony przeciwlotniczej, ułatwiając ich zniszczenie.

Żołnierze z jednostki Shaldag (zdjęcie współczesne)
Żołnierze z jednostki Shaldag (zdjęcie współczesne)© IDF | Amit Agronov

Celem stały się także stanowiska radarów P-15 – głównego źródła informacji Syryjczyków o sytuacji w powietrzu nad Libanem.

Do zadań tych wyznaczono małe śmigłowce OH-6 Cayuse, które przeniknęły w rejon celu na małej wysokości i zaatakowały radary. Ich stanowiska, po zniszczeniu anten, zostały chwilę później zrównane z ziemią nalotami samolotów szturmowych A-4 Skyhawk.

Zachodnie samoloty kontra sowiecka obrona przeciwlotnicza

Decydująca faza operacji rozpoczęła się dzień później – Izrael wysłał nad dolinę Bekaa rozpoznawcze drony, których obecność zmusiła Syryjczyków do uruchomienia radiolokatorów swoich systemów przeciwlotniczych.

Izraelski AWACS E-2 - obecnie w muzeum
Izraelski AWACS E-2 - obecnie w muzeum© Lic. CC BY-SA 3.0, Oren Rozen, Wikimedia Commons

Informacje o działających radarach były zbierane m.in. przez krążące w bezpiecznej odległości AWACS-y, samoloty E-2 Hawkeye. Pozwoliło to na rozpoznanie rozmieszczenia przeciwnika i przygotowanie ataku.

Ruszyły do niego samoloty F-4 Phantom, wyposażone w pociski przeciwradiolokacyjne AGM-45 Shrike i AGM-78 Standard. Atak – ponownie – poprzedzono dronami, które wymuszając na Syryjczykach włączenie radarów, pozwalały Phantomom na atakowanie z bezpiecznego dystansu.

F-4 Phantom II izraelskiego lotnictwa
F-4 Phantom II izraelskiego lotnictwa© IDF

Wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych były w ten sposób niszczone jedna po drugiej – ofiarą izraelskich samolotów padło w ten sposób 29 z 30 syryjskich systemów.

Pogrom MiG-ów

Równolegle z atakami na cele naziemne rozgrywała się bitwa w powietrzu, bo Syryjczycy – widząc pogrom obrony przeciwlotniczej – zaczęli wysyłać w rejon walk kolejne samoloty. Te, działając doraźnie, bez współdziałania, padały łupem izraelskich pilotów, głównie z samolotów F-15 i – w mniejszym stopniu – F-16.

Izraelscy piloci mieli przy tym ułatwione zadanie, bo radary syryjskich maszyn, w tym nowoczesnych samolotów MiG-25 czy MiG-23, były skutecznie zakłócane środkami WRE (walki radioelektronicznej). Jeszcze gorszy był los pilotów syryjskich MiG-ów 21, których taktyka użycia zakładała ścisłą współpracę z naziemnym centrum dowodzenia. To – pozbawione danych z radarów – milczało.

Kilkadziesiąt godzin walk wystarczyło, aby Syryjczycy stracili w ten sposób ponad 80 samolotów (różne źródła podają wartości pomiędzy 82 a 96). Izrael, poza wystawionymi w roli przynęty dronami – nie stracił żadnego.

Bitwa nad Doliną Bekaa - znaczenie

Ze względu na fakt, że bitwa była w zasadzie egzekucją syryjskiego lotnictwa i obrony przeciwlotniczej, starcia nad doliną Bekaa zyskały miano "polowania na indyki". Nazwa nawiązywała do bitwy na Morzu Filipińskim z czasów II wojny światowej, której epizod zyskał miano "Great Marianas Turkey Shooting" (wspaniałe polowanie na indyki nad Marianami).

W czasie jednego z japońskich ataków Amerykanie niemal bez strat zestrzelili wówczas 97 samolotów wroga (a w ciągu całej, krwawej także dla Amerykanów bitwy, ponad 300).

Bitwa nad Doliną Bekaa przeszła do historii nie tylko za sprawą niekwestionowanego zwycięstwa Izraela. Stała się także przykładem – z którego siły powietrzne całego świata czerpią do tej pory – znaczenia walki radioelektronicznej, nowoczesnych pocisków przeciwradiolokacyjnych i wykorzystania bezzałogowców.

W szerszej perspektywie bitwa nad Doliną Bekaa bywa przez niektórych ekspertów – jak Tom Cooper czy dowodzący podczas Operacji Mole Cricket 19 David Ivry - uznawana za jedną z głównych przyczyn końca zimnej wojny.

Jednostronny przebieg walk miał uświadomić Sowietom, że w czasie ewentualnego starcia z NATO, z powodu technicznej przewagi Zachodu, są skazani na przegraną. Zdaniem zwolenników tej tezy miało to przyspieszyć erozję i ostateczny rozpad bloku wschodniego.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie